Maciej Eckardt Maciej Eckardt
51
BLOG

Idol wieczorową porą

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Kultura Obserwuj notkę 0
Należy z pewnością do gwiazd przebrzmiałych i mocno steranych przez życie - narkotyki, wypadek na motocyklu. Jego Cradle Of Love, Money Money czy Flesh For Fantasy, to znaki rozpoznawcze dla jego fanów, ale również dla tych wszystkich wielbicieli rocka, którzy zapamiętali elektryzująco zadziornego blondyna, stylizującego się na punk rockowego barda, którym nigdy nie był.

Billy Idol, bo o nim mowa, zawsze miał swoją skromną reprezentację w mojej płytotece. Choć wychowałem się na zdecydowanie mocniejszych rytmach i wykonawcach, lubiłem i lubię posłuchać lekko ekscentrycznego Idola, a właściwie Williama Michaela Alberta Broada. Ma w sobie niezaprzeczalny urok, konieczną ekstrawagancję i charkterystyczne dla siebie emploi. Lubię go słuchać zwłaszcza, kiedy jadę samochodem. Dynamiczne rytmy zdecydowanie umilają jazdę po polskich drogach i mile orzeźwiają.

Dzisiejszy wieczór (w domowych pieleszach) to Billy Idol podany jednak zupełnie inaczej. Kameralny koncert z cyklu Storytellers, zrealizowany przez telewizję VH1 w 2001 roku należy do tych realizacji, które ogląda się od deski do deski. Leniwa z początku atmosfera, wyczarowana dzięki wyjątkowo stonowanej wersji Cradle Of Love, z utworu na utwór nabiera miłego tempa. Zmienione w akustyczne aranżacje wersje znanych kawałków White Wedding czy Sweet Sixteen wzbudzają niekłamane uznanie, a w ślad za nimi To Be A Lover i Rebel Yell sprawiają, że absolutnie nie chce się iść po herbatę, która cierpliwie stygnie w kuchni.

Koncert cudnej urody, zwłaszcza że Idol okazuje się niezwykłym gawędziarzem. Opowiada o utworach, kulisach artystycznego życia, czyniąc to z wielką swadą i wrodzonym talentem, ku uciesze rozradowanej i wybuchającej co chwila salwami śmiechu publiczności. Okazuje się, że charakterystyczny wokal Idola równie interesująco brzmi, kiedy przychodzi mu wcielać się w rolę konferansjera swoich utworów.

Wszystkim ze wszech miar polecam ten koncert, bo niezawodnie odpręża, pokazując zaskakująco inną, zdecydowanie bogatszą artystycznie twarz „wyzywającego”, jak się dotychczas zdawało, wykonawcy. Twarz bardziej dojrzałą, lekko ociosaną przez wiek i bagaż doświadczeń, ale z wciąż charakterystycznym błyskiem w oku i szelmowskim uśmiechem. W tego typu koncertach nie ma taryfy ulgowej, trzeba dać z siebie naprawdę wiele. I Billy Idol to robi. Z klasą. Przez 104 minuty.

VH-1 Storytellers (LIVE) Billy Idol (DVD)

1. Cradle Of Love
2. Don’t Need A Gun
3. Flesh For Fantasy
4. White Wedding
5. Sweet Sixteen
6. To Be A Lover
7. Rebel Yell
8. Kiss Me Deadly
9. Eyes Without A Face
10. Dancing With Myself
11. Ready Steady Go
12. Blue Highway
13. Mony Mony
14. L.A. Woman

Zmieniając lekko temat, podzielić się chcę miłą dla mnie informacją. Wczoraj zarząd województwa kujawsko-pomorskiego, w którym mam zaszczyt pełnić funkcję wicemarszałka, uzyskał przy czterech tylko głosach przeciwnych absolutorium. Tym samym skwitowany został budżet, za który w pełni ten zarząd ponosił odpowiedzialność. To był kawał dobrze wykonanej roboty. Wiem, że moją stronę odwiedzają radni Sejmiku. Im serdecznie dziękuję za doskonałą współpracę. Dziękuję też opozycji za wnikliwą krytykę.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura