Totalny dramat. Zbolali ludzie, wyciszone ulice, trudne do uwierzenia obrazy w telewizji… Ciało Prezydenta i jego małżonki za chwilę zostaną sprowadzone do kraju. Jak w jakimś foto-plastikonie, obrazy przesuwają się w rytm niepojętego scenariusza, jakiego nie spodziewali się Polacy. Obowiązki głowy państwa przejął marszałek Sejmu, bez swoich szefów zostały najważniejsze polskie instytucje: Narodowy Bank Polski, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Instytut Pamięci Narodowej, Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, wszystkie rodzaje polskich wojsk. Po prostu niewyobrażalna tragedia.
Tymczasem, z coraz większą natarczywością zaczynają pojawiać się pytania o przyczyny tego dramatu. Czy był to błąd pilota, który zlekceważył ostrzeżenia płynące z wieży kontrolnej, sugerujące, by ze względu na panujące warunki atmosferyczne wybrał lotnisko zapasowe? Dlaczego na kilka dni przed odlotem w obiegu była niemal pełna lista osób, które miały lecieć prezydenckim samolotem? Dlaczego jednym samolotem polecieli dowódcy wszystkich rodzajów wojsk? Dlaczego różnią się między sobą wersje świadków opisujących ostatnie chwile lotu polskiego samolotu (dwa odgłosy uderzenia przed upadkiem, brak dźwięku silników, mocny przechył na lewą stronę)?
To wszystko musi być szybko i dogłębnie wyjaśnione, po to, byśmy jako naród nie zafundowali sobie drugiego „Gibraltaru”, który jak memento zawisł nad polską psychiką. Nad tragedią już zaczynają unosić się nieprawdopodobne domysły i scenariusze, które mogą zatruć atmosferę polskiego bólu. Chcę wierzyć, że ta tragedia była jedynie splotem nieszczęśliwych okoliczności, które rzutowały na dramatyczne w skutkach decyzje pilotów. Rodzą się jednak pytania o procedury bezpieczeństwa i dobrze pojęty pragmatyzm państwa, które MUSI chronić bezwzględnie bezpieczeństwo swoich najwyższych przedstawicieli.
I na koniec moje ostatnie spostrzeżenie. Wielkie faux pas Bronisława Komorowskiego, który po słabym orędziu, udał się wraz z małżonką na Plac Piłsudskiego, gdzie udzielił wywiadu z harcerzami w tle. Kurcze, nie w tym momencie i nie w taki sposób… Wolałbym, żeby przez najbliższy czas, będąc kandydatem na prezydenta RP, bardziej powściągnął tego typu medialną aktywność. Po prostu nie wypada. To zbyt duży dysonans jak na tak tragiczne okoliczności.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka