Maciej Eckardt Maciej Eckardt
55
BLOG

Zszargany Adwent

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 2

Dumam tak sobie w niedzielne południe, łapczywie nadrabiając tygodniowe zaległości w lekturze gazet i książek.  Łyk kawy z mlekiem, kanapa, koc… Za oknem kraczące wrony w dzikiej awanturze o skórkę spleśniałego chleba. Wzgardliwie przyglądający się im kot, wyszarzały, dostosowany do krajobrazu, gibko przemykający w kierunku własnych piwnicznych interesów.

W telewizji młócka. Mądre głowy w tefałen dwadzieścia cztery wydziwiają nad upadkiem kultury. Politycznej. Że prezydent, to jedno wielkie chodzące nieszczęście i pech. Fakt, nie sposób nie zauważyć. Że ilość śliny orbitującej na linii Kaczor, Niesioł i Palikot, dawno przekroczyła stany alarmowe. Że nic, tylko nieustanny chlupot plwocin nienawiści, rozbryzgujących resztki publicznej kultury. Że tylko wóda, hotelowe ekscesy, pijackie upadki i rajdy. Że w ogóle upadek i Gomora. Prawda, bolesna i żenująca. Takich sobie posłów wybraliśmy i jeszcze nie raz wybierzemy.

To wszystko dzieje się w czasie adwentu, w kraju katolickim rzekomo, gdzie ci, co na siebie tak zapalczywie plwają, katolikami się mienią, do kościoła chadzają, opłatkiem się dzielą i wymawiają słowa modlitwy „jako i my wybaczamy…”. To wszystko się dzieje, niestety, w czasie szczególnym, kiedy chrześcijanie na całym świecie przygotowują się na Przyjście Tego, który ma prawo oceniania, kto jakim jest człowiekiem. Tego, który za chwilę się narodzi, odkupi Człowieka, by za jego grzechy później zostać ukrzyżowanym.

Nie dajmy się w tym szczególnym czasie porwać namiętnościom polityków i mediów. Są bezsensowne i płytkie. Błahe i niesmaczne. Jednowymiarowe i mściwe. Kłótliwe i nienawistne. Nie dajmy się im teraz, kiedy potrzebujemy wyciszenia, innej atmosfery, raczej uśmiechu, niż grymasu, zadumy, aniżeli permanentnej wojny. Zacznijmy własne przygotowania do Świąt, wolne od medialnego harmidru.

Oni niech syczą dalej i jadem się okładają. Będą obłudnie na szklanym ekranie śpiewać kolędy. Razem. Nieszczerze. Będą się dzielić nawet opłatkiem. I choć tacy są, spróbujmy życzyć im jednak jak najlepiej. A nuż, coś z tych życzeń im zostanie. Zróbmy to jednak szczerze. Pytanie tylko, czy potrafimy?

A tymczasem proponuję wiersz J. M. Kononowicza „Pod niebem adwentowym”, który szczególnie lubię i po który co roku sięgam:

Jest zima, śnieg i biały księżyc.
O czwartej rano szosą w dół
idziemy depcząc własny cień i
ślady wcześniejszych cudzych stóp…

Dziwny to spacer: Bóg z człowiekiem
pod rękę jak przyjaciół dwóch -
Mówisz mi: “Każde twe życzenie
spełnię, więc czego pragniesz - mów!”

A ja - pamiętasz, Przyjacielu -
wpatrzony w gwiazdy, śnieg i świt,
równie rozrzutny jak Ty hojny,
odpowiedziałem Ci, że - nic.

A dzisiaj głodny i spragniony,
samotny, trwożny, pełen trosk,
idę pod niebem adwentowym
i wiem, że idziesz mi na wprost

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka