ProvoCatio ProvoCatio
271
BLOG

Witold Gadowski - Marsz Życia Polaków i Polonii W OŚWIĘCIMIU

ProvoCatio ProvoCatio Kultura Obserwuj notkę 3

To już na pewno się uda. 14 sierpnia wczesnym rankiem spotykamy się w tuż obok oświęcimskiego rynku u Salezjanów. Tam będzie recepcja i rejestracja wszystkich uczestników „Marszu”. Marsz ruszy do obozu koncentracyjnego Auschwitz i tam będziemy się modlić wspominając świętego Maksymiliana Kolbe. Właśnie tego dnia mija rocznica jego męczeńskiej śmierci


image


„Ciężko się żyje za samego siebie,

łatwiej rozmyślać wciąż nad własnym losem,

lecz gdy ktoś inny znajdzie się w potrzebie,

trzeba przemówić ponadludzkim głosem…”

Cała organizacja tego wydarzenia spoczywa w rękach ludzi dobrej woli, którzy uwierzyli w to, że właśnie teraz taki Marsz musi się odbyć. Staramy się, aby po powrocie z terenu obozu czekały na Państwa ważne wydarzenia, które pozwolą na to że będziecie wyjeżdżali z Oświęcimia zamyśleni, pełni poczucia wspólnoty i dobra, które emanuje z nas samych – z Polaków, którzy przyjadą do Oświęcimia z całego świata. To będzie wydarzenie inne niż większość, które znacie. Powstało jako myśl, idea, która pojawiła się w czasie moich spotkań z czytelnikami. To była myśl czysta, pozbawiona jakichkolwiek kalkulacji. Po prostu poczułem, że muszę to zrobić. Nie miałem ani zespołu ludzi do organizacji, ani pieniędzy, ani nawet żadnych znajomości na terenie Oświęcimia.

Pojawili się wspaniali współpracownicy, znaleźliśmy świetną bazę dla naszych działań na terenie Salezjańskiego Zespołu Szkół w Oświęcimiu, pojawiły się pierwsze pieniądze na organizację. Wszyscy reagują przyjaźnie, na terenie samego Oświęcimia powstał już zespół Przyjaciół, którzy wspomogą „Marsz” i przyjmą w swoich domach wielu uczestników. To wszystko dzieje się samo i rozwija dzięki ludzkiej dobroci.

Jednym z największych przeżyć związanych z organizacją „Marszu” była wizyta w labiryncie „Klisz pamięci” wstrząsających prac plastycznych autorstwa Mariana Kołodzieja, znajdujących się u Franciszkanów w Harmężach koło Oświęcimia. Marian Kołodziej – artysta plastyk, był w pierwszym transporcie, jaki trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Przez pięćdziesiąt lat artysta milczał, kiedy jednak przeżył wylew rozpoczął żmudną rehabilitację i wtedy przywiązał sobie do dłoni ołówek i zaczął tworzyć niesamowite obrazy, które do tej pory zalegały w jego duszy i pamięci. Tak powstał ten niezwykły „labirynt”. Kołodziej – w swoich pracach – opowiada o więzieniu jakim stał się dla niego Auschwitz, więzieniu z którego nie wyszedł aż do swojej śmierci w 2009 roku. Opowiada wstrząsające i poruszające do szpiku duszy obrazy: jego opowieść jest tak realistyczna i niezwykła, że każdy kto chciałby zrozumieć rzeczywistość niemieckiego obozu śmierci musi je obejrzeć. Kanibalizm, cierpienie, upodlenie, pozbawienie godności, to wszystko wyziera z jego wizji. W obozowej beznadziei Kołodziej dojrzał jednak Boga. Objawił mu się w osobie niepozornego zakonnika Maksymiliana Kolbe. Człowieka, który nie tylko ocalił swoje człowieczeństwo, ale dał płomień Bożej Miłości innym. Kolbe jest najważniejszym spotkaniem w życiu Kołodzieja. Autor tej niesamowitej opowieści odpowiada na tragiczne pytanie: „gdzie był Bóg w Auschwitz?”. – Był w obozie, cierpiał razem z nami. Chrystus był w celach śmierci, był w komorach gazowych, był wszędzie tam gdzie odbierano życie i zadawano cierpienie. Chrystus cierpiał w Auschwitz! – odpowiada Marian Kołodziej.

Wrażenie, jakie wywierają jego prace jest tak poruszające, że nikt, kto przejdzie „labirynt” i posłucha opowieści oprowadzających po nim Franciszkanów nie pozostanie obojętny. Po dotknięciu cierpienia zawartego w rycinach Kołodzieja inaczej spogląda się na Auschwitz i wszelkie związane z nim dylematy. W czasie wydarzeń związanych z „Marszem” będzie więc moment, w którym wszyscy uczestnicy poznają twórczość Kołodzieja i zawarte w niej świadectwo.

Wielu ludzi pyta mnie: po co organizuje to wydarzenie, jaki ono ma cel, dlaczego właśnie ja zabrałem się za jego organizację?

Odpowiedzi są najprostsze z możliwych. Ten „Marsz” dojrzewał w głowach wielu moich rodaków, jest najprostszą z możliwych odpowiedzi na falę nieprawdy jaka zaczęła się pojawiać wokół cierpień jakich Polska i Polacy doznali w czasie drugiej wojny światowej. Jest potrzebą dania świadectwa o czasach, które powoli odchodzą jedynie na karty historii. Chcemy pokazać, że ogrom cierpienia i piekielna machina zbrodni nie mogą być używane do narracji politycznej i propagandowej. Jestem przekonany, że doświadczenie zetknięcia się z upiorami niemieckiej zbrodni, które – na terenie Auschwitz – są wciąż żywe, przemieni każdego, kto zdecyduje się na uczestnictwo w „Marszu”.

Dlaczego właśnie ja zdecydowałem się zorganizować to wydarzenie? Nie ma w tym jakiegoś nadzwyczajnego powodu. Po prostu wychodzę z założenia, że jeżeli coś ma zostać zrobione, to sam też muszę włożyć w to odrobinę własnego zaangażowania i wysiłku. Robię to nie dlatego, że czuję się specjalnie do tego predestynowanym. Jako Polak i zwykły obywatel zrozumiałem, że nadszedł czas abyśmy co roku zaczęli się spotykać w Oświęcimiu. Być może przyciąga mnie niezwykły charyzmat świętego Maksymiliana Kolbe. On zawsze podkreślał ideę świętego posłuszeństwa, które nie nosi w sobie żadnej kalkulacji, jest po prostu odruchem serca wynikającym z wiary i pokory. Święty Maksymilian powinien stać się patronem polskiego dziennikarstwa i wszystkich, którzy czują w sobie potrzebę opowiadania o świecie innym. Kolbe jest przykładem nie tylko bezgranicznego poświęcenia, ale także ogromnej skuteczności w realizowaniu Dzieł Bożych. Do zorganizowania „Marszu” pcha mnie wielu wspaniałych ludzi, którzy tłumaczą jak wielką rolę może odegrać święty Kolbe w życiu każdego z nas. W czasie „Marszu”, który szczęśliwie zbiega się z uroczystościami przygotowywanymi, na terenie obozu koncentracyjnego, przez Franciszkanów i oświęcimską parafię pod wezwaniem świętego Maksymiliana Kolbe, będziemy modlić się o to, aby nigdy już nie powtórzyło się piekło, jakie Niemcy zgotowali ludziom w tym miejscu i aby Polacy na całym świecie zaczęli budować jedną, wielka wspólnotę ludzi wrażliwych i kochających swoją Ojczyznę. Program tego wydarzenia tak się rozrasta, że wszystkich, którzy 14 sierpnia przyjadą do Oświęcimia proszę o zarezerwowanie sobie wielu godzin na ciekawe dyskusje, występy artystyczne i spotkania. Zawczasu także rezerwujcie sobie noclegi w Oświęcimiu, bo następnego dnia także czeka Was wiele zdarzeń, które już przygotowujemy. Bądźcie gotowi na spotkania z ciekawymi myślicielami, księżmi i artystami. Zaręczam, że nikt nie wyjedzie z Oświęcimia bez własnych przemyśleń i doświadczeń. Na miejscu spotkacie Polaków z całego świata – już zapowiedzieli swój udział przyjaciele z Australii, wielu krajów Europy Zachodniej – nawet z Islandii, ze Stanów Zjednoczonych (to właściwie dzięki inspiracji amerykańskiej polonii plan marszu stał się realnym projektem), Kanady i Nowej Zelandii, zapowiadają się nawet Polacy z Japonii i Chin. W Oświęcimiu będzie także wielu przyjaciół z każdego rejonu Polski, wszędzie tam gdzie docieram z moimi spotkaniami autorskimi. Będzie też godna reprezentacja Krakusów, górali i samych Oświęcimian – wszyscy oni zajmą się wami serdecznie. Jestem przekonany, że doświadczenie 14 sierpnia w Auschwitz jest nam wszystkim potrzebne. Pamiętajcie „Marsz” nie ma i nigdy nie będzie miał wymiaru politycznego, nie jest organizowany przez żadne środowisko polityczne i nie może mieć żadnych konotacji związanych z polityczną walką. To jest marsz Polaków, którzy tego dnia będą razem po to aby zastanowić się nad sprawami najważniejszymi, aby znaleźć dystans do codziennych wydarzeń i wreszcie aby spotkać się z przyjaźnią i wspólnotą, która w czasie naszych oświęcimskich doświadczeń będzie nam towarzyszyć.

Pisząc o nadchodzącym „Marszu” nie chce Was do niczego przekonywać, nie zabiegam o wpłaty z Waszych kieszeni, chcę abyście po prostu rzucili wszystko co zaplanowaliście na 14 sierpnia tego roku i przyjechali do Oświęcimia. Będziemy tam na Was czekać u Salezjanów i będziemy się modlić, aby nasze spotkanie był wydarzeniem duchowym, wspólnotowym, aby budowało mosty człowieczeństwa ponad wszelkimi polskimi podziałami. Nam Polakom ten „Marsz” się należy, od dłuższego już dziejowego czasu właśnie tego potrzebujemy, tak czuje…

I pamiętajcie: nie zwracajcie uwagi na to kto „Marsz” organizuje…pozostawcie w sobie to, co w trakcie jego trwania w Was zakiełkuje. Do zobaczenia.


http://gadowskiwitold.pl/publicystyka/marsz-%C5%BCycia-polak%C3%B3w-i-polonii-w-o%C5%9Bwi%C4%99cimiu



ProvoCatio
O mnie ProvoCatio

Do rany przyłóż https://www.youtube.com/watch?v=FQ4zObtAOuI

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura