Notka ta powstała dzięki spostrzeżeniu komentującega ANDERS1 .Bardzo dziękuję.
Ze względu na wagę informacji oraz fakt, że nie wszyscy systematycznie czytają komentarze, postanowiłem zaprezentowac ten watek w formie notki.
Według oficjalnych informacji, 10 kwietnia do Smoleńska wystartowały dwa samoloty: Tu-154, który uległ katastrofie i Jak-40 z grupą 13-tu dziennikarzy, dla których zabrakło miejsca w Tupolewie. W programie uroczystości poza osobami z oficjalnej delegacji, wymieniono również dziennikarzy.


Jest wśród nich pracownik stacji Polsat News Paweł Wudarczyk (poz 14), z czego wynika, że redaktor był pasażerem Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku przed katastrofą Tupolewa. Około godz 10:38 Polsat News przekazywał jego relację z okolic lotniska na żywo. Proszę zwrócić uwagę na wypowiedź począwszy od 4-tej minuty 54-tej sekundy.
"Bo tu już jest delegacja, która przyleciała innym samolotem". Redaktor Wudarczyk nie mówił o pasażerach Jaka, ponieważ właśnie on przyleciał tym samolotem. Mówił o członkach oficjalnej delegacji. Potwierdzeniem tych słów jest kolejna wypowiedź Wiktora Batera.
"Pierwszą informację o tym, że doszło do nieszczęścia otrzymałem telefonicznie od jednego z uczestników oficjalnej polskiej delegacji o 10:40 czasu lokalnego, czyli o 8:40 czasu polskiego, czyli praktycznie cztery minuty po katastrofie. Wówczs na cmentarzu w Katyniu nikt o niczym nie wiedział. Było potworne zamieszanie. Wszyscy usiłowali sie dodzwonić do członków oficjalnej delegacji, Były blokowane telefony, a kiedy to już sie udawało członkowie polskiej delegacji sami nie wiedząc wiele jeszcze szczegółów, a praktycznie nie wiedząc nic..."
Tych dwóch wypowiedzi nie można pogodzić z oficjalna wersją wydarzeń. Pozostaje tylko interpretacja tzw "spiskowa".
Jeżeli przyjmiemy, że program uroczystości jest oryginalnym dokumentem, pozostaje przyjąć do wiadomości, że oficjalna delegacja zamiast Tu-154 poleciała co najmniej dwoma samolotami. Niemal wszyscy wymienieni w programie członkowie delegacji ( z wyjatkiem siedmiu osób z NBP) nie zyją. Należy więc domniemywać, że pasażerowie obu (lub więcej) samolotów zostali zabici lub uprowadzeni. Zarówno dziennikarze z Jaka-40 jak i część osób podróżujących pociągiem mają tego pełną świadomość.
Przyjmując , że program uroczystości został sfałszowany po fakcie, aby ukryć prawdziwy przebieg zdarzeń, możemy przypuszczać, że np:.
- Paweł Wudarczyk, podobnie jak inni dziennikarze dotarli do Smoleńska samochodami. Tak zreszlą słyszymy w prezentowanym materiale Polsat News. Członkowie oficjalnej delegacji z pierwszego samolotu zostali zabici lub uprowadzeni. Podobnie pasżerowie drugiego samolotu. Dziennikarze mają tego pełną swiadomość.
- Oficjalna delegacja byla liczniejsza niz w programie. Osoby podróżujące pierwszym samolotem zostały pominięte w sfałszowanym programie, żyją i powróciły do kraju. Prawdopodobnie mają świadomość nienaturalności zdarzeń, ale nie posiadają dokładnej wiedzy na temat wydarzeń w Smoleńsku, podobie jak dziennikarze. Ich życie było zagrożone, skoro w pewnej chwili Rosjanie podawali liczbę ofiar - 130 osób. Na tej podstawie możemy oszacować liczbę pasażerów pierwszego samolotu z delagacją : 130-96-13 = 21. Prawdopodobnie był to Jak-40. Podstawowe pytanie, jakimi samolotami podróżowała oficjalna delegacja do Smoleńska nadal pozostaje bez odpowiedzi.
Podstawowe znaczenie dla wyjaśnienia tej tragedii ma ustalenie jakmi samolotami polecieli członkowie oficjalnej delegacji.
Pełny program uroczystości z 10 kwietnia.
Inne tematy w dziale Polityka