To słuchanie i patrzenie wraca memu sercu ład.(F.Holderlin) Jakże trudno z życiu codziennym szkoły słuchać uważnie ucznia. Przez cały czas od momentu wejścia do budynku szkoły, do chwili opuszczenia go , jesteśmy zabiegani i zaaferowani zewnętrznością.Dyżury nasze na korytarzach, przy szatniach, w stołówkach, nieustanne zaabsorbowanie dziennikiem lekcyjnym, opieka nad gabinetem lub pracownią przedmiotową przy nieistnieniu stanowiska laboranta, poszukiwanie rzutnika, który właśnie się gdzieś zawieruszył, galop za odtwarzaczem DVD, walka o wolne miejsce w pracowni komputerowej, formalne obowiązki wychowawcy klasowego- wszystko to, wymaga od nas podzielności uwagi i skupienia jej poza polem w centrum którego byłby uczeń.Również przestrzeń szkoły , zazwyczaj rozległa( bo nad Wisłą lubi się szkoły tylko bardzo duże )- nie sprzyja nastrojeniu naszej uwagi na ucznia. Wciąż wędrujemy w pośpiechu korytarzami z piętra na piętro, od sali do sali. Wpadamy do pokoju nauczycielskiego na przerwę między lekcyjną z nadzieją na zatrzymanie krzątaniny, ale ta nadzieja znika, bo oto pani (lub pan)dyrektor zarządziła krótką odprawę w papierkowych sprawach, lub bez zapowiedzi przyszła matka ucznia i prosi o rozmowę.Nerwowość ,pośpiech i napięcie nerwowe towarzyszą nam także ,gdy zamkniemy drzwi sali i rozpoczynamy lekcję.A to, jej temat jest obszerny, program przeładowany, klasa liczy około 30 uczniów, zadanie domowe nie odrobione- istny koszmar, który musimy okiełzać i zamienić choćby na pozór równowagi między celami, a naszymi wewnętrznymi możliwościami.Czy w takim obrazie można odnaleźć nauczyciela, który uważnie słucha ucznia? Czy w polskiej szkole nauczyciele chcą i potrafią słuchać , gdy dzieci do nich mówią?Odpowiedzi na te pytania można zawiesić przez inne pytanie:Czy dzieci pragną do nas mówić ?A jeśli tak, to dlaczego?Psychologia duchowości osoby w stawaniu się, czyli dziecka uczy, że dusza jego pragnie wypowiedzieć się. Najmłodsze dzieci szkolne zamęczają swoją panią mówieniem do niej. Opowiadają jej o wszystkim, co widziały, przeżyły i czego pragną doświadczyć.W okresie dojrzewania pragnienie mowy , pragnienie być wysłuchanym jest jeszcze silniejsze, ale bardziej zracjonalizowane i ma kierunek selektywny- adresat mowy nastolatka musi być jego idolem, musi najpierw być pokochanym przez niego.W starszym natomiast wieku, pragnienie mowy u ucznia przyjmuje postać racjonalnie kontrolowanej rozmowy czy wręcz równoprawnego dyskursu z nauczycielem.Dusza dziecka i nastolatka, podąża w mowie do spotkania z duszą nauczyciela. Jeśli dziecko, lub nastolatek milczy, nie snuje opowieści o sobie samym to znak , że ktoś go wcześniej odtrącił, czyli duchowo zranił. Szkoła, w której dzieci spotykają nauczyciela słuchającego ich z uwagą, to szkoła przyjazna dziecku, szkoła prawdziwie wspomagająca wzrastanie duchowe uczniów[1].Nauczyciel bowiem, który uważnie słucha dziecka, gdy ten opowiada mu co go interesuje, co martwi , czego się boi , kim chciałby być, ten nauczyciel jest otwarty na ucznia. Otwartość, to doniosła kategoria opisująca życie wspólnoty osobowej.Być otwartym, to przyjmować w swoim wnętrzu drugiego.Kiedy słuchamy, gdy uczniowie do nas mówią, to oni są u nas najgłębiej. Uczeń dobrze wie, kiedy nauczyciel go słucha chętnie, czyli jest otwarty i przyjmuje go u siebie, a kiedy zmusza się do słuchania ( czyli przyjmuje go nie chętnie) lub udaje , że go słucha.Udawanie , że się słucha ucznia jest zdradą ze strony nauczyciela. Uczeń raz zdradzony nie pragnie już więcej do nas mówić. Co więcej, nie będzie pragnął nas słuchać, gdy my będziemy do niego mówić. Gdy uczeń mnie słucha, to ja jestem u niego w jego wnętrzu duchowym. Czyli on się otworzył na mnie.Wychowanie i kształcenie biegnie, gdy dzieje się dziwne misterium wzajemnych otwarć. Ja jego słucham i dlatego on przebywa we mnie. Jednocześnie on słucha mnie i ja przebywam u niego. Ta wzajemna dialektyka otwarć , mówienia i słuchania tworzy dialog.Zjawisko dialogu, to fundament wspólnoty szkolnej osób.Mowa i rozmowa w szkole nie wyczerpują fenomenu dialogu. One go umożliwiają i zapoczątkowują. Gdy uczeń mówi w domu : lubię panią od biologii, lub - matematyk, to mój nauczyciel, czuję się dobrze na jego lekcjach ,to prawdopodobnie między nim, a tymi osobami, zaistniała więź za sprawą dialogu.W dialogu osób rządzi to, co trwa i rozwija się między nimi. Kiedy brak otwarcia , kiedy nikt nas nie słucha, wtedy każde Ja jest osobne i będąc takim - umiera. Gdy przyjmuję chętnie we wnętrzu u siebie drugiego, wówczas on zaistnieje jako "Ty", a nie jako "To" ,czyli jako rzecz[2].W dialogu, czyli w dialektyce przyjmowania i dawania wszyscy wzrastamy duchowo i zjawiamy się sobie wzajemnie jako osoby. Kiedy słucham uważnie ucznia, gdy on mi przedstawia jak zrozumiał wczorajszą lekcję , staję się bogatszy o stan duchowy drugiej osoby.Kiedy słucham uważnie i chętnie ucznia, gdy opowiada mi on treść przeczytanej książki, lub o tym jakie zjawisko widział, gdy był nad morzem, to jego doświadczenie egzystencjalne porusza moją duszę i rodzą się we mnie pragnienia i marzenia lub wspomnienia , których bym nie doświadczył, gdybym go słuchał z obowiązku, niechętnie, nieuważnie.Uczniowie żyją w nas, o ile uważnie i chętnie ich słuchamy. Uczniowie wzbogacają nas duchowo, gdy ich uważnie słuchamy.My żyjemy na sposób duchowy w naszych uczniach, o ile ci nas uważnie słuchają , są na nas otwarci, przyjmują nas do swego wnętrza. Nauczyciele żyją w duszach swych uczniów[3].Wszystkie procesy duchowe są uwikłane w świecie zjawisk cielesnych, materialnych. ks.J.Tarnowski pisze: "otwórz serce dla ucznia i daj mu schronienie w nim".Oczywiście , w tym wydarzeniu muszą także ingerować jakieś warunki zewnętrzne , cielesne. Dodatnie dla zaistnienia "słuchania" lub przeciwnie _ ujemne.Do nich bym zaliczył np. liczebność klas, rozmiar (wielkość)szkoły, przeciążenie nauczyciela ,braki w jego przygotowaniu psychologicznym i inne.Dlatego każde działania publiczne na rzecz stworzenia takich ram organizacyjnych procesu kształcenia i wychowania , które będą pozytywne dla fenomenu słuchania, otwarcia się ,dialogu interpersonalnego między uczniem i nauczycielem powinny być wspierane przez społeczeństwo. Literatura [1] K.v.Heydebrand, Wychowanie jako leczenie, Spotkania antropozoficzne,nr.1,1991[2] M.Buber, Ja i TY , Warszawa,1992[3] J.Tischner, Etyka solidarności,Kraków,1981.
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura