Uśmiałem się. Jak zawsze, kiedy postkomunista (stary czy młody – jeden czort) tłumaczy czasy PRL-u, a zwłaszcza ten ich wycinek, który traktuje o funkcjonariuszach mundurowych i ich obecnych emeryturach. Tym razem za zapiewajłę w radiowej Trójce robił kieszonkowy Zapatero postkomuny, Grzegorz Napieralski.
Pomijam tradycyjnie lewacki bełkot wschodzącej gwiazdy lewicy, która uciekając od tematu do jednego worka próbowała wrzucić emerytury PRL-owskich kacków oraz nędzne uposażenia nauczycieli, bo to stara i znana zagrywka manipulacyjna – pożenić ze sobą tematy tak, by powstało z nich tzw. masło maślane, czy jak kto woli – mydło powidło.
W całym tym bełkocie zdarzył się jednak cymesik, którego czujnie uczepił się redaktor. Otóż, kieszonkowemu Zapatero wyrwało się, że towarzysze mundurowi z racji faktu posiadania munduru (esbeckiego też, żeby jasność, bo takowe esbecy posiadali) narażali się dla ojczyzny już z definicji. W związku z tym, przywileje emerytalne należą się im, jak psu zupa. Nie wyjaśnił wprawdzie Napieralski o jaką ojczyznę chodzi, ale założyć wypada, że o „ludową”.
I tu powiało humoreską, bo dla każdego, kto zna chociaż pobieżnie historię Polski „ludowej”, owego „narażania się” nie sposób się dopatrzeć, chyba że za takowe uznać „narażanie się” podczas poznańskiego Czerwca’56, gdańskiego Grudnia’70, czy rozjeżdżania czołgami kopalni „Wujek”, bo prawdą jest, że iluś tam czerwonych bandziorów na własnej skórze odczuło wówczas robotniczą pięść, czy drzewiec połamanego transparentu.
Propozycja Platformy Obywatelskiej o zabraniu części uprawnień emerytalnych wysokim mundurowym bonzom wsadziła kij w czerwone mrowisko. Od razu też w programach informacyjnych straszyć zaczął zombie lewicy Leszek Miller, że taki „odwet” sprowadzi na Polskę kary i nieszczęścia różnych europejskich trybunałów oraz, że raz nabytych praw przez esbeków nie powinno się odbierać, bo to odpowiedzialność zbiorowa. Nikt się oczywiście tymi pohukiwaniami nie przejął, bo i z jakiej racji. Tyle sprawiedliwości w sobie jeszcze naród ma, by po osiemnastu, niestety, latach takiemu rozwiązaniu przyklasnąć.
Wcale, a wcale nie żal mi Kiszczaka, Jaruzelskiego, Kani, Siwickiego oraz innych chodzących trucheł, nad losem których wzrusza się czerwona gawiedź, gdyż czy się to gawiedzi podoba czy nie, truchła te mają polską krew na rękach, co niestety nie trafia do zakutych czerwonych łbów dawnego aparatu oraz kibicującym im, wypranych przez różowe media, poputczików. Dlatego, mam nadzieję, stosowna ustawa w tej sprawie przejdzie przez parlament, bo wymaga tego zwykła obywatelska i społeczna higiena.
Ja oczywiście poszedłbym dalej i za jednym zamachem pokroił emerytury partyjnym funkcjonariuszom (szczebel do uzgodnienia), bo swoim „pierdzeniem” w czerwony stołek legitymizowali całe to draństwo, zwane dla zmyłki „demokracją ludową”, stwarzali pozory legalizmu czegoś, co z natury legalne być nie powinno i - co nietrudno przewidzieć - trwało by dalej w najlepsze przy ich udziale, gdyby się po prostu nie zawaliło pod ciężarem własnej nieudolności i tępoty.
Paść to całe draństwo musiało, bo było aberracją i intelektualnym skrzywieniem. Na tyle jednak mocnym, że znajdowało oparcie w pseudonaukowym bełkocie i całym systemie filozoficznym, który generował z siebie dialektyczne roboty w randze profesorów, szczekające na poczekaniu o wyższości socjalizmu demokratycznego, gospodarki planowej, zmierzchu kapitalizmu, internacjonalizmie czy innych semantycznych gniotach.
PRL padła, bo musiała. Na szczęście. Padła, bo odbierała ludziom wolność i inicjatywę. Sczezła, bo firmowały ją buraczane, nie skażone żadną myślą tępe i nalane twarze partyjnego betonu, którym rytm życia wyznaczały egzekutywy i zjazdy. PRL padła, bo była atrapą państwa, niezdolną do przetrwania w międzynarodowej rywalizacji, skłóconą na dodatek z własnymi obywatelami, którzy stanowią o kondycji i żywotności państwa.
Natomiast wszystko to, co można by dobrego o PRL-u powiedzieć dotyczy niektórych tylko ludzi. Oni tworzyli, pisali, odkrywali ważne dla nauki rzeczy nie dlatego, że szansę dała im PRL - oni czynili właściwy użytek ze swoich talentów, pomimo że żyli w PRL-u. Bo cały okres tzw. Polski ludowej, był okresem marnotrawstwa na niespotykaną skalę. Był czasem wypychania najzdolniejszych za granicę, tłumienia przedsiębiorczości i samoograniczaniem się w imię chorej doktryny. Był czasem, per saldo, bezpowrotnie dla Polski straconym. I ktoś za to ponosi winę.
Bo kiedy na pięć lat przed upadkiem PRL-u, cały zachodni świat nabierał niesamowitego impetu i przyspieszenia cywilizacyjnego, nad Wisłą towarzysz generał Jaruzelski przyjmował z należnymi honorami towarzysza Kim Ir Sena. Pal licho, można by powiedzieć, całował się przecież w usta z Breżniewem, Kadarem, Honeckerem i Ceausescu, to co tam jakaś wizyta egzotycznego brata komunisty. Nie takie cudaki nad Wisłą bywały.
A jednak, warto ten fakt przypomnieć i pokazać, jakie też umysły jeszcze niedawno sterowały nawą 40 milionowego narodu. Dlatego też przytaczam poniżej, nie po raz pierwszy zresztą, fragmenty psychicznej aberracji, która zwała się „demokratycznym socjalizmem”. To toast i przemówienie, jakie towarzysz generał Jaruzelski wzniósł (wygłosił) na cześć Kim Ir Sena. To naprawdę miało miejsce, to naprawdę działo się 23 lata temu. Nie wierzycie państwo, popytajcie na lewicy.
Wielce szanowny towarzyszu Kim Ir Sen!
Drodzy koreańscy towarzysze i przyjaciele!
W imieniu władz partyjnych i państwowych Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej witam Was serdecznie, towarzyszu Kim Ir Sen.Wasza wizyta jest wydarzeniem o szczególnie doniosłym znaczeniu dla dalszego zacieśniania więzów przyjaźni i współpracy między naszymi partiami, państwami i narodami. (…) Podobieństwo historycznych losów i tragicznych doświadczeń dziejów walk o wolność, niepodległość i wyzwolenie społeczne sprzyjają wzajemnemu szacunkowi, zrozumieniu i sympatii.
Klasowy, internacjonalistyczny charakter naszej przyjaźni i współpracy określa marksizm-leninizm, proces rewolucyjnych przeobrażeń, odpowiadająca najżywotniejszym interesom obu narodów budowa ustroju socjalistycznego. Klasa robotnicza, ludzie pracy naszego kraju żywią szczery szacunek i uznanie dla walki zbrojnej i pokojowych osiągnięć bratniego narodu koreańskiego. Dobrze wiemy, kosztem jakich ofiar, jak wielkim trudem, jak wspaniałym czynem uwieńczone zostały wielowiekowe dążenia patriotów i rewolucjonistów koreańskich do życia w wolności i niepodległości.
Utworzenie na terytorium północnej części Półwyspu Koreańskiego, wyzwolonym przez Armię Radziecką i walczące z nią wspólnie koreańskie siły patriotyczno-wyzwoleńcze, państwa robotniczo-chłopskiego położyło kres niewoli kolonialnej, otworzyło przed Waszym, narodem znakomite perspektywy. Naród koreański, pod przewodnictwem Partii Pracy Korei na czele z Wami, towarzyszu Kim Ir Sen, przy solidarnym wsparciu krajów socjalistycznych oraz pokojowych sił w świecie, obronił w bohaterskiej walce z imperializmem wolność i niezawisłość swego ludowego państwa. Dokonał wielkiego dzieła odbudowy zniszczonego przez agresora kraju. Osiągnął imponujące sukcesy w rozwoju gospodarki narodowej, oświaty, nauki i kultury. (…)
Szanowni towarzysze!
Sytuacja międzynarodowa uległa w ostatnim okresie niebezpiecznemu pogorszeniu. Narastają poważne zagrożenia dla pokoju w Europie i w świecie. Nasila się groźba konfliktu nuklearnego. Oto rezultat obecnej polityki Stanów Zjednoczonych oraz reakcyjnych kręgów NATO, zmierzającej do zmiany układu sił w świecie, do militarnej przewagi. Tworząc fakty dokonane, imperializm amerykański narzuca Europie i światu ilościowo i jakościowo nowe, wysoce niebezpieczne rozmiary wyścigu zbrojeń. Kontynuowane jest rozmieszczanie nowych broni rakietowo-jądrowych na terytorium zachodniej Europy, w tym w Republice Federalnej Niemiec, gdzie z nową siłą odżywają tendencje rewizjonistyczne i odwetowe. (…)
W tej sytuacji szczególnego znaczenia nabiera sprawa jedności i solidarnego działania wszystkich państw socjalistycznych, a także wysiłki państw niezaangażowanych we wspólnej walce przeciwko groźbie wojny nuklearnej, imperialistycznej polityce konfrontacji, o pokojowe, bezpieczne współżycie narodów. Pokój jest niezmiennie humanistycznym celem socjalizmu. Jego obronie, zmniejszeniu napięcia międzynarodowego, powstrzymaniu wyścigu zbrojeń i przejściu do rozbrojenia - służą powszechnie znane pokojowe inicjatywy Związku Radzieckiego, państw socjalistycznej wspólnoty.
Szanowni towarzysze!
Zbliża się czterdziestolecie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Pod przewodnictwem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dokonała się rewolucyjna odmiana, historyczny postęp w życiu naszego narodu. Okres budownictwa socjalistycznego przyniósł nam ogromny awans cywilizacyjny, kulturalny, oświatowy, unowocześnienie, uprzemysłowienie oraz urbanizację kraju.
Na tej drodze nie zabrakło trudności, bolesnych i dramatycznych doświadczeń. Broniąc socjalizmu przegrodziliśmy drogę kontrrewolucji. Urzeczywistniamy konsekwentnie przyjęty na IX Zjeździe partii i potwierdzony na Krajowej Konferencji Delegatów program socjalistycznej odnowy, linię porozumienia i walki. (…)
Powrót Polski na drogę harmonijnego, pomyślnego rozwoju jest jednak sprzeczny z rachubami, zwłaszcza amerykańskiego imperializmu. Jego nacisk na Polskę trwa nadal. Tak jak Wy, drodzy koreańscy przyjaciele, doświadczamy prób bezczelnej ingerencji Stanów Zjednoczonych w nasze własne wewnętrzne sprawy. Tym naciskom nie poddaliśmy się i nie poddamy nigdy. Nie jesteśmy przy tym sami. Mamy niezawodnych sojuszników i przyjaciół - bratni Związek Radziecki, państwa socjalistycznej wspólnoty. Solidaryzuje się z nami światowy, antyimperialistyczny nurt lewicy i postępu społecznego. (…)
Jesteśmy przekonani, że przyjęte w wyniku Waszej wizyty ustalenia w dziedzinie politycznej i gospodarczej, przyczynią się jeszcze bardziej do zacieśnienia stosunków między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną, do umocnienia siły i zwartości socjalizmu w walce o pokój i bezpieczeństwo narodów.
Z tą myślą wznoszę toast:
za rozwój i pomyślność Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej
za przyjaźń między naszymi partiami, państwami i narodami,
za jedność wszystkich sił socjalizmu,
za Wasze zdrowie, wielce szanowny i drogi towarzyszu Kim Ir Sen,
za zdrowie wszystkich naszych koreańskich towarzyszy i przyjaciół.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka