(...) Wcześniej na terenie lotniska Siewiernyj mieściła się jednostka wojskowa, wtedy tu ciągle lądowały samoloty - mówi mieszkająca niedaleko Marina. - A potem ją zlikwidowali, ale mimo wszystko codziennie obserwowaliśmy chociażby jeden samolot pasażerski. Do lądowania podchodziły one zawsze bardzo nisko i z takim rykiem, że u nas w domu szyby drżały. A ta katastrofa w porównaniu ze zwykłym lądowaniem odbyła się bezszelestnie: nie słyszeliśmy ani huku turbin, ani eksplozji, nic...
(...) Samoloty zawsze podchodziły do lądowania nad garażami. I przelatywały nad tym laskiem. (....) Mgła do momentu katastrofy była gęsta jak wata, spacerowałem po polu, ale nie widziałem, by nad nim krążył samolot. A potem wróciłem do domu i usłyszałem wiadomość w telewizji.
www.naszdziennik.pl/index.php
Po pięciu miesiącach ciągle zastanawiamy się nad chwilą tej tragedii. Wydarzyła się tak cicho, aż trudno uwierzyć, by wydarzyła się w tym miejscu.

Inne tematy w dziale Polityka