W opublikowanym w Rzepie artykule Nie bójmy się Karty praw podstawowych pan Sadurski napisał: Kilka lat temu w "Studiach Europejskich" ukazał się doskonały artykuł Andrzeja Jackiewicza porównujący treść Karty Praw Podstawowych z polskimi prawami i wolnościami konstytucyjnymi. Pan Jackiewicz konkludował: "Porównując poszczególne postanowienia Karty i Konstytucji RP, często natrafia się na rozwiązania uderzająco podobne. Wynika to z faktu, że proces powstawania obu tych dokumentów oparty był na tym samym systemie wartości".
Jeżeli rzeczywiście tak jest to po jakie licho wprowadzać zapisy podobne do już istniejących?
W prawodawstwie tak jak w innych dziedzinach życia społecznego ma zastosowanie zasada Ockhama, która mówi, że nie należy mnożyć bytów ponad konieczność. Doskonale rozumieją to Anglicy, których system prawny ( w przeciwieństwie do naszego) oparty jest na precedensach. Zjednoczone Królestwo to w ogóle ciekawy kraj, którego Konstytucja nie została spisana ale za to funkcjonuje. Nic więc dziwnego, że Brytyjczycy odrzucili absurdalny pomysł Karty Praw.
Być może jednak z punktu widzenia brukselskich biurokratów forsowanie Karty Praw ma sens ponieważ umożliwia ona wprowadzenie tylnymi drzwiami dopuszczalności aborcji, klonowania ludzi, eutanazji, ingerencji państwa w rodzinę. Według pana Sadurskiego Przeciwnicy Karty Praw dwoją się i troją, by wyłuskać z niej sformułowania uwiarygodniające takie obawy, ale bezskutecznie. Otóż wcale nie trzeba wyłuskiwać sformułowań z Karty Praw, wystarczy przeanalizować zawartą w niej definicję życia aby zacząć się naprawdę bać.
Inne tematy w dziale Polityka