24 lata temu, prawdopodobnie 19 października, bandyci z SB (represyjnego ramienia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę. Zabili, bo pezetperowska lewica nie była zdolna do myślenia w kategoriach wolności, której wyrazicielem był właśnie ks. Jerzy Popiełuszko. Zginął brutalnie zamordowany, bezbronny i fizycznie słaby. Tępej sile komunistów przeciwstawił chrześcijańską miłość, prawdę i pokorę. Dlatego łatwo było im Go zabić.
Codziennie pokonuję samochodem trasę Bydgoszcz-Toruń-Bydgoszcz. Kilka kilometrów przed Toruniem, w Górsku, znajduje się przejmujący pomnik, przechylony krzyż symbolizujący męczeński etap drogi księdza Jerzego Popiełuszki. Krzyż ten stoi jak memento, zmuszając do zastanowienia się nad sensem życia, poświęcenia i odwagi. Zawsze palą się tam znicze i leżą wiązanki kwiatów. Pamięć o polskim kapłanie, męczenniku, stała się naszym narodowym memento.
W dniu swojego uprowadzenia ksiądz Jerzy Popiełuszko wypowiedział w Bydgoszczy szczególne słowa: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy”. Słowa jakże prorocze w kontekście tego, co nastąpiło kilka godzin później, kiedy podążył drogą męczenników, drogą tragiczną, pełną bólu i niewymownej traumy, ale drogą wprost w objęcia Boga. Oddał życie za to w co wierzył i w co wierzyli Polacy. Stał się dla nich wielkim znakiem, który nadał nowy sens polskiej walce o wolność. Stał się kimś, kto tę walkę w szczególny sposób uświęcił.
Dzisiaj pojawiają się nowe znaki zapytania, co do prawdziwej daty zabójstwa księdza Jerzego. W ich kontekście padają kolejne pytania o prawdziwych sprawców mordu. Jedno w tym wszystkim wydaje się pewne – ktoś z wielką determinacją broni dostępu do prawdy o zbrodni sprzed ćwierćwiecza. Ale prawda o niej z pewnością wypłynie, bo nie była to zbrodnia doskonała. Była nadzwyczaj prymitywna: porwanie, bicie i katowanie, poniżanie, skrępowanie i wreszcie wrzucenie zmasakrowanego ciała do wody. Jak na inne esbeckie metody, nie było tutaj żadnej finezji.
Zbrodniarze i ich mocodawcy nie mogą czuć się dzisiaj pewnie. Determinacja i wnikliwość tych, którzy wciąż szukają nowych dowodów i dokumentów w tej sprawie z pewnością przyniesie rezultat. Bo prawdy nie da się zabić. Można ją co najwyżej przykryć zmową milczenia i manipulacji. W przypadku śmierci księdza Jerzego prawdy tej zmową milczenia przykryć się nie dało. Owszem, manipulowano przy niej i manipuluje się na potęgę, ale na niewiele się to zdaje. Kłamstwo po prostu przegrywa z prawdą.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka