W jednej z gazet przeczytałem, że w Warszawie istnieją lokale gay-friendly. Lokale te w rózny sposób dają do zrozumienia, albo wręcz manifestują swoją życzliwość wobec osób homoseksualnych. I homoseksualiści o tym wiedzą i do tych lokali się garną - czują się tam u siebie. Istnieje np. naleśnikarnia, gdzie w niedzielę po Mszy zachodzą rodziny z dziećmi. I siadają przy stolikach, a przy innych stolikach siedzą pedały i trzymają się za rękę. Nezwykle to diaboliczne - wszak wiadomo, że homoseksualizm jest nie tylko od strony naturalnej bardzo poważnym naruszeniem ładu, złem po prostu. W Kościele jest to grzech wołający o pomstę do nieba, a Biblia przytacza obrazy straszliwych kar jakie spotykały praktykujących ten grzech. Tymczasem rodzice przyprowadzają swoje pociechy po Mszy do lokalu, gdzie afiszują swoje głebokie moralne nieuporządkowanie homoseksualiści. Zderzenie z taką manifestacją z pewnością nie służy dobrze owocom, które rodzą się w duszch uczestników Najświętrzej Ofiary. Jest natomiast owo zderzenie poważnym i zuchwałym wyzwaniem wobec Sprawcy tych owoców i narażaniem dusz swych pociech na śmiertelne niebezpieczeństwo obojętności wobec grzechu.
Inne tematy w dziale Polityka
