Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
3010
BLOG

ZŁOTÓWKA DLA GEJA

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 38

Seksualny trud stachanowca, hektolitry spermy, ekran za czerwoną kotarą i to uczucie dobrze spożytkowanej publicznej kasy.

 

O, tempora! O, mores! – pieniądze z moich podatków idą na homoedukację, wystawy pornograficzne, feministyczne imprezy i szczyty klimatyczne. Wkurza mnie to. No tak, ale ja jestem ciemnogrodzianinem. Na odległość śmierdzę skrajną prawicą, homofobem, ksenofobem i co najgorsze…. faszystą! Warszawa, Poznań, Kraków, instytucje miejskie, wiejskie, państwowe i ponadnarodowe wydają setki tysięcy złotych, aby mnie wychować na postępowego, tolerancyjnego Europejczyka. I nic. Jestem oporny i aspołeczny. Przesiąknąłem ograniczającą mnie moralnością, agresywnym patriotyzmem i tradycją pełną uprzedzeń. Zawsze mogę pójść jednak za głosem establishmentu. Oddać się permisywistycznym i hedonistycznym praktykom. W końcu za to płacę.

Spotkajmy się w toalecie

W 2008 r. w stolicy Małopolski bojownicy tęczowego sztandaru z entuzjazmem przyjęli wieści z krakowskiego ratusza. Prezydent miasta ma zamiar wydać przewodnik po Krakowie dla homoseksualistów. Ochy i achy słychać było z łam „Gazety Wyborczej”. Homoseksualne portale piały na cześć Jacka Majchrowskiego, że taki nowoczesny, otwarty i światły. Decyzję o wydaniu przewodnika tłumaczono tym, że gej czy lesbijka ma sporo kasy i nie do końca wie, gdzie ją wydać. Wiadomo, wielodzietna rodzina nie pozwoli sobie na dwutygodniowe wakacje pod Wawelem czy choćby wypad na weekend do Wieliczki, a wyzwolony seksualnie obywatel owszem. Homokasa miała płynąć nurtem szerokim jak Wisła. Niestety, odezwały się głosy zaścianka i sprawa spaliła na panewce. Homoprzewodnik nie powstał, ale za to miasto stworzyło listę miejsc (hoteli, pubów, klubów itp.) przyjaznych gejom.

Sprawa jest jasna, jeśli jesteś gejem i wchodzisz do lokalu, którego nie ma na liście, to możesz zwyczajnie dostać w mordę. Chcąc wypocząć w spokoju, oddając się słodkiej sodomii, możesz dzięki otwartości Krakowa skorzystać ze specjalnej oferty homoturystycznej. Wystarczy przejrzeć specjalną zakładkę dla gejów i lesbijek w miejskim portalu turystycznym i już można zacząć pakować pejcze i sztuczne penisy. Jeśli uznasz, że to za mało, przyjedź do Warszawy. Tu w zeszłym roku Hanna Gronkiewicz-Waltz rzuciła kasą i przewodnik „HomoWarszawa” jest już w sprzedaży. Dotacja z Biura Kultury Urzędu Miasta wyniosła 15 600 zł. Niby nie tak wiele, ale zaraz zobaczysz kolejne podobne sumy. Za te pieniądze w ramach projektu „Queer Warsaw” udało się zrealizować także wycieczki po stolicy śladami gejów i lesbijek. Czytając przewodnik i biorąc udział w wycieczce, można się m.in. dowiedzieć, że ostatnio najpopularniejszym miejscem gejowskich schadzek są toalety w Złotych Tarasach, do najmodniejszych klubów należą „Lodi Dodi” i „Usta Mariana”, a stolica ma swoją alternatywną homohistorię. Cena przewodnika 39 zł, homowycieczka gratis, doznania bezcenne.

Kasa na gumki

Jeśli i to ci nie wystarczy i masz zadatki na wyzwolonego społecznika, to Warszawa rzuci kasą jeszcze hojniej. Najpierw bierzesz udział w „Studenckim Klubie Spotkań”, projekcie stowarzyszenia „Lambda”, na który miasto wyłożyło 20 tys. zł. Dowiesz się od pracujących w stowarzyszeniu feministek, lesbijek i gejów, jak zostać dobrym wolontariuszem i walczyć z uprzedzeniami oraz uzależnieniami. Następnie, już jako przeszkolony pracownik społeczny, ruszysz na podbój ujętych w przewodniku „HomoWarszawa” pubów i dyskotek. Będziesz rozdawał ulotki, prezerwatywy i lubrykanty w ramach projektu „Działania informacyjno-edukacyjne i pomocowe skierowane do osób podejmujących ryzykowne zachowania pod wpływem środków psychoaktywnych, w tym alkoholu, przebywających w klubach, pubach i dyskotekach”. Stolica przeznaczyła na projekt 100 tys. zł w 2009 r. i 60 tys. zł w 2010 r. Tak zaprawiony w boju weźmiesz następnie udział w projekcie „Nie daj się uśpić – program ograniczenia ryzyka szkód zdrowotnych wśród mężczyzn mających seks z mężczyznami na terenie Warszawy – finansowanym ze środków Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Jedyne 15 tys. zł. Następnie przeczytasz uważnie podręcznik „Jak zorganizować wydarzenie antydyskryminacyjne” i w ramach walki o tolerancję rozlepisz stosowne plakaty. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wydało na to w 2009 r. bez mała 55 tys. zł. Na koniec usiądziesz przy okrągłym stole z warszawskimi urzędnikami, gejami, feministkami i Żydami, aby opracować antydyskryminacyjny program „Warszawa różnorodna”. Jego kluczowym elementem jest „Mapa społeczna Warszawy pod kątem występowania przypadków dyskryminacji”. Rewelacja! Już wiesz, jak szerokim łukiem należy omijać wszelkie miejsca związane z zapleśniałą prawicą, katolickim uwiądem i tradycjonalistycznym, patriarchalnym systemem opresji. Swoimi doświadczeniami możesz podzielić się ze znajomymi spod tęczowego sztandaru na „lgbtqf.com”, portalu dla mniejszości seksualnych, finansowanym z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego – Innowacyjna Gospodarka. Tak przygotowany do boju wraz z działaczami organizacji, które co roku otrzymują setki tysięcy złotych z publicznej kasy na różnorodne permisywistyczne projekty, wyruszysz 11 listopada z pacyfą na piersi, aby dokopać faszystom. Jak cię poniesie, możesz zabrać jeszcze krzyż Zygmuntowi, o ile uda ci się wleźć na kolumnę.

Człowiek książka ogląda porno dla gejów

Po dobrej nawalance z policją i faszystami z „Marszu niepodległości” należy trochę zluzować. Nic tak nie łagodzi obyczajów jak sztuka. No ale ty jesteś wybrednym koneserem. Nie rusza cię Jan Paweł II, przygnieciony meteorytem, czy męskie genitalia na krzyżu. To już jest passé. Narodowa Galeria „Zachęta” zawsze wyjdzie jednak na przeciw twoim potrzebom. Tak jak w 2009 r., gdy podczas wystawy „Siusiu w torcik” zaprezentowała pierwszy homoseksualny polski film pornograficzny. Przez półtorej godziny „aktorzy” oddawali się ostrej męsko-męskiej rozrywce. Seksualny trud stachanowca, hektolitry spermy, ekran za czerwoną kotarą i to uczucie dobrze spożytkowanej publicznej kasy. Równie interesująca była zeszłoroczna wystawa „Gender Check” prezentująca sztukę wyrażającą problemy środowisk feministycznych. Nic jednak nie dorówna projektowi „Ars Homo Erotica”. Ta ociekająca męską seksualnością wystawa w Muzeum Narodowym nie ograniczała się tylko do pokazania nudnych antycznych malowideł i rzeźb. Było ciekawie. Współczesne zdjęcia stosunku analnego dwóch mężczyzn w różnych ujęciach, niezliczone fallusy i clou programu, czyli artystyczny „wychodek” w narodowej świątyni sztuki. Nie chcąc pozostać za bardzo z tyłu w marszu o wyzwolenie mniejszości seksualnych, do Muzeum Narodowego dołączyła Biblioteka Narodowa, prezentując „Celuloidową Ars Homo Erotica”. W kinie Iluzjon zorganizowała pokazy filmów prezentujących wątki homoseksualne w historii kina. No a jeśli Biblioteka Narodowa walczy o homoseksualną emancypację, to czemu Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie miałaby być gorsza. Jeszcze do końca grudnia można było oglądać prezentowaną w jej gmachu wystawę „Przeciwdziałaj dyskryminacji – to nie jest trudne”. Wystawa zorganizowana była w ramach Krakowskich Dni Praw Człowieka, których mottem stało się internacjonalistyczne i interseksualne zawołanie „Wszyscy Jesteśmy Równi!”. Poza wystawą można było wziąć też udział w projekcie „Żywa biblioteka”, zorganizowanym w jednej z krakowskich kawiarni. W jego ramach należało porozmawiać z człowiekiem książką. Katalog przebogaty. Do wyboru m.in. Żyd, gej, lesbijka, aseksualista, biseksualista, Murzyn. O! Przepraszam, nie Murzyn, lecz osoba czarnoskóra. Całe to przedsięwzięcie oczywiście pod patronatem władz województwa małopolskiego. I dobrze. Im więcej państwo wydaje na różne postępowe konferencje, wystawy, projekty i przewodniki, tym lepiej. Taki na przykład „Szczyt klimatyczny” w Poznaniu kosztował 60 mln zł. Pieniądze niby duże, ale się opłaciło. Dwa tygodnie zastanawiano się, jak walczyć z ociepleniem klimatu. Konferencja na dobre się nie rozpoczęła, a tu już zimno, jak należy, ulice pełne śniegu. Jak ręką odjął. Co prawda, znajdą się malkontenci, że niby te ostanie zimy to anomalie efektu cieplarnianego, ale kto by ich tam słuchał. Kasa się zwróciła.

Cipkogramy

I tylko żal, że zeszłoroczne „Dni cipki” nie znalazły stosownego sponsoringu ze strony państwa. Impreza zorganizowana przez feministyczną organizację UFA (otrzymującą wiele dotacji na inne „ciekawe” projekty) w swojej postępowości przebiła bowiem wszystkie dotychczasowe imprezy „Zachęty” i Muzeum Narodowego. Na przystawkę można było wziąć udział w wernisażu wystawy „Cipkogramy”. Następnie obejrzeć próby do spektaklu „Sukienka z dziurką” grupy „Teraz poliż” i zabrać głos w dyskusji nad książką „Wielka księga cipek”. Clou programu to projekt pod interesującym tytułem „Warsztaty waginalne, cokolwiek to znaczy”, warsztaty performensu „Chichot waginy” i warsztaty plastyczne „Twarz cipy”. W trakcie „Dni cipki” panie i panowie przebierali się za waginy, malowali gipsowe figurki cipek i rozlepiali wlepki o wiadomym kształcie. Wszystko przebił jednak projekt plastyczny „Wielka żydowska cipa w poprzek”. Postępowcy cmokali z zachwytu. W tym roku feministki myślą już o zorganizowaniu „Dni kutaska”. Pani Prezydent, Drogi Premierze, nie żałujcie funduszy, jesteście wszak prawdziwymi Europejczykami. „Dni kutaska” mogłyby np. stać się imprezą towarzyszącą przejęciu przez Polskę prezydencji w Unii.Bruksela widząc nasze zaangażowanie, pewnie by się dorzuciła.

Filip Rdesiński

 

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka