Najprościej by było gdybyśmy przyjęli tych nachodźców. Zwykłym terrorem trzymaliby nas krótko za twarz. A tak to trzeba stosować inne narzędzia - jak się okazuje dużo słabsze jednak.
Najpierw nękano nasz rząd za to, że nie przyjął milionów drapieżców, potem - że niszczy Trybunał i w ogóle prawo razem z jego kastą, potem - że jest antysemicki razem ze swoimi Polakami, potem - że nie chce kornika drukarza, potem - że buduje armię i WOT oczyszczając wojskowe kadry... Co tam jeszcze było? Acha, KOD, Nowoczesna i Platforma oczywiście ze swoimi wrzaskami nie tylko na ulicy, ale i w sejmie nawet, np. z koronną próbą puczu. I te banery... Pewnie kilka rzeczy mi umyka teraz... O, np. marsze "kobiet".
Ostatnio do walki rzuciły się te najbardziej ofiarne, ale po czterdziestu dniach niniejszym się "zawiesiły". Czy NATO nie zechciało - wstrząśnięte - poświęcić im sesji? Czy też ten rząd, Kaczyński i Szydło nie przestraszyli się tego, że NATO na nich nakrzyczy? Gdzie ta praworządność, panie Timmermans i Verhofstadt, pani Merkel?!
No dramat.
Ale ręce jeszcze nie załamane, na pewno.
Oto w Gdańsku wylewa szambo, oto płoną kolejne wysypiska śmieci. Formują się toksyczne chmury. Zatem lada chwila znowu ruszą niemieccy Zieloni. Ruszy Timmermans i spółka.
Ciekawe jak dużo jeszcze mamy tych niedostatków demokracji i kiedy się wyczerpią. Obstawiam, że potrwa to jeszcze rok, do nowych wyborów w Unii. O ile potrafimy dopilnować ich w miarę uczciwego przebiegu.
