Gdy PiS dojdzie do władzy…. Macierewicz w skórzanym płaszczu będzie urzędował na Szucha – mówią grobowym głosem aktorzy ze znanego kabaretu. Cóż wizja jest może nieco przesadzona J ale wiele osób zadaje sobie pytanie, jak będą wyglądały polskie rządy za kolejne dwa lata.
Mówiąc serio, nikt jeszcze oczywiście nie wie, czy po kolejnych wyborach w Polsce będzie faktycznie rządził PiS, czy ktokolwiek inny i w jakiej konfiguracji, można natomiast z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że obecny układ nie przetrwa. Tak naprawdę jednak pytaniem ważniejszym od tego kto będzie formował kolejny rząd, jest pytanie JAK on będzie rządził. Bowiem istnieje wiele przesłanek świadczących o tym, że w różnych aspektach, może to robić podobnie jak obecny.
Pierwszą pokusą, przed która stanie natychmiast nowy układ władzy w całym kraju, będzie wymiecenie wszystkich „tamtych” i zastąpienie ich „swoimi”. Nie zważając na kompetencje, kwalifikacje, osiągnięcia itd. Szczerze wątpię w to, czy istnieje w Polsce siła polityczna zdolna oprzeć się takiej pokusie. Motywacją przyświecającą zmianom jest zazwyczaj prosta zemsta. I to nie tylko jakaś zemsta uogólniona, sterowana centralnie, a suma dziesiątek lokalnych zemst, łącznie z prywatnymi vendettami, które wówczas wypełzają, wietrząc okazję. Jeszcze ważniejsze od zemsty jest wygłodzenie kadr. W Polsce państwowe i samorządowe instytucje są gigantycznym pracodawcą, a w uboższych regionach pracodawcą głównym i bezkonkurencyjnym – „nasi” czekają na posady i możliwości bardzo niecierpliwie. Co więcej uważają zazwyczaj , że nie ma w tym nic niemoralnego. Przecież „oni” też tak robili. Wszyscy, zawsze tak robią.
W dodatku wszystkie partie i ugrupowania, politycy, działacze i dziennikarze przyzwyczaili się do funkcjonowania w tej kwestii w totalnym kłamstwie. Usuwa się kogoś i mianuje kogoś innego? Widać gołym okiem ze ten nowy, to totumfacki szefa politycznego układu w okolicy? Nie ma sprawy. Oświadcza się z miedzianym czołem, że „wygrał konkurs”, a przy obsadzie stanowiska liczyły się tylko jego wysokie kompetencje… Itd. Coz tego, że widać iż to nieprawda - poważny polityk mówi tak bez mrugnięcia powieką.
Sprawa jest tym bardziej skomplikowana, że część „mianowańców” poprzedniego układu przyszła w ten właśnie, wyżej opisany, sposób i należałoby ich wymienić. Jak ich odróżnić od tych, których powinno się zostawić w imię stabilności i normalności państwa? Strasznie trudne.
Drugim problemem będzie kwestia wydawałoby się prosta jak konstrukcja cepa i absolutnie podstawowa – kwestia dobrej pracy. W Polsce politycy, biorąc rzecz ogólnie, nie nauczeni są porządnie pracować. Nikt tego od nich nie oczekuje. Posłowie w Sejmie nie mają nawet własnych biurek. Za pracę uchodzi kręcenie się wokół własnych szans wyborczych, niekiedy tez pewnego rodzaju załatwiactwo… czyli nadal kręcenie się, tylko wokół odpowiednich decydentów, żeby uzyskać jakieś decyzje (oby w publicznym interesie). A i to nawet nie wszyscy potrafią… A już wgłębić się w jakieś analizy, teksty ustaw, albo stworzyć projekt i systematycznie pracować dbając o jego realizację… Oj jak niewielu polityków to umie. Z wielką ulgą posłowie przyjmują więc sytuację przedwyborczą, kiedy mogą wreszcie mówić, że „napracowali się w kampanii wyborczej” i kiedy wszyscy godzą się z tym, że praca dla kraju i dla współobywateli polega ściskaniu rąk, albo zamawianiu i rozwieszaniu banerów z własną podobizną. Ostatnio przykład tego, że z solidna i odpowiedzialną praca może w przyszłości być różnie, dali posłowie PiS zgłaszający projekt uchwały o ogłoszeniu 17 września Dniem Sybiraka. Ani poseł sprawozdawca Komisji Kultury ani też poseł wnoszący projekt, nie pojawili się na glosowaniu, bo trwał właśnie pisowski bojkot głosowań budżetowych, a sprawa miała być decydowana tego samego dnia. Nie wiem czy uznali że ważniejsze jest przebywanie razem z pozostałymi kolegami, w świetle kamer i blisko Prezesa, zamiast skromnego dyżurowania w Sejmie? Czy zapomnieli? Licho wie. Fakt, że swojej pracy nie wykonali i projekt przepadł. Na ten rok przynajmniej.
Tak więc szanowni państwo… jak następny rząd dojdzie do władzy – nie będzie tak lekko, jak by się niektórym mogło wydawać. Może nas uratować tylko bardzo stanowcze domaganie się przestrzegania standardów przez opinię publiczną. Tych podstawowych standardów: uczciwości, solidnej pracy, służby publicznej. I nie darowywania niczego nikomu „po znajomości”.
Tekst dla "Przewodnika Katolickiego"
myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka