Wczoraj, pod moim tekstem o królewskiej władzy Chrystusa Króla, publikowanym w naszym Salonie 24, sympatyczny salonowien podpisujący się "Walpurg" przekazał mi pozdrowienia z XXI wieku, zaznaczając, że on żadnego króla nie ma i żyje w demokracji.
Odczytałem sugestię: chodzi w tych pozdrowieniach o to, że jestem zacofany, nie zauważyłem, że mamy XXI wiek, a w nim króluje nam postępowa demokracja.
Tak, to prawda. Wiem o tym, że mamy XXI wiek, że powszechnie akceptowanym, niestety, ustrojem jest demokracja.
Ale wczorajsze święto ma nam odsłonić przemijalność ustrojów, przemijalność czasu. Bo demokracja nie trwa wiecznie, a i wiex XXI się skończy. Każdy z nas - wierzący, niewierzący - ma w swym życiu kres, i dzień w dzień zmierza do Omega.
Tam naprawdę znaczenie ma nie to, w którym wieku żyliśmy i w jakim ustroju przyszło nam podejmować decyzje. Znaczenie ma tylko to, czy podporzadkowaliśmy nasze życie twardej, ale i czułej i wielkiej Miłosci jedynego władcy historii - Chrystusa Króla.
Inne tematy w dziale Polityka