Fajny film wczoraj widziałem...
Jak bardzo niepatriotycznie, by to wyglądało to czuje potrzebe się przyznać że od kilku miesiecy z pasją być może wartą lepszej sprawy, oglądam ruskie filmy i seriale. I zaraz musze sie zastrzec, że nie oglądam byle czego np. wyprodukowanego przed rokiem 2000, tylko filmy jak sam to nazywam dla własnego użytku - nowej rosyjskiej generacji. Naturalnie nie oglądam wszystkiego jak leci i co tylko wyprodukowała rosyjska kinematografia , tylko starannie selekcjonuje materiał i tak rozpoczałem od filmów i seriali wojennych, kontynuując poprzez filmy akcji i kryminały, aby zakończyć moje przygody z rosyjskim filmem wczoraj na obrazie z rodzaju katastroficznych pt. "Metro". Melodramaty i komedie poczekać muszą na lepsze czasy, bo na dzień dzisiejszy zupełnie mnie nie interesują. Chociaż i w tym przypadku zrobiłem jeden wyjątek od reguły dla genialnej komedii " Okno na Paryż" wyprodukowanej w 1994 roku
Pierwsza rzeczą jaką zostałęm zaskoczony to ilość wyprodukowanych przez Rosjan filmów i zaraz potem ich techniczna jakość. W wielu przypadkach nie odbiegająca wcale od jakości hollywoodzkich superprodukcji. Zresztą wiele z filmów rosyjskich jest produkowanych przy współpracy najlepszych amerykańskich wytwórni tak jak np. film " Admirał" czy " Stalingrad 2013" o czym widz jest informowany zaraz na początku projekcji. Ta współpraca pomiedzy tymi dwoma różnymi światami pewnie nie jest dziwna dla bywalców rosyjskich restauracji w nowojorskiej Little Odessa by the See. Ja tam bywam rzadko ale raz za to byłem świadkiem małego epizodu przed nowojorska kwaterą główna stacji NBC mieszczącej sie w budynku 30 Rockefeller Center na Manhattanie. Miałem tego dnia małą prace do zrobienia dla NBC, która musiała być wykonana w ciągu weekendu, czyli tzw. "mały strzał" lub "hit and run" jak kto woli. Ze względu na wprowadzony zakaz palenia w budynkach publicznych konsumcja legalnego narkotyku odbywa sie zwykle na ulicy. Tego dnia stałem przed wejściem jarając "jak sie masz" razem z Rosjaninem, pardon - Izraelczykiem rosyjskiego pochodzenia, kiedy zbliżył sie do nas security z budynku i poprosił o oddalenie się ciut dalej od wejścia. Natychmiast też chodnik został odgrodzony z dwóch stron barierkami i od drzwi wejciowych popłynął po chodniku w stronę jezdni czerwony dywan.
- Chyba jakaś gwiazda kina - powiedziałem do Davida
- Mhm - skinął głową z lubością zaciągając sie dymem - te papierosy przypominają mi białomorski kanal - rozmarzył sie nieoczekiwanie
Marka Parliament jest najpopularniejsza w NYC marką papierosów wśród rosyjskiej emigracji ze względów sentymentalnych i ze względów praktycznych wsród nowojorskich hipsterów. Wszystko to za sprawą charakterystycznego filtra, którego wystająca kilka milimetrów ponad bibułkę tutka dla jednych jest zródłem sentymentalnych retrospekcji, a dla drugich praktycznym w użyciu kontenerkiem pozwalającym zaczerpnąć biały proszek z woreczka na pojedynczy strzał do nosa. To co zostaje osadzone na bibułce jest w trakcie palenia powodem do zamiany gibkiego, wrażliwego koniuszka języczka w drewniany wiórek. No, ale to juz całkiem inna historia...
Czekając na pojawienie sie pierwszej "gwiazdy" trwamy przez chwilę na posterunku. Poza tym ze względu na blokade wejścia i tak nie mamy teraz dokąd pójść. Pojawia się pierwsze czarne SUV z przyciemnionymi szybami. Za nim dwie wypasione limuzyny i znowu SUV z obstawą. Kawalkada pojazdów zatrzymuje się przed wejściem i pierwsza z samochodów wysypuje sie ochrona obstawiając parameter oczyszczonej z ludzi przestrzeni chodnika i drzwi limuzyn. Wstrzymujemy oddech...kto to może być?
Drzwi samochodów otwierają sie wreszcie i na czerwonym dywanie pojawiają się mówiące po rosyjsku starsze kobiety ściskające pod pachami drogie torebki w towarzystwie młodych, przystojnych Rosjan. Noworuskie?
- Twaju mać ! - zdziwił sie uprzejmie David i ja sie też zdziwiłem
Nie zdziwiony chyba w tym momencie był tylko Wolny Rynek i Tempora i Mores. No cóz - takie to już nowe czasy i nowe obyczaje -a może to byli nowi właściciela NBC ? Kto tam ich może wiedzieć? A zreszta...pies im mordy lizał...z całym szacunkiem i z przeproszeniem naturalnie...
Dla człowieka żyjącego poczciwie i wygodnie po drugiej stronie oceanu i nie mającego kontaktu z rosyjskim kinem od ponad ćwierćwiecza, możliwosci zaoferowane przez internet otwieraja zupełnie nieoczekiwanie ukryte drzwi w labiryncie stereotypów i uprzedzeń i rzucają przede mną nowe wyzwanie do zmierzenia sie z takowymi w śmiertelnym dla polskiej dumy pojedynku. Nowa Rosja nie przeżywa traumy komunizmu. Nie ma sie z czego i nie ma sie przed kim rozliczać. Odnajduje sie doskonale w dzisiejszej rzeczywistości i jest gotowa grać twardo o swoją pozycje na miedzynarodowej arenie. Ma do tego wszystkie potrzebne jej atrybuty, a nawet ma wiecej niż jest jej na tą chwile potrzebne. Ma przede wszystkim poparcie szeroko rozumianego narodu który kocha pijaną, nieobliczalną swym gniewem i zaborczością, ale ciągle nie pozbawioną autorytetu i brutalnie silną - Matuszke Rosije -miłością najsilniejszą z silnych, bezkrytyczną i bezpretensjonalną miłością dziecka z patalogicznej rodziny. Im więcej wykorzystywania i przemocy w takim układzie tym więcej lojalnej miłości i oddania i gotowości do poświęceń dla matki - ojczyzny. Niedostatki i przykrości życia codziennegp wynagradza Rosjanom ich kinematografia. To co w polskim kinie jest dozowane z aptekarską wstrzemięzliwościa w rosyjskim serwowane jest za to hojnie i bez ograniczeń. Honor w tym przypadku - sowietckiego, teraz rosyjskiego obywatela, żołnierza, oficera. Patriotyzm. Sens poświecenia się dla ojczyzny. Posłuszeństwo zwierzchnim rozkazom i bezdyskusyjny nakaz ich wykonania. Zmieniają sie czasy i zmieniają sie ludzie i systemy - Matuszka Rosija - jest jedna i trwała na wieki. Cykl sie zamknął i można bez przeszkód odwoływć sie do tego co wielkie i monumentalne w histori kraju bez rozróżnienia na carskie lub sowietskie. Teraz jest już tylko jedno - narodnojo-szczypatietolnoje-rusko-dusznyje - wykorzystywane propagandowo jako elementy scalające i podnoszące morale skołowanego tymi wszystkimi przemianami narodu. Tym bardziej skołowanego ze od jakiegoś czasu wezwanie do służby w rosyjskiej propagandzie dostała prawosławna wiara i posłusznie wykonuje swoje zadania i trwa karnie na powierzonym jej posterunku. Nie dziwi więc w kinie rosyjskim widok sowietckiego żołnierza modlącego sie do Boga na chwilę przed opuszczeniem okopu drugiej wojny światowej, aby uderzyć w szalonym ataku na wroga. Nie dziwi obecność popa w Czerwonej Armii i tak samo już nie dziwią wykrzykiwane słowa oficerów, obojętnie - carskiej, sowietskiej czy rosyjskiej armii:
- Z Bogiem bojcy!
To co w polskiej kinematografii jest powodem do wstydu i skrzętnie sie tego wyrzeka lub z zażenowaniem ukrywa w rosyjskim filmie podkreslone jest najkrzykliwszym z możliwych kolorem, tak aby biło ze wszystkich sił po oczach i zakotwiczyło sie na stałe w mózgu odbiorcy. W tym samym czasie w polskiej kinematografii pojęcia takie jak:
- Honor wymienne jest na Praktyczność
- Miłośc do Ojczyzny wymieniane jest na miłość własną, lub co najwyżej do własnej rodziny
- Bezdyskusyjne wykonanie powierzonych zadań w kinie polskim zastepuje defetystczne kwestionowanie sensu otrzymanych rozkazów
- Ofiarność i ludzkie odruchy w polskich filmach są juz tylko zmutowanym cynizmem i kunktatorstwem
Mozna by się tak pastwic nad samym sobą ale po co? Jest jak jest i notka na salonie tego nie zmieni. Kinematografia polska w porównaniu z rosyjską wygląda bladziutko i nieciekawie, a pozycje których zadaniem byłoby podnieść autoestymę narodowa praktycznie nie istnieją. Jeżeli już coś zostało w tym stylu wyprodukowane w Polsce, to są to pozycje nieliczne i w większości zrozumiałe tylko dla polskiego odbiorcy ze wzgledu na ciężkawą forme przekazu. Reszta to beznadziejny, postmodernistyczny bełkot wymuszajacy u widza odruchy wymiotne i wyrzucenie z trzewi treści żołądkowej zwanej czasami płynnym modernizmem.
Ale może dałoby sie odnalezć coś w polskim kinie co równocześnie występuje też w kinie rosyjskim choćby nawet tylko po to żeby nie być zbyt surowym dla polskich produkcji?
Tak, znalazłoby się cos takiego. Mianowiecie postać ludzkiego enkawudzisty wymienną w Polsce na ubeka lub esbeka w zalezności od czasu rogrywającej sie na ekranie akcji. W Rosji i w Polsce sa to postacie eleganckie, o miłej dla oka prezencji, grane przez gwiazdy lokalnego kina. Pełnokrwiste sylwetki fachowców wąskiej specjalizacji, jak nowocześnie moglibysmy ich zakwalifikować, wykonywujących swoja robotę fachowo i sumiennie bo taka jest potrzeba czasu w którym umieli sie odnaleść po własciwej stronie ( to jeżeli chodzi o Polske ). Twardo stojący obydwoma nogami na ziemi realiści. Prawdziwi bohaterzy postkomuszego kina akcji. Błędni Rycerze - najlepiej byłoby o nich zapomnieć -ciekawych czasów. W Polsce pięknie wyróżniający sie urodą i elegancją mundurów na tle zmasakrowanych reliktów "niesłusznego wyboru" i "fałszywego" porywu serca w pragmatycznej epoce powojennego, nowego, europejskiego ładu. Znający zycie i swój fach esbecy po werefikacji.
O ile obecność wyżej wymieniony postaci nie jest niczym dziwnym w kinematografi rosyjskiej to tak samo nakreslona postać w polskim filmie jest już co najmniej jeżeli nie szokujaca to na pewno mocno zastanawiająca. Zastanawiajaca, o tyle że rosyjski enkawudzista jest produktem rodzimym - made in USSR i jako taki można go łyknąć. Można nawet dopatrzec się lub domyśleć istnienia w tak skonstruowanej postaci - rosyjskiej duszy. Analogicznie skonstruowana postać ubeka/esbeka w filmie polskim po 1989 roku to przykry zgrzyt i duszy polskiej w takiej postaci nie odnajdziesz. Nie odnajdziesz nawet sladów rosyjskiej duszy ale domyślisz sie że sowietska mentalność ciągle tkwi głęboko w duszach ich twórców - polskich producentów, scenarzystów i reżyserów.