Bartek P. Bartek P.
59
BLOG

Szlachecka tradycja

Bartek P. Bartek P. Polityka Obserwuj notkę 13

Moja pani doktor od Geografii politycznej i Historii myśli politycznej i społecznej (w żartobliwym skrócie czytane jako Historia myśli PiS :) ) często powtarza, że jaką by sytuację z historii nie podać, to przykład na to można znaleźć w naszym kraju. Nie zawsze chodzi tu o 100% zgodność, ale o ogólny mechanizm rządzący danym zjawiskiem.

Podobnie jest np. ze sprawą, które opisuje angielskie powiedzenie: "The thin line between love and hate". Jeśli chodzi o historię to moglibyśmy nawiązać do niego opisując chociażby szlacheckie porachunki miedzy polskimi możnowładcami, którzy do bijatyki ze swoimi krajanami byli chętni jak mało kto w Europie. Odnosząc to do aktualnych wydarzeń przede wszystkim powinno się każdemu nasuwać fiasko koalicji PO-PiS. Pamiętam jak przed wyborami podczas rozlicznych kampanii nazywali siebie "przyjaciółmi z PO", albo analogicznie "przyjaciółmi z PiS" . Pamiętam też czym to się skończyło.

Chciałbym jednak wspomnieć o innym nieudanym związku PiS. O tym, którego zakończenie odbija mu się teraz czkawką nawet na forum międzynarodowym. Chodzi mi oczywiście o przygodę z Lechem Wałęsą. Jego niegdysiejsi doradcy znajdują się teraz na początku listy ludzi, których ex-prezydent krytykuje podczas każdej okazji. Z czubka listy spadł przecież ostatnio inny ex-prezydent - Aleksander Kwaśniewski, co do którego Lech Wałęsa roztacza enigmatyczne plany przyszłej współpracy. Człowiek, któremu niegdyś nie był w stanie podać ręki teraz jest rozważany jako kolega, z którym można odsunąć PiS od władzy i zapewnić mu klęskę w kolejnych wyborach. Legendzie Solidarności nie przystoi obnosić się z taką hipokryzją. Najwidoczniej polityka znów wzięła górę.

Podczas rządów obecnej ekipy zewsząd słyszymy głosy oburzenia wieloletnich autorytetów i ludzi, których słowa traktowano zawsze jako wyrocznię. PiS przełamuje konwencję poprawności politycznej. Przełamuje też oczywiście inne (jednoznacznie pozytywne) konwencje, które nie w smak są obecnej koalicji, ale nie o tym dzisiaj.

PiS mianowicie ma tą cechę (bo nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, czy to atut, czy wada), że dla nich autorytety to ludzie, z którymi w przeszłości współpracowali, niektórych znają od podszewki, wiedzą, czy mają na sumieniu jakieś kombinacje, permutacje, czy inne takie. Przykładem jest tutaj właśnie Lech Wałęsa. Dla nich to człowiek, któremu pomagali, bo świadomi byli jego niekompetencji w wielu sprawach. Przecież powiedzenie "nie chcem, ale muszem" nie wzięło się z niczego. To oni byli dla niego pomocą prawną, to oni rozwiązywali dla niego niektóre sprawy. W pewnym momencie coś gruchnęło. Lech Wałęsa poczuł się wystarczająco silny, aby wypowiedzieć wojnę braciom, a Ci w niesmacznych demonstracjach palili jego kukłę. Ot cała Polska cienka linia między miłością, a nienawiścią.

Lech Wałęsa nie jest dla braci wyrocznią (i oczywiście odwrotnie) i dlatego potraktowali go tak jak wszyscy wiemy. Dla Kaczyńskich Lech Wałęsa był elektrykiem zdolnym do pobudzenia fali ruchu wolnościowego. A nie kimś, kogo słowo jest święte. Jego ugodowa polityka (np. stacjonowanie rosyjskich wojsk w wolnej Polsce) była dla Kaczyńskich nie do przyjęcia, a teraz dawny przywódca "S" odwdzięcza im się plując na ich rząd w europejskich gazetach.

Lech Wałęsa najbliżej ma na pewno do PO, a tak się składa, że to jest właśnie ta partia, która już niejednokrotnie postulowała jedność w polityce zagranicznej i nie przenoszenie sporów wewnątrzkrajowych na grunt Wspólnot Europejskich. Pewnie tylko zapomnieli o tym, że Lecha Wałęsy ujarzmić się nie da.

 

 

Bartek P.
O mnie Bartek P.

Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę. "To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka