Czasami przemknie przez nasze życie jak meteoryt, zostawiając kruche ślady w pamięci. Czasami wypełni nasze dzieciństwo po brzegi, stając się pierwszą powiernicą dziecięcych trosk i zmartwień. To ona nauczy pacierza, sznurować buty i zakładać czapkę w zimny dzień. Zawsze niewyczerpanie cierpliwa. To od niej wiemy, kim był nasz prapradziadek i praprababcia. A jej racuchy są najsmaczniejsze na świecie.
Bez niej nie byłoby smaku dzieciństwa – najcudowniejszego czasu beztroski, kiedy nasz świat miał wielkie zdziwione oczy.
Znika z naszego życia po cichu, bez słowa skargi, torując miejsce kolejnemu pokoleniu. A mi się wydawało, że będzie żyć wiecznie, bo to przecież takie oczywiste… Ale to nieprawda, że Jej już nie ma. Jest we mnie. W moich wspomnieniach. Jest Jej bezbrzeżna miłość, którą z całą mocą widzę dopiero teraz. Ta lepsza część mnie, to właśnie Ona. Mikrocząstka miłości, która we mnie wyruszyła w podróż po następnych pokoleniach. Moja Babcia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości