No i zadumałem się na końcówce roku. Oto Telewizja Polska SA, nie wiedzieć czemu zwana publiczną, uderzyła w tarabany, zapewniając swoich widzów, partnerów zewnętrznych i kontrahentów, iż niedawny wybór jej Zarządu był w pełni legalny i przeprowadzony z zachowaniem należytych form oraz przepisów prawnych. Kwestionowanie legalności wyboru kierownictwa TVP przez przedstawiciela MSP należy uznać za działanie sprzeczne zarówno z interesem Spółki Skarbu Państwa, jak i dobrem mediów publicznych.
Przyznam, że mimo uszu puszczam szczegóły dotyczące korowodów z wyborem zarządu TVP, bo mało mnie obchodzą nominacje komisarzy partyjnych. Nie odróżniam ich, gdyż z telewizją z ulicy Woronicza zrobiłem rozbrat mentalny ładnych parę lat temu, co sobie bardzo chwalę. Niemniej głos zabieram, bo w dowcipnym oświadczeniu organu medialnego PiS & SLD, znalazł się passus o tym, jakby „kwestionowanie legalnego wyboru kierownictwa TVP”, było działaniem godzącym w dobro mediów publicznych.
Przyznam się, że długo myślałem, ale nie potrafiłem wydedukować, czym są media publiczne, ani jaka stacja je reprezentuje. Telewizja Polska SA, która na prawo i lewo zapewnia o swojej „publiczności”, czyni to w stopniu jednym z najmniejszych. Przejęta przez dwie lewicowe formacje (choć różne historycznie, to ściśle kompatybilne mentalnie - ot, paradoks, na Woronicza w jednym szeregu i “my” i ”oni”, czyli ZOMO) dziarsko zmierza ku przepaści, czyniąc wokół tego uroczy rumor i gewałt.
Ten marsz ku otchłani, wypada zauważyć, to naprawdę sensowne działanie w zaistniałych okolicznościach i należy mu ze wszech miar sprzyjać, gdyż skracenie cierpienia, zwłaszcza ekonomicznego, ma głęboko uzasadniony sens. Nie należy tego mylić z eutanazją, bo to inna przypadłość, w przypadku TVP mamy do czynienia ze zdeterminowanym samobójcą, który ma jeden obsesyjny cel - dać się widowiskowo zabić, a winę za zgon zrzucić na innych.
Obumierająca TVP, to oczywista oczywistość, by rzec za klasykiem. Pada, bo ludzie zupełnie słusznie nie chcą płacić na nią abonamentu, pada, bo jej rozdęta struktura i przeludnienie, są zaprzeczeniem jakichkolwiek praw ekonomii, pada, bo robi się coraz nudniejsza, stając się jedynie rezerwuarem i paśnikiem dla politycznych nominatów i znajomych królika. Pada, bo nie znalazła formuły na odnalezienie się nowych czasach. Pada, bo pomimo państwowej kroplówki, nie stała się na tyle atrakcyjna, by móc konkurować na zdrowych zasadach z konkurencją.
Absolutnie nie żal mi tworu z ulicy Woronicza. Nie żal mi kolosu na glinianych nogach, którego jedynym sensem istnienia jest wyciąganie spoconej łapy po pieniądze podatników. Nie żal mi TVP, bo z żadną „misją” nie ma nic wspólnego. Nie żal mi, bo – tu mówię za siebie – odpychają mnie od niej gwiazdorskie nazwiska zupełnie nie z mojej bajki. Nie żal mi TVP, bo dzięki PiS-owi, wracają do niej czerwoni komisarze i najgorszy miot postkomunistycznego środowiska z esbeckimi życiorysami w tle. Nie ma więc czego żałować, przynajmniej w moim mniemaniu.
Wartościowe programy, które czasami w TVP się pojawiają, nie rekompensują w żaden sposób kosztów tego całego przedsięwzięcia, nie tylko finansowych, ale moralnych. TVP stała się siedliskiem obłudy, pseudogwiazdorstwa i infantylnej celebry. Stała się miejscem gorszących scen i publicznego niesmaku. Stała się łupem dla partyjnych funkcjonariuszy i uwieszonych u ich szyi „apolitycznych fachowców”, oferujących i „gwarantujących” swoimi wątpliwymi osobami niezależność mediów. Stała się wyekstrahowaną zoną, która żyje swoim życiem, podobnym do życia jemioły. Stała się PZPN-em polskich mediów. I nie wiem, czy nie jest to czasami komplement.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka