Mój znajomy wylądował ostatnio u proktologa, który wykonuje badania kolonoskopowe. (proszę się nie bulwersować, u panów w pewnym wieku to normalka, sami zobaczycie). Przejęty opowiadał później ze szczegółami: – Położono mnie na boku i wprowadzono grubą rurę. Na szczęście badanie było bezbolesne. Czułem tylko, jak powietrze pompowane do jelita powoduje pęcznienie brzucha. Ugniatanie go przez lekarza powodowało, że zgromadzone powietrze uchodziło z głośnym dźwiękiem. „Niech Pan sobie ulży i się nie krępuje, to całkowicie naturalne i zdrowe” - mówił lekarz, widząc grymas zażenowania na mojej twarzy.
Możecie mi wierzyć, albo nie, ale opowieść znajomego zbiegła się z odtworzonym przeze mnie nagraniem nowego programu Wojewódzkiego. Zajrzałem z ciekawości, gdyż mą uwagę przyciągnęli rozmówcy: Piasecki (Krzysztof) i Turnau.
Nie wiem czy jeszcze to pamiętacie, ale krakowskość była przez długiczas synonimem taktu, umiaru oraz inteligencji. Ale to już zdaje się przeszłość. Krakowscy artyści od jakiegoś czasu próbują doszlusować do awangardy złego smaku, bełkotu oraz zwykłej ignorancji. Błysnął nią niedawno Maciej Stuhr: "My Polacy nie mówimy o sobie źle. Jest Skrzetuski, Wołodyjowski, Powstanie Warszawskie. Przywiązywaliśmy dzieci pod Cedynią jako tarcze i to jest super. To jest najlepsze, co mogło Polskę spotkać". To prawdopodobnie przed tak interpretowanym patriotyzmem broni się pohańbiona przez polskość Marysia Peszek, która ostentacyjnie prowokuje: „Boli mnie głowa, totalny niż, męczy mnie Polska, wisi mi krzyż”.
Z kim przestajesz takim się stajesz, mówi stare polskie powiedzenie. Pompowanie rozmówców na kozetce u Wojewódzkiego przebiega z takim samym skutkiem, jak opisana przeze mnie wizyta u proktologa. Na efekty nie trzeba długo czekać, rozmówcom puszczają werbalne wiatry. - :Proszę się nie krępować, to całkiem zdrowe i na miejscu – zdaje się mówić im gospodarz.
Goście ani myślą o zażenowaniu, choć spogląda na nich milionowa widownia.
Introwertyk Turnau na ogół siedzi cicho sza. Ale na kozetce u Wojewódzkiego i on postanowił się wykazać. Jego zdaniem prawica, wyobraźcie to sobie, nie ma poczucia humoru. No cóż, niby ma rację. Na przykład taki Stalin, sztandarowa postać lewicy, to dopiero zabawny człowiek. Swojego podwładnego gen. Smirnowa informował co jakiś czas, że zostanie rozstrzelany. Po wojnie stwierdził: „Pomimo trudnych czasów, stać nas było na żarty”. O miliony nie zapytał. Jeszcze bardziej współczesny Turnauowi lewicowiec Palikot, który ze znanymi ogółowi z telewizji symbolami swojego ugrupowania przeciera szlaki postępu, dowcipkował u Szymona Majewskiego: „…zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż”. Bardzo fajny żart, tynfa wart.
Podarowałbym Turnauowi, który występował nieraz obok Jana Pietrzaka, znanego ogółowi z braku humoru, gdyby w tygodniu, niestety bardzo złym dla zwierząt, głównie ofiarnych, nie dobrał się do kotów. Otóż jego zdaniem prawicowcy przypominają koty, które znane są z tego, ze nie mają poczucia humoru. Co innego psy.
Ot, wymyślił mędrzec z Brackiej. Każdy kto widział małego, średniego czy dużego kota doskonale wie, że jest on przezabawnym zwierzęciem. Koty to nie tylko dranie, ale też wielcy jajcarze. Wyobraziłem sobie przy okazji tych przemyśleń, że być może Turnau wystawia w przychodni do zastrzyku jedynie swój prawy „półuśmiech”, słusznie uważając, ze każda okazja do skarcenia prawicy jest dobra.
Koty się nie śmieją, to prawda, ale kto widział uśmiechniętego Buster Keatona?
I pomyśleć, ze są widzowie, którzy TVN oglądają od rana. Można powiedzieć, że „TVN z rana, jak mocz szamana”. Mam nadzieję, że wybaczy mi tę parafrazę znany bloger Coryllus, który w oryginale napisał „Zamiast Ciechana, pij mocz szamana”. W tekście tym przypomniał inicjacyjny obrzęd ludów północnej Syberii, gdzie szamani nie chcąc zaszkodzić młodym adeptom swojej profesji, dają im do skosztowania płyn, który uzyskują po spożyciu groźnego halucynogennego grzyba.
Takie miękkie przejście, poprzez stopniowe oswajanie organizmu z toksynami, przygotowuje młodych ludzi na finałową wizję, w trakcie której ukazują im się „tęczowi ludzie”. Sprawdziłem. Wszystko się zgadza (nie zdradzę jedynie nazwy popularnego grzyba), poza tym, że spożywanie moczu szamanów było popularne także wśród Słowian na naszych terenach.
Intryguje mnie jedynie czy naszym przodkom ukazywał się owi „tęczowi ludzie”, niosący ze sobą ponadzmysłowe oświecenie, i czy nie byli oni przypadkiem podobni do znanych nam tęczowych gwiazd komercyjnej telewizji. O tym niestety wspomniane źródła milczą.
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo