Nieprzyjemna sytuacja, jaka wytworzyła sie po niefortunnym i troche aroganckim przemówieniu pani ambasador Izraela podczas obchodów dnia wyzwolenia Auschwitz- Birkenau, zmusiła pewnie niejednego Polaka do refleksji i zastanowienia sie nad tragedią wojny i istotą człowieczeństwa, która w momentach próby, w latach terroru, pogardy i smierci, podlega swoistej weryfikacji. Wojna uwalnia w człowieku wszystkie instynkty i cechy o istnieniu których, w czasie pokoju, normalny człowiek, nie miałby nawet pojęcia. Wojna nie jest szaleństwem, pomimo, że czasami może przybierac szalone formy. Wojna nie spada na nas z Kosmosu. Jest zimna kalkulacją i wytworem ludzkiej natury. Wojna to dla jednych osobista tragedia, niepowetowane straty, a dla innych, zabawa i krociowe zyski. Wojna, to cierpienie, ale też przyjemność z zadawania cierpienia innym, strach, ale też upojenie się cudzym strachem, pogarda dla człowieka, ale też gotowość poświęcenia się dla blizniego. Śmierć, ale też życie. Zycie tych, którzy przetrwali, bo sie nie poddali, walczyli i los okazał sie dla nich życzliwy. Życie dla tych, którzy się nie angażowali i biernie starali się przeżyć. Nie byli zli, ani nie byli też specjalnie odważni. Chcieli przetrwać. Chcieli zyc. Żyją jeszcze niektórzy z nich. Wojne przeżywaja szczęśliwcy, a ci, którym sie nie udało i nie przeżyli, są po jakims czasie tylko statystyką i liczba potrzebna do rozliczeń. Przeżywają wojne kaci i przeżywaja ofiary. Przeżywają, bo tak miało być i się stało. Przeżywaja wojne też ci, którzy przetrwali dzięki ofiarności innych ludzi. Przeżyli, bo ktoś, wbrew okupacyjnemu prawu, tak było w Generalnej Guberni, ryzykując zycie swoje i bliskich, wbrew rozsądkowi i instynktowi przetrwania - skazanym na zagłade - zdecydował sie udzielic pomocy. Jacy jestesmy?
Tak naprawde nie znamy się do końca. Nie wiemy jakie będzie nasze zachowanie w ekstremalnych warunkach i pod ekstraordynarnym stresem. Nie wiedziała o sobie nic Francuzka, która wraz z Polakiem, osmieliła sie targnąć na zdobycie szczytu Nanga Pabrat. Wracała sama, z ostatniej bazy, do której udało im się dotrzeć, kierowana instynktem przetrwania, zostawiając umierającego partnera za soba. Nie będe sie dalej rozwodził na ten temat, bo to Elisabeth Revol będzie z ta decyzją zyła do końca. Tylko ona wie...Nie wierzcie tym co szybko odpowiadaja, co to oni by nie zrobili na jej miejscu.
Kim jesteśmy, to suma naszych indywidualnych decyzji. Zmieniaja sie tylko okoliczności. Ktoś będzie bohaterem - ktoś inny - katem - ktoś jeszcze inny - ofiarą. Wszystko jest kwestia personalnych wyborów. Fakt że w okresie próby pojawiły się w sterroryzownej społeczności GG słabe i pozbawione kręgosłupa moralnego jednostki, żerujące hieny na tragedii Żydów, którzy decyzja niemickich nazistów skazani byli na zagłade nie uprawnia nikogo, a najmniej dzisiejszych Niemców, na kierowanie oskarżeń pod adresem całego narodu polskiego, który przez tych samych Niemców, miał być zgładzony, tyle że, w wolniejszym, bardziej ekonomicznym trybie. Ah, ten niemiecki pragmatyzm. Na śmierć trzeba było sobie niewolniczo zapracować. Nie ma juz nazistowskiej III Rzeszy, ale zyje i ma sie dobrze jej ukochane dziecko - używane do pacyfikowania i trzymania w ryzach narodu polskiego - zbiorowa odpowiedzialność.
Za podlość i oportunizm jednostek - odpowiedzialny cały naród. Zadziwia asymetria jeżeli chodzi o naród niemiecki. W ich przypadku, szlachetność i człowieczeństwo nielicznych jednostek spływa i wybiela 60 milionowy naród, który w wolnych wyborach oddał głosy na NSDAP i wybrał swojego fuhrera. Pod wodzą demokratycznie wybranego Hitlera, z Lili Marlene na wargach, zamienili Europe w piekło a europejskich Zydów w popiół.
W jednym z mnogich oskarżeń pod adresem Polaków dotyczacych postaw podczas okupacji, wspomina sie o obojetności Polaków na los polskich Żydów oddzielonych od reszty, niemiecckim prawem, niemieckim żandarmem i murem Getta. Z luksusowych zachodnich mieszkań lub na ich styl, w ciepłych pantoflach i ze szklaneczką whiskey w reku, ten i ów, ma pretensje do Polaków, ze niewystarczajaco sie starali ratować, skazanych przez Niemców na zagłade, polskich Żydów. Że bylismy obojetni. Wbrew faktom, bez znajomości realiów tamtych dni, ośmieleni milczeniem obrzucanej błotem Polski, ponawiaja i mnoża niesławne oskarżenia. Obojętność. Zastanawiam sie jak zachowałbym sie gdyby mi przyszło wybierać. Czy mam w sobie to coś, co mieli ci, którzy zdecydowali się, ryzykując życie własnym i swojej rodziny na otwarcie drzwi? Na udzielenie pomocy. Bardzo chciałbym odpowiedziec sobie, ze tak i po sprawie i mozna juz iść spac do łózka. Uczciwiej powiedzieć byłoby, że nie wiem. Modle sie żebym nie musiał dożyć takich czasów kiedy trzeba będzie dokonywac takich wyborów. Modle się żeby, nigdy więcej, bo chyba już czegoś, jako ludzkość powinnismy się byli nauczyć. Z innej strony patrząc, czy decydując sie na nie otwarcie drzwi, byłbym obojetnym? A może nawet współuczestnikiem zbrodni? Czy może byłbym tylko zwykłym, smiertelnie przerażonym człowiekiem, kierujacym się instyktem przetrwania? Tak jak ta moja siostra, Francuska na Nanga Pabrat. Tak jak ten mój brat, stary Żyd, który płacząc wprowadzał swoich bliskich do komory w Auschwitz. Pomoc drugiemu człowiekowi z narażeniem własnego i innych życia, to nie jest obowiązek. To jest honor - cięzarowi którego - nie każdy moze sprostać. Sprostałbys? Hej! A Ty jak bys postąpił?
notka inspirowana śladami po bykowcu na ciele mojego Ojca, ktorych nabawił sie jako 15 letni wiezień niemieckiego karnego obozu pracy Liban.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo