Aresztowany Brunon K. przygotowywał zamach w Sejmie wraz z co najmniej sześcioma wspólnikami. Tylko jeden z nich został także zatrzymany. Resztę wypuszczono na wolność. – To może oznaczać, że w otoczeniu zamachowca działali ludzie służb, nie znajduję innego wytłumaczenia, dlaczego ci ludzie nie usłyszeli zarzutów – mówi b. szef ABW Bogdan Święczkowski.
Jak ustaliła „Codzienna”, u Brunona K. zabezpieczono heksogen. – To materiał, który posiada wojsko i którego ono solidnie pilnuje – mówi nam pirotechnik BOR u. Nie wiadomo, w jaki sposób niedostępny nawet dla naukowców środek znalazł się w posiadaniu niedoszłego zamachowca. Co jednak istotne, wśród zaprezentowanych na konferencji prasowej dowodów rzeczowych próżno szukać fotografii materiałów wybuchowych. Pojawia się za to pistolet, na który mężczyzna nie miał pozwolenia. Pomimo tego nie usłyszał on zarzutów nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych. Mężczyzna nie został również przebadany psychiatrycznie.
Faktem przemawiającym za prowokacją jest m.in. to, że cała operacja – co potwierdzono podczas konferencji – była prowadzona już od jesieni 2011 r. i służby bardzo dokładnie obserwowały działania rzekomego zamachowca. W związku z tym, że przez ponad rok rozpracowywały tego człowieka, w moim przekonaniu nie było żadnego bezpośredniego zagrożenia zamachem. Proszę zwrócić uwagę, że ma on postawione tylko zarzuty przygotowywania zamachu, a nie usiłowania – mówi Bogdan Święczkowski. O tym, że cała sprawa jest wyjątkowo tajemnicza, świadczy wypowiedź karnisty prof. Piotra Kruszyńskiego.
– Jeżeli ABW miała zweryfikowane dane operacyjne na temat tego, że ten człowiek miał złe zamiary i gromadził materiały wybuchowe, żeby wysadzić Sejm, to wówczas taka prowokacja mogłaby być dopuszczalna – tłumaczy „Codziennej”. – Nie wolno jednak kreować przestępstw, to jest karalne. Te dane są jednak ściśle tajne i jest mało prawdopodobne, byśmy się dowiedzieli jak było – mówi.
Szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Konstanty Miodowicz zapowiada, że sprawa domniemanego zamachowca jest dla posłów priorytetem i Sejm zajmie się nią w czwartek. – Komisja jak najszybciej powinna otrzymać od ABW informacje dotyczące tła sprawy, jak i przebiegu i perspektyw śledztwa – mówi.
W ostrzejszym tonie wypowiada się Marek Opioła. Zdaniem posła PiS u wtorkowa konferencja prasowa ABW i prokuratury była przedwczesna i może przyczynić się do tego, że nie wszyscy podejrzani w sprawie niedoszłego zamachu na władze państwowe będą zatrzymani. – Od wczoraj wiedzieliśmy z mediów, że coś będzie się działo, pomimo tego nie otrzymaliśmy żadnej informacji. W tej sprawie jest wiele wątpliwości – mówi Opioła, członek sejmowej komisji służb specjalnych.
Faktem jest, że ABW i prokuratura wykorzystały konferencję w sprawie próby zamachu do apelu o nieograniczanie uprawnień służbom specjalnych. Chodzi o zabranie agencji uprawnień śledczych, czego po nieprawidłowościach w aferze Amber Gold chciał Donald Tusk. Po konferencji prokuratury nagłówki internetowych serwisów zaroiły się od nagłówków „ABW udaremniło zamach”. Wcześniej prokuratorzy i ABW podkreślali też wzorową współpracę między śledczymi a Agencją. Może to mieć dodatkowe znaczenie dla prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Losy tego ostatniego od dłuższego czasu są niepewne. Premier Donald Tusk na wczorajszej konferencji zapowiedział jednak, że nie zamierza zmieniać zdania w sprawie ograniczenia kompetencji ABW.
Katarzyna Pawlak, Wojciech Mucha/GPC
Komentarze