Tytułowa wartość oznaczająca czas spotkania Kaczora z Donaldem to obiektywnie dużo, zważywszy, że ostatnie spotkanie byłych przyjaciół trwało 8 (słownie: osiem) minut. Podkreślanie dobrej atmosfery spotkania i sam fakt, że o podstawowe założenia od dogorywaniu Sejmu zostały sformułowane przez dwóch polityków, którzy tworzyć mieli wraz ze swoimi partiami postsolidarnościowy sojusz w imię oczyszczenia życia społecznego z patologii III RP, jest nieśmiałą, bardzo nieśmiałą przesłanką tego, że najważniejsi politycy PO i PiS zaczynają trzeźwieć i dostrzegać, że dobra koniunktura dla ich partii nie będzie trwać wiecznie, a do umacniania swojej pozycji potrzebny jest stabilny partner.
W gorszej sytuacji jest PiS, ponieważ jest to partia, która była tworzona jako partia kadrowa (przypominam, że to przeciwieństwo partii masowej), obecnie kisi swoje rządy w sosie kilkunastu osób, które są w stanie piastować najwyższe urzędy w państwie i posiadają jakże ważny dla Braci atut - lojalność.
Źle patrzy się na takie obrazki, gdy z jednego urzędu wyciąga się osobę, aby objęła ważne do obsadzenia stanowisko, bo skąpa ławka rezerwowych nie jest wystarczająca na "ligę mistrzów". I tak mierzi, gdy świetny prokurator krajowy odchodzi, by objąc urząd, z którym nie miał wcześniej wiele do czynienia, gdy BBN traci szefa, bo nie ma kim zastąpić dymisjonowanego ministra. Szkoda, kiedy z PE odchodzi młody, energiczny europoseł, by pracować w kancelarii. Najłagodniejszym przypadkiem może być tu Elżbieta Jakubiak, bo znana jest z zdolności organizacyjnych, a te priorytet mają w Ministerstwie Sportu.
PO z kolei nie do końca pokłada swoje nadzieje na koalicję z PSL, bo wie, że to nie jest partner, którego można by ujarzmić tak łatwo jak SO i LPR. Ich medialne pohukiwania są bowiem tylko próbą zwrócenia na siebie uwagi, a ich rzeczywista siła nie jest tak duża, jak prezentują to liderowie tych partii. PO tak naprawdę (w mojej opinii) jest jeszcze nie zdecydowana co do jej ostatecznej strategii, i chyba dobrze (patrząc z punktu widzenia tej partii), ponieważ strategie wszystkich partii dotyczące ewentualnych koalicji powyborczych powinny być zatwierdzane dopiero, gdy wyborcy zadecydują o rozkładzie sił w przyszłym parlamencie. Dla Polski będzie lepiej, gdy po wyborach będzie w Sejmie mniej partii niż obecnie. Chyba nie muszę pisać, kogo wolałbym w grudniu nie widzieć w poselskich ławach?
Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę.
"To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka