- Powiedziałbym przewrotnie, ale całkowicie szczerze, że rozumiem reakcję pana Andrzeja Dudy, chociaż przypisywanie motywów, które mi przypisał, jest nieuzasadnione. Po pierwsze, chciałem bardzo serdecznie przeprosić panią Kingę Dudę, która jest młodą, inteligentną, piękną, uroczą osobą i rozumiem, że mogła się czuć dotknięta. Rozumiem to tym bardziej, że mam córki w podobnym wieku - mówił dzisiaj w TVP Info Tomasz Lis, komentując wpadkę swoją i Tomasza Karolaka w sprawie rzekomego wpis na Twitterze córki kandydata PiS.
„Dziennikarstwo” Tomasza Lisa od zawsze miało specyficzną skazę. W odróżnieniu od wielu innych wyrobników pióra i mikrofonu, warsztat Lisa nieodmiennie charakteryzował się nadzwyczajną ilością toczonej wazeliny w stosunku do jednej określonej opcji politycznej lub osób ją reprezentujących. O ile w przypadku innych, dawkowanie wazeliny odbywało i odbywa się bezgłośnie, o tyle w przypadku Lisa chlupot dochodził i dochodzi z daleka. Taki typ.
W tej kampanii Lis, mający swego czasu aspiracje prezydenckie, postanowił nie bawić się w jakiekolwiek konwenanse i wprost włączyć się kampanię jednego kandydata, używając do tego państwowej anteny. Jako że żyjemy w parapaństwie, w którym nic tylko kamieni kupa, nikogo nie powinno w zasadzie to dziwić. W końcu jakie państwo, takie dziennikarstwo.
Oglądałem wczorajszy program Lisa z Karolakiem. Nie oczekiwałem po Karolaku niczego odkrywczego, bo chociażby ze względu na swoją konstrukcję jest przewidywalny do bólu. Został zaproszony, żeby zrobił jazdę po kandydacie PiS-u Andrzeju Dudzie. Wyszło marnie, podobnie jak z rolami Karolaka, które – delikatnie rzec ujmując – oscarem nie śmierdzą.
Dziwię się sztabowi Komorowskiego, że sięga po drugi czy trzeci garnitur aktorski. Karolak to nie jest osobowość, która by medialnie „żarła”. W jego przypadku zadziałała zasada, że lepiej nic nie mówić i robić wrażenie niegłupiego, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. Niestety, Karolak chlapnął jęzorem i wszystko stało się jasne.
Co do Lisa, to cóż. Tłumaczy się po swojej mendowatej wpadce jak potłuczony. Głupkowato, marnie, intelektualnie krucho, obciachowo. Po lisiemu.
Został Lis w ten sposób Karolakiem polskiego dziennikarstwa, a Karolak Lisem polskiego aktorstwa. W sumie dość oczywista koherencja.
Inne tematy w dziale Polityka