Na wstępie uwaga dla jasności wywodu – niniejszym wpisem nie chcę dyskutować o teoretycznej korzystności, lub nie tudzież słuszności lub nie ordynacji większościowej jako takiej. To temat na osobną dyskusję. Sama dwukrotnie uzyskiwałam swój mandat w wyborach większościowych (wprawdzie wielomandatowych) i w przeciwieństwie do niektórych polityków wyborów większościowych się nie obawiam.
Chcę tylko zwrócić uwagę na jeden konkretny aspekt proponowanej przez PO zmiany ordynacji wyborczej na całkowicie większościową w wyborach samorządowych.
Otóż tak się składa że PO cieszy się poparciem elektoratu wielkomiejskiego w stopniu zdecydowanie wyższym od średniej krajowej. Jaki będzie wobec tego efekt wprowadzenie ordynacji większościowej jednomandatowej? Wykoszenie opozycji.
Jednym z argumentów przeciwko ordynacji proporcjonalnej jest to iż utrudnia zdobycie stabilnej większości mandatów. Tak w istocie jest na przykład w wypadku Sejmu. Natomiast w samorządach, które z natury rzeczy swoim terenem obejmują teren dość homogeniczny pod względem struktury elektoratu – zazwyczaj tak nie jest. Zazwyczaj któreś z ugrupowań cieszy się większym poparciem na wsi, inne w miasteczkach inne z kolej przoduje w wielkich miastach – i reprezentanci tych ugrupowań spokojnie zdobywają w samorządach większości potrzebne do rządzenia. To co gwarantuje ordynacja proporcjonalna to że w radzie miasta/miasteczka opozycja w ogóle jest obecna (gminy wiejskie to inna para kaloszy, gdyż tam proste podziały partyjne zazwyczaj się nie przenoszą i bardziej decydują lokalne układy towarzyskie, interesu itp.).
Ordynacja większościowa przy obecnym podziale elektoratu oznacza przede wszystkim, iż w zdecydowanej większości wielkich miast opozycja zostanie wycięta w pień a PO będzie rządzić niepodzielnie dysponując większością albańską.
Inne tematy w dziale Polityka
