Maciej Eckardt Maciej Eckardt
64
BLOG

Geje i albatrosy

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 5

Świat pędzi niemiłosiernie. Ani się obejrzeliśmy, a tu – jak podaje Newsweek – mamy wreszcie naukowy dowód na istnienie długotrwałych związków homoseksualnych wśród zwierząt. Ten dowód to – ni mniej ni więcej – tylko pary albatrosów żyjące na Hawajach. Odkrycia dokonała niejaka pani Lindsay C. Young z hawajskiego uniwersytetu, co nadaje wydarzeniu stosowny naukowy wymiar i powagę. Pani Young w wyniku starannie prowadzonych badań wykazała, że, cyt.: gdy w pobliżu brakuje samców, samice łączą się w parę, aby wspólnie wychowywać pisklę jednej z nich. Okazało się, że samice albatrosów co trzecią parę tworzyły związek lesbijski. To pierwszy taki przypadek długotrwałych relacji wśród zwierząt. Widomość ta przez cały dzień chodziła na stronie informacyjnej w Onecie, co oznacza, że musi to być wydarzenie w tak zwany – nie w kij dmuchał.

I gdy się tak gruntownie zastanowić, to rzeczywiście mamy do czynienia niemalże z przewrotem kopernikańskim, na który z nadzieją wyczekiwała populacja gejów i lesbijek. Oto natura, jak się okazuje, sama z siebie generuje lesbijskie postawy, co dotychczas nie było takie pewne. Odbywa się to co prawda pod nieobecność samczego (fuj!) surogatu, ale co tam – natura wreszcie stanęła po właściwej, czyli postępowej stronie. I wcale nie Kampania Przeciw Homofobii, Stowarzyszenie Lambda, czy inny dziwoląg zajęły pierwszoplanowe miejsce w pochodzie postępu, ale poczciwe hawajskie albatroski, przynosząc w dziobach homoseksualnej międzynarodówce dowód na coś, na co dowodu dotychczas znaleźć się nie udawało.

I w zasadzie można by się cieszyć, że oto natura stanęła w służbie postępu, gdyby nie fakt, że ta sama natura nie tylko lesbijkom dostarcza dowodów na ich naturalną oczywistą oczywistość. Weźmy dla przykładu taką srokę, tym razem polską, a nie hawajską. Nie od dziś wiadomo, że ma toto inklinację do wszelkich paciorków i świecidełek. Co nieopatrznie błyśnie, to już w dziobie ciekawskiego ptaszyska siedzi. Niejedna niewiasta do dziś szuka pierścionka tudzież naszyjnika, podejrzewając o niecność męża lub sąsiadkę, a tymczasem za stratą cennych precjozów stoi, a właściwie lata, poczciwa i wszędobylska sroka. Można by skonstatować, bez zbędnych badań, że sroka musi od czasu do czasu sobie coś „skubnąć”, bo taka jej natura. Przypadłość taka zwie się w świecie człowieczym kleptomanią.

I oto, idąc postępowym tropem hawajskich albatrosek, wszyscy kleptomani i klepotomanki otrzymali mocne, bo oparte na naturze alibi, że ich ciągoty są w sumie cacy, no bo skoro geje i lesbijki mają swoje odpowiedniki w postaci albatrosów z Hawajów, to co stoi na przeszkodzie, by kleptomani mieli sroki na podorędziu. Przykładów można by zresztą w tym miejscu mnożyć wiele, bo i wyrodne matki z miejsca mogłyby przytomnie wskazać na kukułki, jako wzór niedościgły w podrzucaniu przyszłego potomstwa innym, a i postkomuna znalazłaby dla siebie stosowne ptactwo, co to barwy i pióra zmienia wraz ze zmianą eko(systemu). Ale w sumie nie tylko o tym chciałem.

W ślad za hawajskimi albatrosami, brytyjska gazeta “Sunday Telegraph” doniosła, orbitując jakby w temacie, że dwaj duchowni Peter Cowell oraz David Lord złożyli sobie przysięgę małżeńską i wymienili się obrączkami w kościele św. Bartłomieja w dzielnicy finansowej Londynu 31 maja tego roku. Dla jasności dodam, że chodzi o kościół anglikański i kraj Howarda Webba – znanego w Polsce arbitra z gwizdkiem. Zrobiła się z tego nawet urocza chryja, dająca moc uciech i wrażeń, do których należy cudowna wprost riposta jednego z brytyjskich „duchownych”, który broniąc prawa do gejowskich “ślubów” pomiędzy anglikańskimi “księżmi”, powołał się na przykłady takich filmów jak: “Cztery wesela i pogrzeb”, “Zakochany Shakespeare” oraz “Elizabeth: Złoty Wiek”. Nieprawdaż, że urocze? No bo skoro albatrosy hawajskie…

Resztę dopowiedzą sobie państwo sami.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka