Janusz Zemke i Jan Widacki w imieniu Klubu Lewicy oraz koła SdPl-NL i DKP, złożyli do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją ustawy, która odbiera przywileje emerytalne funkcjonariuszom byłych służb PRL, w tym UB i SB oraz członkom WRON. Nic dziwnego, wszak wszelkiej maści postkomunistyczna lewica, a także jej akolici, od dawna zapowiadali, że esbekom żadnej krzywdy zrobić nie pozwolą. Zaskoczenia zatem nie ma, a co najwyżej zniesmaczenie argumentacją, jakiej użyli obrońcy portfeli Piotrowskiego, Pietruszki oraz innych morderców z SB. Warto do niej sięgnąć, by sprawdzić co tam też w lewicowych głowach pobrzmiewa:
Z historii wiadomo, ilu funkcjonariuszy tych organów poległo w latach de facto wojny domowej toczącej się w Polsce po 1945 roku, broniąc porządku prawnego legalnej Polski, jaka wówczas istniała z woli mocarstw sprzymierzonych, i jaka była uznawana przez społeczność międzynarodową. Tej samej, której następcą prawnym jest III Rzeczpospolita. Funkcjonariusze organów bezpieczeństwa państwa walczyli też z terrorem UPA, czy pohitlerowskim podziemiem Wehrwolf. Na jakiej historycznej podstawie, w preambule do ustawy twierdzi się, że nie ryzykowali utratą życia, czy zdrowia funkcjonariusze wywiadu, kontrwywiadu PRL oraz funkcjonariusze służb ochrony granic?
Mamy więc Wehrwolf i UPA, a ani słowa o mordowaniu żołnierzy AK, WiN i NSZ, którzy jakoś nie byli przekonani do „porządku prawnego legalnej Polski, jaka wówczas istniała z woli mocarstw sprzymierzonych”. O tym, jaki ten porządek był, świadczą mogiły pomordowanych polskich patriotów, świadczą złamane życiorysy tych, którzy działali w Polskim Państwie Podziemnym. Porządek prawny, na który powołuje się pan poseł Zemke i Widacki, to groby pomordowanych księży, lata plucia na podstawowe prawa człowieka, fale emigracji, antysemickie czystki, kneblowanie wolności słowa, poniżanie tych, którzy nie chcieli się wpisać w ustrój zła.
Na straży tego porządku stał aparat bezpieczeństwa, którego działalność wyczerpuje wszelkie znamiona działalności przestępczej, podobnie jak znamiona takiej działalności wyczerpywało Gestapo czy NKWD. Broniąc komunistycznego prawa, w jego imię mordowali, torturowali, znieważali i dręczyli. Wyposażeni we władzę, inwigilowali, prowokowali i poniżali setki tysięcy Polaków, dławiąc najmniejszy nawet odruch sprzeciwu czy niezadowolenia. W tym aparacie pracowały setki tysięcy funkcjonariuszy, którzy doskonale wiedzieli w czym uczestniczą. Z tego tytułu czerpali nieuzasadnione profity i z tego tytułu naliczone mają zawyżone pobory emerytalne.
Ustawa odbierająca nadmierne uposażenia emerytalne esbekom jest próbą przywrócenia elementarnej sprawiedliwości. Ustawa o odebraniu przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom byłych służb PRL, nie odpłaca chłopcom od Bermana, Różańskiego, Moczara i Kiszczaka pięknym za nadobne. Nie reguluje tego, jak wyrywać paznokcie, bić pałką po genitaliach, sadzać na odwróconym taborecie, urządzać „ścieżki zdrowia”, uderzać tak, by nie było śladów czy szkalować dobre imię. Ustawa nie skazuje nikogo na więzienie czy internowanie. Jest wyjątkowo humanitarna w stosunku do tych, którzy humanitaryzmem nigdy nie zdążyli się wykazać.
Mamy jednak wolny kraj i każdy może zaskarżyć dowolną ustawę. Nie mogę jednak w tym miejscu nie sparafrazować znanego powiedzenia – pokaż mi jaką ustawę zaskarżasz i jak to argumentujesz, a powiem ci kim jesteś. Mam nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny stanie na wysokości zadania i nie podzieli pokrętnej argumentacji tych, którym tak dobrze było, kiedy na straży ich partyjnych karier, stali panowie Piotrowski, Pękala czy Pietruszka.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka