Rosjanie sfałszowali opinię pirotechniczną w sprawie Tu-154M – wynika z dokumentów, do których dotarła „Codzienna”. Znajdują się one w aktach śledztwa prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. To właśnie wątpliwości co do prawdziwości rosyjskich ekspertyz spowodowały wyjazd polskich biegłych do Smoleńska.
Pod rosyjską opinią pirotechniczną podpisali się zastępca naczelnika Oddziału Ekspertyz Kryminalistycznych DSW Obwodu Smoleńskiego P.A. Kremień oraz ekspert z zakresu badania materiałów wybuchowych kapitan rosyjskiej milicji A.W. Misurkin.
Badacze rosyjscy pobrali dziewięć próbek, podczas gdy w przygotowanej przez stronę rosyjską opinii jest mowa o pięciu. „Na podstawie przeprowadzonego chemicznego badania stwierdzono, że w zmyciach zawartych w badanych przedmiotach, oznakowanych od 1-5 materiałów wybuchowych w granicach czułości zastosowanej metody badania nie stwierdzono. (…) W trakcie badania tampony z marli (służące do pobrania próbek – przyp. red.) zostały zużyte” – czytamy w rosyjskiej ekspertyzie nr 897 z 13 kwietnia 2010 r.
Oznacza to, że rosyjscy eksperci w raporcie z badań uwzględnili tylko pięć próbek. Pozostałe cztery zawierały wymazy z tupolewa, jedna była próbką sterylną, niczym nie zanieczyszczoną. Na czterech marlach znajdowała się substancja w szarym kolorze – był to wymaz z części Tu-154M z różnych sektorów. Z ekspertyzy dowiadujemy się, że rosyjscy biegli za pomocą chromatografu poddali badaniom substancje pobrane z wraku tupolewa.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) kierowany przez gen. Tatianę Anodinę, który badał przyczyny wypadku Tu-154M, przytoczył powyższą opinię jako dowód, że we wraku tupolewa nie znaleziono materiałów wybuchowych. Kolejną ekspertyzą, która miała o tym świadczyć, była opinia nr 3451 z 23 kwietnia 2010 r. Okazuje się jednak, że tego dokumentu nie ma w aktach polskiego postępowania – wojskowi śledczy dopiero teraz wystąpili o przesłanie uwierzytelnionej kopii tej opinii.
To właśnie wątpliwości związane z prawdziwością wyników ekspertyz pirotechnicznych przeprowadzonych przez Rosjan stały się powodem wyjazdu polskich biegłych do Smoleńska na przełomie września i października tego roku.
Z dokumentów wynika, że decyzja, iż tupolew zostaje w FR, została podjęta przez Rosjan dopiero po przeprowadzeniu przez nich badań i na podstawie ich wyników. Wtedy także doszło do zniszczenia wraku Tu-154M, który jest własnością polskiego rządu.
Do dziś nie wiadomo, kiedy wrak rządowego tupolewa trafi do Polski. Rosjanie stwierdzili, że oddadzą go dopiero po zakończeniu postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej, a to może nastąpić nawet za kilka lat. Do dziś polski rząd nie podjął żadnych działań, by wrak tupolewa sprowadzić do Polski. Warto przypomnieć, że gdy w 2009 r. w Polsce rozbił się białoruski Su-27, wrak bez żadnych problemów został oddany Białorusi.
Dorota Kania/GPC
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka