Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski
91
BLOG

Egzystencjalne przeżycia Kwaśniewskiego, a wynik wyborów.

Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski Polityka Obserwuj notkę 5

Mimo kolejnej popełnionej wobec Polski niegodziwości, i tak lud będzie hołubił Kwaśniewskiego! Może sobie kpić, kłamać, wygłaszać złotouste pokajanki, które nie są odbiciem skruszonego serca – ludzie i tak go wybiorą, obdarzą szacunkiem i zaufaniem.

 

Bądź co bądź jest Kwaśniewski byłym prominentnym członkiem PZPR – organizacji zbrodniczej, przyniesionej do Polski na bagnetach NKWD, na rozkaz zbrodniarza wszechczasów – Józefa Stalina.

Ci sami siepacze NKWD (nie sposób nazwać ich żołnierzami) wybili polską szlachtę, inteligencję, dziennikarzy, lekarzy, nauczycieli, księży, sportowców. Ludzi, którzy pozytywnie wpływali na państwo polskie w trudnym, międzywojennym czasie. Mnożyli majątki, zdobywali medale na mistrzostwach i olimpiadach, pracowali nad wynalazkami, kształcili w duchu poszanowania tradycji chrześcijańskiej i polskości. Zostali wybici przez tych samych, którzy potem w Polsce umacniali ustrój powszechnej szczęśliwość. Zbrojnie, rzecz jasna, bo do prawdziwego szczęścia trzeba odgórnie przymuszać. Zwłaszcza gdy nie ma o być szczęście każdego, pojedynczego człowieka, tylko szczęśliwa ma być cała na raz ludzkość.

Ci, którzy nie zostali wybici na wschodzie, zostali potem, już na polecenie prominentów PZPR, wykończeni w kazamatach UB.

A kiedy Kwaśniewski, członek tejże PZPR pojechał jako wybrany przez lud prezydent na groby tych, którzy jego antenaci wymordowali – spił się po prostu. Może trzeba było tłumić alkoholem tę przytłaczającą rzeczywistość, bo to naprawdę dla Kwaśniewskiego musiało być egzystencjalne przeżycie; wszak nie jest na tyle głupi i widać, nie aż tak zakłamany, b nie doświadczyć brzemienia tej zbrodni, którą, jako budowniczy systemu powszechnego szczęścia – na swych barkach w części jakiejś dźwiga. Musiało to być egzystencjalne przeżycie – nic zatem dziwnego, że potrzebował sobie facio tęgo golnąć, by je znieść.

Nic jednak nie wyszło z tego bolesnego moralnego doświadczenia, żadne oczyszczenie, żadna metanoia. Na drugi dzień, jakby nigdy nic, szydził, jak zwykle, ze swoich  wyborców, tłumacząc się bólem nogi.

Natomiast wyborcy chętnie wybrali o na kolejną kadencję – wygrał w cuglach. Boję się, że przy najbliższych wyborach także za nic będą mieli łaskawi wyborcy przeszłość, zarówno bliższą jak i dalszą. Ulegną iluzjom i bezpośrednim kłamstwom. Ludzie pokroju Kwaśniewskiego powrócą do politycznej pierwszej linii. Jak to w demokracji.

arob@hot.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka