Przemysław Gintrowski zostawił nas w niepewności co do tego – jak w jego słynnej piosence z serialu „Zmiennicy” – co czeka nas za zakrętem. Sam, niezastąpiony, zmiennika nie pozostawił.
W PRL-u Gintrowski śpiewał w drugim obiegu. Wraz z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim przekonywali, że mury muszą runąć. Było to wtedy, kiedy inni, kuszeni mniej lub bardziej pięknie, zgłaszali akces do współpracy z policjami „tajnymi, widnymi i dwupłciowymi”. Gdy mury runęły, a Polska Ludowa przepoczwarzyła się w III RP, życie stało się jak w wierszu „Pan Cogito o cnocie” – rumiane jak rzeźnia o poranku. Gintrowski wciąż jednak powtarzał wielkie „nie”. Gdy kolejni atleci władzy III RP prężyli muskuły, a ludzie kultury skakali wkoło nich, on wybrał dumne wygnanie i wewnętrzną emigrację.
Poza systemem
Dowodem na to jest fakt, że mało kto z komentujących śmierć kompozytora wspomina o jego działalności po 1989 r. W pojawiających się od wczoraj wspomnieniach wszyscy znający Przemysława Gintrowskiego pamiętają go głównie jako barda Solidarności, autora muzyki do powstających wówczas filmów i seriali, jak choćby „Człowieka z żelaza” czy kultowych „Zmienników”.
Działo się tak dlatego, że Gintrowski w przeciwieństwie do wielu ludzi kultury nie skorzystał z owoców „transformacji ustrojowej”. Mało było go w telewizji, jego utworów nie grały radiostacje. A jednak był. W drugim obiegu, jak w latach 80. W cierpkich słowach komentował rzeczywistość. – Żyjemy w czasach kłamstwa i obłudy – mówił w wywiadzie udzielonym „Codziennej” w styczniu tego roku. Jego odpowiedzią na tę rzeczywistość miała być poezja Zbigniewa Herberta. – Poezja Herberta jest wciąż aktualna, stanowi jeden wielki system wartości. Ktoś, kto poważnie traktuje jego poezję, musi myśleć tak, a nie inaczej – tłumaczył. Istotnie. Słowa poety w interpretacji Gintrowskiego nabierały jednak nowego znaczenia.
Niepokorny, niezłomny, niezależny
Tak było choćby z „Potęgą smaku”, w której jak w zwierciadle widać kondycję kultury III RP. Kultury przeżartej chałturą, kultury łaszącej się i umizgującej do władzy. Kolejni twórcy, którzy jeszcze przed chwilą czekali na wiatr, mający rozgonić „ciemne, skłębione zasłony”, zrywali więzy ze społeczeństwem, stając się przekaźnikami jedynie słusznych opinii. Szczególnie mocno widać to dziś, kiedy za brak pokory płaci się wykluczeniem i łatką oszołoma, serwilizm zaś jest nagradzany intratnymi kontraktami, a pieniądze z państwowych zamówień płyną do usłużnych artystów szerokim strumieniem. Gintrowski mówił głośno o tym, o czym inni z często prywatnych powodów bali się nawet myśleć.
Tak było także po 10 kwietnia 2010 r., gdy w zadedykowanych Zuzannie Kurtyce „Guzikach”, poprzez drobną modyfikację tekstu ukazał, jak bardzo korespondują ze sobą dwie tragedie: Katyń 1940 i Smoleńsk 2010 r.
Przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą smoleński las.
Przemysław Gintrowski nigdy nie wytłumaczył sobie konieczności dziejowej, tak w latach 80., jak i teraz. Ta niezgoda i upór wymagały wielkiego charakteru. W rozmowie z „Codzienną”, wspominając Zbigniewa Herberta, mówił: „Do końca życia bardzo trzeźwo patrzył na otaczającą go rzeczywistość. On wyłamywał się z salonowego myślenia”. Dziś to samo można powiedzieć o bardzie drugiego obiegu.
Wojciech Mucha/GPC
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura