W ostatnich latach nad księgarniami oraz ulicznymi stoiskami sprzedaży książek pękła istna bania z tytułami z zakresu kosmologii , astrofizyki i fizyki cząstek elementarnych.Wydawcy prześcigają się w rzucaniu na rynek czytelniczy wciąż nowych tytułów i częstokroć są to teksty przygotowane przez znakomitych autorów, wybitnych specjalistów o renomie światowej, wśród których prym wiodą nobliści.Wydawnictwa znane i " stare " a także nowe , małe oficyny wydawnicze(np. warszawski “Albatros”), otwierają serie książkowe poświęcone wiedzy o strukturze materii w skali mikro i mega - przestrzeni.Wystarczy wymienić przykładowo oryginalną , angielską serię " Science masters " wydawnictwa CIS i Most, serię " Na ścieżkach nauki " wydawnictwa Pruszyńskiego lub " Człowiek i wszechświat " wydawnictwa Cyklady .Czy istnieje jakiś wspólny mianownik opisywanej tutaj literatury popularnonaukowej tłumaczonej na język polski z obszarów kultury i nauki zachodniej?W moim przekonaniu - tak .Jest nim mianowicie ten fakt , że przeważnie na język polski przyswajane są pozycje popularnonaukowe z fizyki i kosmologii , w których jednocześnie obficie i w sposób zasadniczy roztrząsane są problemy ... teologiczne.Pisząc dokładnie, literatura ta, w takim samym stopniu prezentuje fronty badań i odkryć w fizyce i kosmologii czy matematyce, w jakim jednocześnie referuje stan i tendencje rozwojowe starego problemu : nauka a wiara, religia a racjonalizmTacy autorzy, jak J.D.Barrow, S.Weinberg, M. Kaku, S. Hawking, całkiem serio i poważnie twierdzą , że wiedzą ( lub prawie wiedzą a na pewno będą rychło wiedzieć ) jak i co myślał Bóg, gdy przystępował do tworzenia światów, że wszechświat sam siebie stworzył i zaraz po tym stworzył Boga, że istnieją wszechświaty, w których nie narodził się Chrystus, że ludzkość jako gatunek jest nieśmiertelna dzięki megaskalowym procesom tunelowania kwantowego, że kosmos jest żywym organizmem o boskich atrybutach itd.itd.Cała ta " teologia " wymyślona przez fizyków(kosmologów) , opiera się na wielce osobliwej ontologii, wynikającej rzekomo z nowych odkryć fizyki cząstek elementarnych i astrofizyki. Jej osobliwość polega na tym , że beztrosko zmienia się sensy podstawowych kategorii metafizycznych takich jak np. substancja, przyczyna, istnienie, rzeczywistość a także na tym , że interpretacja formalizmów matematycznych fizyki współczesnej niekiedy urąga zasadom racjonalizmu.Historia fizyki XX wieku pokazuje , że interpretacja ontologiczna jej odkryć , idei i pojęć jest przedsięwzięciem bardzo trudnym i wymaga poważnego przygotowania filozoficznego.Wiedzieli o tym : L. de Broglie, E.Schrodinger, W.Heisenberg a u nas - W.Natanson i Cz.Białobrzeski i dlatego w ich pracach komentujących oraz interpretujących, ze stanowiska filozofii, nowe odkrycia nauk o wszechświecie , materii , trudno natrafić na nonszalancję , niefrasobliwość w roztrząsaniu kwestii relacji pomiędzy religią ( wiarą ) a nauką czy kwestii stworzenia wszechświata, jego sensów i przeznaczenia, a na które to cechy nieustannie napotyka czytelnik wydawanych u nas tłumaczeń prac autorów wymienionych przeze mnie wcześniej.Jaskrawym przykładem takiego tekstu, w którym usiłuje autor ( skądinąd utalentowany matematyk i fizyk- teoretyk ) przekonać czytelnika, że kosmologia unicestwia teologię chrześcijańską, sama budując metafizykę nowej wiary, są dwie książki , napisana przez Amerykanina japońskiego pochodzenia Michio Kaku pod tytułem : Hiperprzestrzeń, oraz Wszechświaty równoległe.Autor dlatego nie ma trudności z zbudowaniem metafizyki nowej wiary ( czyli zamianą kosmologii w teologię ) ponieważ dokonuje specyficznej interpretacji ontologicznej geometrii wielowymiarowych przestrzeni.. Interpretacja ta wywołuje wrażenie u nieprzygotowanego czytelnika , iż formalne struktury hiperprzestrzeni są prawdziwe empirycznie, to znaczy, że odpowiadają im rzeczywiste fakty przyrodnicze, że są to fizyczne przestrzenie.Na przykład , autor w rozdziale 3 sugestywnie opisuje życie ludzi w wielowymiarowej przestrzeni, ukrywając przed czytelnikiem ten fakt ,iż ciało ludzkie może istnieć tylko w przestrzeni trójwymiarowej.W konsekwencji warstwa tekstu, w odniesieniu do której , autor ma faktyczne kompetencje merytoryczne, zamienia się w ogłupiającą papkę science fiction.I właśnie w obrębie tej science fiction budowana jest nowa wiara i nowa teologia.Jednocześnie, z owa czynnością budowania, prowadzona jest z wielka pasją - by nie powiedzieć : z zacietrzewieniem - walka z wiarą i religią chrześcijańską. Autor nie ma żadnych wątpliwości ,że fizyka i kosmologia kwantowa nareszcie dostarczyły rzekomo dowodów na to , iż hipoteza istnienia Boga jako stworzyciela wszystkiego jest oczywistą bzdurą.No cóż, wolno każdemu być ateistą. Ale nikomu nie wolno zakłamywać dziedziny stosunków pomiędzy nauką a religią i w tym procederze, nadużywać wyników badań nauk o przyrodzie, a to pod groźbą zamiany kształcenia na ...deprawowanie umysłów.Taką propagandą i deprawacją intelektu czytelnika są dla mnie zdania autora o tym , że to my, przez stworzenie nauki , możemy przy jej pomocy stwarzać nowe wszechświaty, lub unicestwić wszechświat, w którym żyjemy.Na s. 248-253 znajdujemy dywagacje na temat naszej rzekomej wiedzy ( dostarczonej przez kosmologię kwantowqą ) nie tylko o akcie stworzenia ale także i o tym co było przed stworzeniem , to znaczy jak wszechświat stworzył Stwórcę( sic ! ).Oczywiście, wszystkie te relacji mają wynikać - zdaniem autora - z modeli matematycznych fizyki teoretycznej i kosmologii , wśród których prawdziwym hiper-bogiem , stwarzającym wszystko co jest , co będzie i co było jest ukochana przez autora - teoria strun w przestrzeniach wielowymiarowych.Bardzo to sympatyczne , gdy twórca koncepcji naukowych ( a M. Kaku ma poważny dorobek naukowy w dziedzinie geometrii n - wymiarowej i próbach jej zastosowania w fizyce cząstek elementarnych ) , jest pełen wiary w ich prawdziwość i moc , ale w upowszechnianiu nauki, propagowanie dyskusyjnych tez bez jednoczesnego zaznaczenia ,że mają on status hipotez, jest zaprzeczeniem kształcenia.Teoria strun, jak do tej pory nie ma żadnych odniesień do doświadczenia fizycznego, a również sama z sobą ma poważne kłopoty. Z różnych odmian teorii strun nie wynikają do tej pory żadne sensowne hipotezy o istnieniu nowych zjawisk czy obiektów sub- atomowych, a ich funkcja eksplanacyjna jest wątpliwej wartości i wzbudza ostre spory.Niestety, M. Kaku zdaje się tego nie dostrzegać co mu przychodzi łatwo , jako że prawdopodobnie wie, iż nie pisze dla fizyków. Osobliwym kursem meta - teologii jest paragraf zatytułowany : “ Nauka i religia”. Poziomem intelektualnym ( na przykład s. 421 )przypomina mi zeszyty teoretyczno- polityczne pamiętnej partii.Autorowi bardzo łatwo przychodzi ośmieszyć wiarę i religię , jeśli się zważy, iż krytykuje on własny karykaturalny obraz tych podstawowych fenomenów natury i egzystencji człowieka.Prawdziwą “ perełką “ zdobiącą te książkę, jest tekst na s. 97-99, rozdziału 3 -go ( łącznie z przypisem 6 na s.433 ), gdzie czytelnik może przeczytać prawie pean, na cześć twórcy i leadera partii bolszewickiej i jego “ważnego dzieła dla nauki radzieckiej i wschodnioeuropejskiej pt. “Materializm i empiriokrytycyzm”, w którym ów leader przedstawił “teorię światów w światach” i dzięki temu “fizycy rosyjscy przodują w dzisiejszej teorii dziesięciu wymiarów”.Rzeczywiście rosyjscy kosmolodzy i fizycy przodują np. Nowikow, Linde to asy światowej rangi w dziedzinie fizyki współczesnej ale czy zawdzięczają to faktowi, że kiedyś Lenin pisał także o swoim rozumieniu fizyki?Dodatnim wyjątkiem w tym obrazie-czyli przeciwieństwem książek M.Kaku –są publikacje angielskiego fizyka, bardzo wybitnego popularyzatora tej dyscypliny - Paula Daviesa. Mam na myśli dwa tytułu : “ Bóg i nowa fizyka” oraz “Plan Stwórcy”.Szkoda , że inne prace tego autora dotyczące ściśle fizyki nie doczekały się u nas przekładów, gdyż byłoby to pożyteczne dla studentów i nauczycieli. Myślę tutaj o wybitnej pozycji pt. " "Superforce " ( 1989 ) , gdzie mamy do czynienia z niezwykłym mistrzostwem w fizykalnej interpretacji bardzo abstrakcyjnych kategorii teorii strun a także w prezentacji prac nad unifikacją fizyki, lub o bardzo gruntownym studium : " The Accidental Universe ( 1982 ) w którym kontynuuje idee A.Eddingtona i P.Diraca na temat stałych fundamentalnych fizyki.P.Davies, podjął problematykę aktualnych związków ( lub konfrontacji ) między wiara a nauką , teologia a fizyką i kosmologią ale w sposób rzetelny i uczciwy intelektualnie.Zestawił dziesiątki tez, tak jak się pojawiały w historii konfliktu " "wiara - nauka ", zwięźle je zanalizował, starannie kontrolując swoje ewentualne opcje, sympatie lub fobie. Obiektywizm i neutralność autora w przedstawieniu argumentów stron sporu są zadziwiające.W tomie " Plan Stwórcy " pod koniec załamuje się jednak jego racjonalizm i całkiem świadomie próbuje wyeliminować teologię i religię , a w ich miejsce wstawić fizykę i kosmologię jako nową teologię czy religię.Czytamy : "Fizyka jest równie konieczna , jak konieczny jest - zdaniem teologów - Bóg." .... Bóg jest fizyką ". ( (s. 76 ) Nie wiem, czy to są tylko zgrabne , prowokujące figury stylistyczne czy też naprawdę autor nigdy i nigdzie nie dowiedział się , że dla człowieka wierzącego, tylko Bóg jest konieczny a fizyka ( i wszystko pozostałe ) jest darem?Racjonalne uzasadnienie takiego stanowiska ( że Bóg jest fizyką ) można wydedukować ( zdaniem autora ) z odkryć naukowych takich jak np. pojawienie się porządku i organizacji z chaosu, narodziny czasu i przestrzeni w tzw. osobliwościach kosmologicznych, kreacja wielokrotnych światów jako skutek zasady nieoznaczoności w kosmologii, świadomość i samoświadomość jako funkcjonały złożoności i samopowielania materii.Dyskusja z autorem nad szczegółowymi kwestiami technicznymi jest możliwa, jako że nie rzadko dokonuje nadinterpretacji modeli matematycznej fizyki, pilnie mu potrzebnej i przydatnej do przygwożdżenia jakiejś tradycyjnej tezy teologicznej, ale nie miejsce na nią tutaj. Nie mogę się natomiast powstrzymać od konstatacji natury ogólniejszej.Oczywiście , warto przyswajać na rodzime podwórko tego rodzaju prace, i warto je czytać. Widzenie teologii i religii przez fizyka, w miarę obiektywnego i obdarzonego wolą rozumienia, jakim w swych dwóch ostatnich pracach tłumaczonych na polski jest P. Davies, może być pożyteczne nie tylko jako bodziec drażniący.Rzeczywista jednak wartość tych prac ( i prac innych autorów piszących na ten sam temat i ostatnio obficie tłumaczonych u nas ) ukaże się dopiero po zestawieniu z króciutkim acz zadziwiająco ważnym i doniosłym poznawczo, tekstem Jana Pawła II w formie posłania do dyrektora Obserwatorium Watykańskiego G.V. Coynea z dnia 1.06.1988.Tekstem wciąż prawie nieznanym w środowisku nauczycieli, tak szkół średnich jak i wyższych .Im więcej będzie się ukazywać w kraju książek prezentujących ludzką naukę o wszechświecie, jako nową religię a samego człowieka jako boga, tym głośniej w naszych uszach powinny brzmieć zdania Jana Pawła II zawarte w tym liście:"Kościół nie proponuje nauce , by stała się religią, ani religii , by stała się nauką.... Zarówno religia jak i nauka muszą zachować swoją autonomie i zróżnicowanie. Religia nie opiera się na nauce, ani nauka nie jest ekstrapolacja religii....Jesteśmy wezwani do stania się jednym. Nie jesteśmy wezwani do stania się jedni drugimi. "Zamyślenie się nad tym posłaniem pozwala zobaczyć inaczej tendencje w upowszechnieniu nowych idei naukowych a także prawdopodobne skutki społeczne i kulturowe tych tendencji.Kiedy fizycy i kosmolodzy robią wycieczki w obszary teologii , religii lub filozofii, to czytelnik ich prac, w których relacjonują swoje rozumienie lub wrażenia, powinien mieć możliwość odniesienia tych rezultatów, do korpusu magisterium.I właśnie nauczanie papieskie pontyfikatu Jana Pawła II zawiera bardzo wiele nowych stwierdzeń na temat stosunków nauki i religii a kwintesencją ich jest owo posłanie.Możliwe , że moja propozycja odniesienia, współczesnych tekstów interpretujących badania i odkrycia kosmologii , fizyki lub innych nauk przyrodniczych, do teologii nauki sformułowanej przez Jana Pawła II, dla pewnych " europejczyków " trącić będzie prowincjonalizmem, ale czy “prowincje” i “peryferja” nie wpływają na bieg wydarzeń?
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura