Maciej Eckardt Maciej Eckardt
48
BLOG

Moja stronnicza analiza

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 1

Zbliżająca się kampania wyborcza będzie realnym początkiem budowy dwubiegunowego układu politycznego. Jest na to zgoda PiS-u i PO, które nie pałając do siebie miłością, dostrzegły okazję do pozbycia się konkurencji na swoich obrzeżach. Dlatego partie Tuska i Kaczyńskiego wytwarzają niesamowite ciśnienie, które wypycha na skrzydła dotychczasowych uczestników gry parlamentarnej, którzy z wielkim trudem zaczynają łapać powietrze. Próbę przeciwstawienia się temu scenariuszowi podjął LiD. Bezowocnie. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe wybory będą tymi, po których w Sejmie znajdą się po raz ostatni aż cztery partie: PiS, PO, SLD i PSL.

Niech nas nie zmylą ostre słowa i oskarżenia po dwóch stronach barykady partii odwołujących się do tradycji Sierpnia 1980 roku. Choć autentycznie ze sobą walczą, to nie przekraczają pewnej granicy, za którą obie mogą sporo stracić. PO i PiS są na siebie skazane, jako najwięksi beneficjenci rysującego się dwubiegunowego układu politycznego.

Prawo i Sprawiedliwość
Dla wielu wyborców to pies przewodnik polskiej prawicy. I tak jest w rzeczywistości, bowiem żadna partia tzw. prawicy nawet na moment nie zagroziła i nie zagraża pozycji partii stworzonej przez braci Kaczyńskich. Władza wyraźnie wyszła Prawu i Sprawiedliwości na dobre. Nabrało niezbędnego doświadczenia w rządzeniu, zdobyło bezcenną i unikalną wiedzę na temat kulis funkcjonowania państwa, a dzięki „aferom”, jakie wokół PiS rozpętywała opozycja i koalicjanci, paradoksalnie, wyraźnie okrzepło. Przetestowane w boju, pod ciągłym obstrzałem mediów, PiS nabrało twardości i nic nie wskazuje na to, by miało podążyć drogą niechlubnej pamięci AWS, jak chciałoby tego wielu konkurentów.

Wciąż wysokie poparcie społeczne i profesjonalny polityczny design, sprawia, że to PiS jest faworytem najbliższych wyborów. Zwłaszcza, że wzorem amerykańskiej Partii Republikańskiej gra skrzydłami, będącymi względem siebie na ewidentnych antypodach, vide: Religa – Sobecka, czy Gilowska – Macierewicz. Stwarza to realną ofertę dla każdego i to w warunkach permanentnej i zmasowanej wojny, w której Jarosław Kaczyński, jak mało kto, czuje się wyśmienicie. A to dobre samopoczucie poprawia mu zapewne fakt, że do wojny tej udało mu się wciągnąć Donalda Tuska, dla którego taka sytuacja nie będzie komfortowa. Na starcie więc Kaczyński osiągnął sukces – będzie się potykał z Tuskiem na udeptanej i wybranej przez siebie ziemi. Reszta konkurencji nie będzie się liczyć. Wynik 29 – 31 proc.

Platforma Obywatelska
Wielki potencjał marnie zarządzany. Problemem PO jest, pomimo posiadania wielu talentów, Donald Tusk. Mając ku temu wiele okazji nie stał się równorzędnym rywalem dla Jarosława Kaczyńskiego. Ma w sobie pewien defetyzm, który bezbłędnie wyczuwają wyborcy. Partia inteligentów, drobnych przedsiębiorców, przedstawicieli wolnych zawodów, to wciąż za mało, by w polskich warunkach rządzić samodzielnie, co zapowiada Donald Tusk. Swoistym memento dla PO powinien być wynik wyborów uzupełniających do sejmiku na Podlasiu, gdzie faworyzowana w sondażach Platforma wyraźnie przegrała z PiS-em, choć miało być odwrotnie.

Platforma należy do tych formacji, które w sondażach wypadają znacznie lepiej niż przy urnie. To skaza, która sprawia, że wszelkie kalkulacje w jej przypadku biorą w łeb. Tak może być z gabinetem Tuska, który PO nieoficjalnie już powołała, zakładając, że będzie samodzielnie rządzić. Takie dzielenie skóry na niedźwiedziu w polskich warunkach bywa mocno ryzykowne, by wspomnieć tylko niedoszłych: prezydenta z Gdańska i premiera z Krakowa. Niemniej PO, to najpoważniejsza formacja, z którą być może przyjdzie PiS-owi tworzyć koalicję. Wynik 27- 31 proc.

Lewica i Demokraci
W sumie tragifarsa. Plastikowy i wypacykowany Wojciech Olejniczak kompletnie nie pasuje jako firmówka formacji byłych esbeków, milicjantów, „Trybuny Ludu” i „Żołnierza Wolności”. Formacji moczarowców okraszonych, o niewdzięczny paradoksie, fraglesami z Unii Wolności i SDPL. Podobnie jak w PO, problemem postkomunistów jest ich lider, sztucznie wypromowany przez Kwaśniewskiego w ramach wewnętrznej dintojry, nie posiadający lewicowej charyzmy, przypominający raczej powiatowego kelnera, niż lewicowego twardziela, twardo gardłującego za tym, co dla lewicy ważne i bezkompromisowo atakującego prawicę. Rządzący dziś SLD duet Olejniczak-Napieralski, bardziej przypomina aktywistów akcji „Niech nas zobaczą”, niż sterników masy upadłościowej po Millerze i Oleksym, którzy, paradoksalnie, są znacznie bardziej autentyczni dla wyborców, ku którym SLD zezuje.

Drogą przez mękę dla postkomunistów z SLD, postkomunistów reformowanych z SDPL i europejczyków z Demokratów.pl, zwieńczonych patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego, będzie konstruowanie list wyborczych. Poziom nadęcia i wybraństwa pośród udziałowców już na starcie zapowiada niezwykłej urody młóckę, która może w efekcie zwichrować tak piękny i historyczny sojusz chamów z Żydami, okadzony ze wzruszeniem przez wszystkie postępowe media z “Gazetą Wyborczą” na czele. W sumie formacja na jakieś 12 - 14 proc.

Polskie Stronnictwo Ludowe
To może być największy beneficjent wcześniejszych wyborów. Pokazuje to, choć nie do końca w sposób miarodajny, przykład ostatnich wyborów samorządowych. Niedoszacowani ludowcy w wielu miejscach sprawili niespodziankę, swobodnie zdobywając na przykład ma Mazowszu 20 proc. poparcia. Sprawny aparat partyjny, zdyscyplinowani członkowie i najlepsza znajomość prowincji, to klucz do potwierdzenia swojej pozycji na scenie politycznej i potencjalnego udziału we władzy. Wynik 9 - 10 proc.

Samoobrona
Jest w trakcie liczenia po ciężkich ciosach. Odrażający charakter zarzutów, dotyczących liderów Samoobrony, trwale spycha formację Andrzeja Leppera na margines polityki, choć jej jeszcze nie eliminuje. Paradoksalnie, ratunkiem dla Samoobrony jest jej trwanie przy swojej nazwie i nie strojenie się w LiS-sie futro. Tylko skupienie się na obronie własnej historii, delikatnie mówiąc wielce oryginalnej i mocno plebejskiej, ale mającej swoich amatorów, to remedium na polityczny niebyt i ponowne utrzymanie upragnionych przyczółków w parlamencie. Tylko zwarcie szeregów i ekstremalnie aktywna kampania są jedynym skutecznym wyjściem na uratowanie kilkunastu foteli sejmowych dla obitej i sponiewieranej Samoobrony. Pytanie tylko, czy uda się Lepperowi wykrzesać z działaczy resztki aktywności. Ano zobaczymy. Wynik 4 – 6 proc.

Liga Polskich Rodzin
Kopia KPN-u. Dwie kadencje i koniec. Czy ktoś dzisiaj pamięta o niezwykle aktywnych posłach KPN-u: Leszku Moczulskim, Krzysztofie Królu, Adamie Słomce, Krzysztofie Kamińskim, Dariuszu Wójciku, itp. W obu przypadkach zadziałał ten sam mechanizm – groteskowe wodzostwo, frondy, nieustanne malkontenctwo, krytyka dla krytyki i oderwanie się od rzeczywistości. Dzisiaj w LPR nie ma komu robić kampanii wyborczej, a frustrację pogłębia fakt rozstania się ze stanowiskami rządowymi i okołorządowymi wielu działaczy LPR, którzy przyzwyczajeni do większych lub mniejszych apanaży, trwali koniunkturalnie przy Romanie Giertychu. Dzisiaj w okręgach pozostały szczątki po dawnych strukturach, które, poza wyjątkami, nie będą stanie przeprowadzić kampanii wyborczej i zmobilizować do walki gasnących resztek ortodoksyjnego elektoratu. Efekt: 1,5 – 2,8 proc.

Tyle moich luźnych rozważań, jakże tendencyjnych, złośliwych i niesprawiedliwych. A w ogóle, kto powiedział, że będą wybory?

www.eckardt.pl
www.kamraci.pl
maciej@eckardt.pl

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka