W wyniku szczytu w Brukseli wszyscy sfinansujemy ratowanie euro i rozpad UE. Polskę może to kosztować nawet ponad 100 mld zł. Taką kwotę miałby wyasygnować NBP, tyle że jest to instytucja konstytucyjnie niezależna. Rząd nie może więc w jej imieniu podejmować zobowiązań, zwłaszcza w takiej wysokości. Jedynie kilku członków UE z Wlk. Brytanią zdołało obronić swoją suwerenność i nie zgodziło się na zrzutkę do MFW ani na zmiany w Traktacie Lizbońskim.
Przywódcy unijni osiągnęli porozumienie fiskalne, umożliwiające bardziej rygorystyczną dyscyplinę budżetową państw członkowskich, ale nie osiągnęli porozumienia w sprawie zmiany Traktatu Lizbońskiego. Wymagałoby to jednomyślnej zgody całej Unii, a tej odmówiła Wielka Brytania.
Polska zapłaci 25 mld euro zabrane wbrew prawu z NBP?
Państwa unijne będą musiały ponieść koszty pomocy kredytowej dla najbardziej zadłużonych państw eurolandu. Szczyt w Brukseli przyniósł jeden konkret, jak oznajmił szef Rady Europejskiej, Herman Van Rompuy. Państwa UE solidarnie zapłacą 200 mld euro w formie pożyczki dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Dzięki niej Fundusz sfinansuje katastrofalne zadłużenie strefy euro. 150 mld pochodzić ma z 17 państw tej strefy, 50 mld ma obciążyć dziesiątkę spoza strefy. Ponieważ Wlk. Brytania, Szwecja, Węgry i Czechy odmówiły udziału w tych kosztach, poniesie je „szóstka”, a w niej najwięcej do zapłacenia miałoby przypaść Polsce: jak podała AFP – aż 25 mld euro, czyli ponad 112 mld zł. Ta ogromna kwota nie będzie pochodzić z budżetu tych krajów, bo zwiększyłoby to poważnie ich deficyty, a tego UE chce właśnie zabronić. Obciąży więc banki centralne, a zatem Narodowy Bank Polski i jego rezerwy. W końcu września wynosiły one 74,1 mld euro, chodziłoby w takim razie o ich uszczuplenie o ponad 1/3. Tyle że jeśli takie zobowiązanie zostało podjęte przez przedstawicieli rządu RP w Brukseli, to stało się to wbrew prawu. Konstytucja gwarantuje, że NBP jest niezależny w ramach polskiego systemu państwowego RP. Tymczasem obradująca właśnie Rada Polityki Pieniężnej nie została nawet poinformowana o zamiarach obciążenia banku centralnego i jego rezerw zobowiązaniami.
Ograniczą suwerenność państw UE
O ile, być może, udało się ratowanie euro, o tyle nic nie wyszło z realizacji planu kanclerz Merkel – zmiany Traktatu Lizbońskiego (przewidział to prof. Krzysztof Rybiński w wywiadzie dla „GP”, nr 49). Wprowadzenie do niego zmian wymaga jednogłośnej zgody wszystkich państw członkowskich. Wobec weta brytyjskiego premiera Camerona, traktat pozostał niezmieniony. Merkel przeforsowała rozwiązanie okrężne – międzyrządowe umowy dyscyplinujące finanse państwowe. Większość przywódców UE zgodziła się na nie. Wprowadzą one rygory fiskalne i ekonomiczne, które mają zapobiegać kryzysom zadłużeniowym państw strefy euro oraz pozostałych krajów UE. Oznacza to daleko idące ograniczenie suwerenności gospodarczej. Przede wszystkim poprzez kontrolę budżetów i finansów publicznych, a w konsekwencji rezygnację z samodzielnej polityki gospodarczej i rozwoju gospodarczego. Międzyrządowe umowy będą gotowe do podpisania w marcu 2012 r. Nie wiadomo, czy będą ratyfikowane przez parlamenty, jeśli nie – będzie to kolejne z wielu ograniczeń suwerenności państw UE.
Brytyjskie weto w obronie suwerenności
Porozumienie przyjęły wszystkie 17 państw strefy euro oraz sześć pozostałych – Polska, Rumunia, Dania, Litwa, Łotwa, Bułgaria. Nie przyjęła porozumienia Wlk. Brytania, zaś Szwecja, Węgry i Czechy zakomunikowały, że muszą przeprowadzić konsultacje parlamentarne. Węgry początkowo odrzuciły porozumienie, lecz potem zmieniły zdanie. Premier Cameron argumentował swoje weto żywotnymi finansowymi interesami swojego kraju. Byłyby one poważnie zagrożone utratą suwerenności gospodarczej, zwłaszcza jeśli chodzi o rezygnację z niezależnej polityki podatkowej. Rząd brytyjski nie mógł się zgodzić, aby giełda londyńska była opodatkowana według żądań Brukseli. Straciłaby wówczas ogromnie na znaczeniu w światowym systemie finansowym, a w konsekwencji prymat w tym systemie. Z City uciekłyby największe koncerny i najbardziej liczący się gracze. A przecież dochody z giełdy to około 13 proc. brytyjskich wpływów budżetowych. Nic dziwnego, że David Cameron pośrednio dał do zrozumienia w Brukseli, że City jest dla Brytanii i Brytyjczyków dużo ważniejsze niż euro.
Sytuacja po szczycie niepewna
Po zakończeniu szczytu Angela Merkel i Nicolas Sarkozy ocenili, że „podjęte decyzje stanowią wielki krok naprzód ku koordynacji budżetowej i ostatecznej integracji eurolandu”. Agencja Moody’s zmniejszyła ostatnio wiarygodność czołowych banków francuskich – BNP Paribas, Societe Generale i Credite Agricole. Obniżenie ratingu tych banków rozpatruje Standard&Poors. Nie uspokoiły się rynki finansowe, świadczą o tym kolejne spadki na giełdach. Powściągliwie ocenił efekty szczytu Biały Dom, określając je jako „pewien postęp w rozwiązywaniu problemów kryzysu zadłużenia”, ale jednocześnie stwierdzając, że trzeba „zrobić o wiele więcej”, aby uspokoić światowe rynki. Analitycy amerykańskich think-tanków (Heritage Foundation, American Enterprise Institute) oceniają, że to „początek końca UE. Być może uda się Niemcom nawet umocnić strefę euro, ale Unia się rozpadnie i to będzie nowy podział Europy”. <
prof. Ryszard Bugaj, doradca śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego
NBP miał na podstawie umowy z MFW otwartą linię kredytową. Nie została ona wykorzystana, choć trzeba było ponieść finansowe koszty tylko za gotowość jej użycia. Wówczas stroną umowy z MFW był zarówno rząd, jak i NBP. Pod kątem celowości ekonomicznej pod żadnym pozorem NBP nie powinien takiej pożyczki udzielać. Miałoby to sens tylko wówczas, gdybyśmy przystępowali do strefy euro. Nie ma jednak wystarczających powodów, by to zrobić. Strefa euro będzie się raczej zawężać. Deklaracja władz, że NBP pożyczy MFW owe 25 mld euro, jest dyskusyjna z punktu widzenia konstytucji. Zgodnie z nią NBP jest instytucją niezależną. Więc żadne władze nie mogą jej nic nakazać. NBP posiada niemałe rezerwy dewizowe, ale nie wiemy jeszcze, na jakich warunkach miałby ewentualnie powiększyć swój wkład w MFW.
prof. Zyta Gilowska, członek RPP
Minister Finansów oznajmił w Brukseli, że NBP przekaże do MFW środki finansowe w ramach zrzutki państw członkowskich UE na megapożyczkę dla najbardziej zadłużonych. Media spekulują o rozmiarach tego aportu – podobno wchodzą w grę dziesiątki miliardów złotych. Niektórzy, np. J.K. Bielecki, twierdzą, że potrzeba raptem kilkaset milionów, i że „to nie są porażające kwoty”.
Deklarację rządu o treści „NBP przekaże” podano opinii publicznej nazajutrz po dwudniowym posiedzeniu RPP, której obrady objęte są klauzulami poufności i tajności. Nastąpiła dziwna koincydencja, stawiająca w złym świetle wiarygodność RPP oraz lekceważąca niezależność NBP i jego organów. Przecież konstytucyjny oraz traktatowy mandat jest jednoznaczny – wyłączne kompetencje w prowadzeniu polityki pieniężnej przysługują NBP. Rządowi nic do tego, niech pilnuje swoich spraw. Na marginesie warto dodać, że raczej nie chodzi o zwiększenie udziałów Polski w MFW. Te udziały muszą bowiem utrzymywać ustalone proporcje międzypaństwowe, natomiast udziałowiec główny (USA) na żadne podwyższenie zgodzić się nie chce, ponieważ jest po uszy zadłużony i ograniczony limitem określanym przez Kongres. Nie wiadomo, co konkretnie obiecał nasz rząd w Brukseli. Bo chyba nie dolanie wody do tej samej studni, z której mielibyśmy czerpać wiadrem o nazwie „Elastyczna Linia Kredytowa”, gdybyśmy byli w wielkiej potrzebie. Za samo prawo do skorzystania z tego wiadra płacimy ciężkie pieniądze, i byłoby wyjątkowo kiepsko, gdyby się okazało, że studnia wyschła, a my musimy się dokładać do budowy nowej. To by oznaczało, że powinniśmy pilnie przystąpić do poszukiwań wody na własnym terenie.
Konrad Szymański, europoseł (PiS)
Strefa euro musi rozwiązać trzy problemy – zasypać dług publiczny, zabezpieczyć się przed występowaniem takich sytuacji na przyszłość, i co najważniejsze, przywrócić wzrost gospodarczy, warunek ostatecznego wyjścia z zadłużenia. Szczyt wyszedł naprzeciw tylko temu drugiemu problemowi – nowe reguły gry dają większe prawdopodobieństwo uniknięcia problemów z nadmiernym zadłużaniem się w przyszłości. To już dziś służy jako gwarancja dla państw północy, które będą musiały wysupłać spore pieniądze, jeśli euro ma przetrwać. Okazuje się jednak, że także państwa takie jak Polska będą musiały wyłożyć miliardy euro na ratowanie nie swojej waluty, padającej ofiarą długów, które nie nasze społeczeństwo zaciągało. Co więcej, okazuje się, że Europejski Mechanizm Stabilizacji będzie działał na podstawie większości kwalifikowanej, co daje przewagę największym państwom.
Francja i biurokracja brukselska załatwiły sobie coś jeszcze bardziej trudnego do przyjęcia dla Polski. Do nowego traktatu, który z ochotą podpisujemy, wpisano narzędzia koordynacji i konwergencji polityk zatrudnienia i podatkowych. To bardzo poważne zagrożenie dla polskiej konkurencyjności na rynku unijnym. Za parawanem instytucji wspólnotowych – w które tak w Polsce wierzymy – Francja będzie parła do upowszechnienia we wszystkich państwach-stronach nowego traktatu swoich konkurencyjnych słabości. Wygraliśmy tylko jedną konkurencję – w przytakiwaniu na czas propozycjom Berlina i Paryża jesteśmy nr 1 w Europie. Niestety przytakujemy z lekceważeniem krajowych priorytetów integracji.
Maciej Pawlak, Teresa Wójcik
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka