barany
barany
Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
820
BLOG

O trzeźwym myśleniu i akademickiej swobodzie w praktyce

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

W komentarzu (21.01.2018 09:18 ) pod moją notką „Włączenie umysłu do fizyki” napisał był anonimowy bloger kryjący się pod nickiem BJAB:


Są dwie możliwości. Arkadiusz jest strasznie naiwny albo udaje naiwniaka.


Zobaczmy na przykładzie jak naiwność może doprowadzić do pozytywnych rezultatów.

…..
W sieci można znaleźć film:
https://www.youtube.com/watch?v=wMBM1sly8_s
Film ten opowiada o efekcie Dzhanibekova.
Np. cała druga minuta tego filmu to słabo zrobiony fotomontaż.
Co zrobi człowiek trzeźwo myślący? Uzna, że to fotomontaż (bo jest to fotomontaż) i zbagatelizuje realność występowania efektu.


Widać tu pozorną „troskę” o mnie, pozorną chęć naprowadzenia mnie na „właściwą drogę”, z której, w opiniach sformułowanych przez BJABA, zszedłem. Bloger Tichy wyrażał zresztą podobną „ojcowską” troskę. Mam jednak prawo by przypuszczać, że zatroskanie Tichego jest autentyczne, bo Tichego znam skądinąd. Troska BJABA natomiast wydaje mi się podejrzana. Wytłumaczę czemu tak myślę.


Zacznę jednak od czego innego. Zacznę od polemiki z rozumowaniem BJABA zaprezentowanym w powyższym fragmencie z jego komentarza.


Najpierw BJAB stwierdza, że film na Youtube demonstrujący efekt Dzanibekowa to fotomontaż. Dalej twierdzi, że człowiek trzeźwo myślący powinien rzecz porzucić.


Otóż nie zgadzam się z takim rozumowaniem i to z kilku poważnych powodów. Uprzedzając: to nie człowiek trzeźwo myślący powinien zrobić jak BJAB proponuje. Tak natomiast zrobiłby natomiast prymitywnie zaprogramowany robot.


image

Jak na przykład ten


Po pierwsze żaden film i żadna fotografia, żaden „dokument”, znaleziony w internecie nie powinien być uważany za „dowód” czegokolwiek. Każdy film może zawierać fotomontaże i każda fotka. Każdy dokument może być podróbką. Przy tym jakość fotomontażu, trudność odróżnienia od oryginału, jest jedynie funkcją umiejętności zawodowych programisty i tego kto za tym stoi – a stać może każdy. Dobrze o tym stale pamiętać. Człowiek trzeźwo myślący o tym wie.


Co człowiek trzeźwo myślący robi obejrzawszy film, który może być wyprodukowany na specjalne zamówienie przez nieznaną agencję w nieznanym celu?


Człowiek trzeźwo myślący waży. Samo zjawisko pokazane na filmie, niezależnie od tego czy odzwierciedla rzeczywistość czy nie, jest interesujące. Zaczyna się więc trzeźwe myślenie. Kto na tym filmie jest pokazany? Podobno rosyjski kosmonauta Dżanibekow. Czy taki był? Wygląda na to, że był. Czy jest? Wygląda na to, że jest. Ma nawet w internecie swoją witrynę. Człowiek myślący znajduje więc adres i pisze do Dżanibekowa. Dostaje przyjazną odpowiedź która czyni faktyczne istnienie Dzanibekowa i pokazanego efektu wielce prawdopodobnym. Okazuje się, że na temat efektu można znaleźć więcej filmów, dyskusje w internecie, a nawet publikacje z tym efektem związane. Okazuje się, że mamy tu do czynienia prawdopodobnie ze zjawiskiem niestabilności znanym już od dawna, choć do końca nie zbadanym. Człowiek trzeźwo myślący chce więc zjawisko sam zrozumieć. A zrozumie je tylko wtedy gdy potrafi je zasymulować przy pomocy programu który sam napisze i który w pełni kontroluje (no, nie w pełni, bowiem oprogramowanie, którego używa ma pluskwy numeryczne, dlatego dobrze jest użyć kilku różnych pakietów obliczeniowych, pochodzących z różnych źródeł).


Tak robi człowiek trzeźwo myślący. Natomiast zaprogramowany robot, który ma wbudowany program: gdy film ma fragment podejrzany o fotomontaż – naciśnij przycisk „sprawę porzuć”.


Nie rozumiem jak BJAB mógł coś takiego napisać. Jako człowiek trzeźwo myślący zaczynam się zastanawiać, zadawać sobie pytania: kto kryje się za tym nickiem? I czy aby na pewno troszczy się o mnie? Czy też może ta wyrażona troska jest jedynie fotomontażem? Czyż bowiem nie mam, jako człowiek trzeźwo myślący, powodów by takie hipotezy także wziąć pod uwagę? Oczywiście biorę, choć przyznam, że nie na całkiem serio.


Mam przy okazji pocieszającą wiadomość przynajmniej dla części czytelników wyrażających troskę o moją naiwność. A było tak: aby łatwiej mi było publikować moje prace naukowe „zapisałem się” do „instytucji naukowej”, która nie znalazła się jeszcze na żadnej „czarnej liście”. Bowiem niełatwo jest opublikować coś, nawet w takim pozornie otwartym „arxiv.org” gdy się jest całkowicie niezależnym lub gdy, jeszcze na dodatek, się kiedyś komuś za coś podpadło. Tak było ze mną. Jestem więc członkiem otwartego na otwartość Ronin Institute (Reinventing Academia). Ostatnio przyznałem się kolegom z instytutu, że zainteresowały mnie zjawiska paranormalne i ich badaniu chcę poświęcić moją uwagę. Dostałem błogosławieństwo na drogę – że jest wolność akademicka i nikt nie powinien narzucać uczonemu tematów którymi ten „powinien się zająć”. Jednak fizyk teoretyk z tegoż instytutu napisał do mnie prywatnie, że „czy nie szkoda mojego czasu i talentu” na takie „podejrzane sprawy”. Nie lepiej zająć się tym czym zajmują się całe gromady fizyków – bo to takie ważne! Tak sobie trochę pokorespondowaliśmy, on swoje a ja swoje. W międzyczasie w moich poszukiwaniach dróg do wyjaśnienia zjawisk paranormalnych stwierdziłem, że nie znajdę takiego wyjaśnienia dopóki nie potrafię wyjaśnić roli „świadomości”, a ta mimochodem pojawiła się przy okazji prób znalezienia spójnych interpretacji mechaniki kwantowej. A o „świadomości” fizyk może w czasach dzisiejszych publikować bez wielkiego ryzyko. Powiedzą może „dziwak”, ale z towarzystwa nie wyrzucą i na czarną listę nie zapiszą. Zawiadomiłem o tym mojego kolegę z instytutu – i jakże się ucieszył! Od razu zrobiłem się owcą nie tak czarną, nawet jakby można się teraz będzie do znajomości ze mną przyznać bez obaw o swój własny spokój ducha i swoją własną karierę.


Mam nadzieję, że ta wiadomość pozwoli też spokojniej odetchnąć moim czytelnikom – tak bardzo troszczącym się o to by nie zszedł z jedynie słusznej drogi, którą jest grzeczne podążanie za stadem, które podąża za przewodnikiem z batem i na koniu.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie