Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
982
BLOG

Homomałżeństwa - arogancja brytyjskiego rządu

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 8

Można od biedy zrozumieć, że w forsowanie związków gejowskich angażuje się lewica – choćby socjalistyczny prezydent Francji François Hollande. Co innego jednak, gdy czyni to partia, która ma w nazwie słowo „konserwatywny” i przez lata broniła tradycyjnych wartości. Mowa oczywiście o brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Jej przywódca, premier David Cameron, wspiera tzw. postęp na polu obyczajowym. Jego rząd wystąpił z projektem ustawy, która zezwoli parom tej samej płci z Anglii i Walii na zawieranie małżeństw, najlepiej z błogosławieństwem Kościołów.

Czy jednak Kościoły zechcą je błogosławić? Kościół Anglii i Kościół katolicki – na pewno nie. Także w Partii Konserwatywnej nastąpił w tej sprawie podział. Wielu posłów i niektórzy członkowie rządu bronią tradycyjnej rodziny. – Jakie prawo, poza arogancją i nietolerancją, ma rząd, by wchodzić z butami w sferę wiary i religii? – pyta Richard Drax, jeden z deputowanych Torysów.

Ostrożnie wobec Kościołów

Związki partnerskie, wprowadzone na mocy ustawy z 2004 r., to, jak się okazuje, za mało. – Jestem wielkim zwolennikiem małżeństwa i nie chcę, by ludzie o orientacji homoseksualnej byli wyłączeni z tej instytucji – zadeklarował Cameron. Choć, zastrzegł od razu, „jeśli w jakimkolwiek kościele, synagodze czy meczecie nie będzie zgody na małżeństwa osób tej samej płci, nikt nie będzie zmuszany do ich udzielania”. Co ciekawe, brytyjski rząd, który wstępny projekt ustawy przedstawił w marcu, poszedł w kierunku dość niespodziewanym: zamiast, jak na ogół bywa, łagodzić założenia ustawy, zdecydowanie je zaostrzył. W pierwotnym projekcie w ogóle nie było mowy o ślubach homoseksualistów w kościele. Ten pomysł wprowadzono później, ale – co warto odnotować – zachowując sporą dozę ostrożności. Gdy w połowie grudnia Maria Miller, minister ds. kultury i równości, przedstawiała projekt w Izbie Gmin, obiecała, że rząd nie będzie stawiał Kościołów pod ścianą. Decyzja, czy godzą się one na udzielanie ślubów homoseksualistom, będzie należeć wyłącznie do nich. Co więcej: spod działania ustawy wyłączono Kościół Anglii i Kościół Walii. Gdyby któryś z duchownych próbował takiego ślubu udzielić, będzie to działanie niezgodne z prawem. Rząd w Londynie wziął więc pod uwagę sprzeciw Kościoła, dlaczego jednak w tej sprawie wykazał taką ugodowość? Wiele wskazuje na to, że inicjatorzy ustawy wyciągnęli wnioski z tego, co działo się po wprowadzeniu w 2006 r. ustawy o równości. Jednym z jej skutków były zmiany w przepisach dotyczących adopcji. Skoro wszyscy są równi, parom homoseksualnym pragnącym adoptować dziecko nie można było tego odmówić. Spowodowało to ostry konflikt w sprawie kościelnych ośrodków adopcyjnych, które nie chciały oddać homoseksualistom dzieci pod opiekę. Ostatecznie wiele z nich zaprzestało działalności z ewidentną szkodą dla sprawy, bo cieszyły się one doskonałą opinią i zajmowały najtrudniejszymi przypadkami. Władze były jednak nieugięte: równość jest rzeczą świętą.

Walka o głosy homoseksualistów

Wydaje się, że brytyjski rząd wyciągnął z tego wnioski, a Cameron woli uniknąć ostrego konfliktu z Kościołem anglikańskim. Oddanie decyzji o udzielaniu ślubów w ręce Kościołów i związków wyznaniowych w jakiejś mierze równoważy radykalną wypowiedź projektu ustawy, którą bez większego ryzyka można przypisać wpływom lobby LGBT (Lesbian, Bi, Gay, Transgender – red.). Cameron pracuje na uznanie w tym środowisku, i to skutecznie. O ile w wyborach sprzed trzech lat na konserwatystów głosowało tylko 11 proc. homoseksualistów, to dzisiaj poparcie dla Torysów deklaruje aż 30 proc. z nich. Brytyjskim premierem, zdaniem ekspertów, w dużej mierze kierują kalkulacje polityczne – poszerzenia bazy wyborczej partii, zyskania dla niej nowych zwolenników i nowych głosów. Czy są to rachuby trafne? Gdy coś się zyskuje, coś się także traci. „Kalkulacje polityczne są takie, że jeśli ustawa zostanie przyjęta, Cameron na ramionach aktywistów Stonewall (głównej organizacji homoseksualistów – red.) po raz kolejny stanie się gospodarzem Downing Street nr 10 – stwierdził w radiu BBC Wales poseł konserwatystów David Davies. – Ale tak się nie stanie. Zamiast tego stracimy wielu lojalnych działaczy, którym się to wszystko nie podoba. Dlatego jest to kompletne szaleństwo – dodał. Ferment u Torysów trwa od jesiennego zjazdu partii w Birmingham, na którym premier ujawnił, że chciałby, by małżeństwa osób tej samej płci stały się faktem przed końcem tej kadencji parlamentu, czyli do wiosny 2015 r. Wielu polityków partii jasno wyrazi swój sprzeciw wobec planów Camerona.

Otwarte dla wszystkich?

Na początku grudnia ub.r. 19 czołowych działaczy partii, w tym burmistrz Londynu Boris Johnson i minister edukacji Michael Gove, opublikowało na łamach tygodnika „Sunday Telegraph” deklarację poparcia dla małżeństw gejowskich. „Małżeństwo powinno być otwarte dla wszystkich – napisali. – Partnerstwo cywilne stanowiło istotny krok naprzód. Ale partnerstwo to nie małżeństwo, które jest wyrazem związku o szczególnym, powszechnie rozumianym charakterze”. Pod listem podpisali się także politycy homoseksualiści, tacy jak były sekretarz stanu w ministerstwie spraw wewnętrznych Nick Herbert i przywódczyni konserwatystów w Szkocji Ruth Davidson. Grupa przeciwników homomałżeństw jest jednak o wiele większa. To około 130 osób, wśród których są także ministrowie – m.in. szef resortu obrony Philip Hammond i minister środowiska Owen Paterson. Przestrzegają oni przed konsekwencjami wynikającymi z liberalizacji przepisów, czyli upadkiem instytucji społecznej – rodziny. Ich stanowisko zbiega się ze stanowiskiem Kościołów, zwłaszcza anglikańskiego i katolickiego: Zwolennicy zmian wchodzą, ich zdaniem, w sposób brutalny w materię z natury delikatną, lekceważąc przy okazji opinię społeczeństwa – bo, jak zauważyli hierarchowie Kościoła katolickiego, rząd kompletnie zignorował petycję o wycofanie projektu ustawy, choć podpisało się pod nią ponad 600 tys. osób.

Niechętni lordowie

„Skoro panowie Cameron i Clegg (wicepremier, z partii Liberalnych Demokratów – red.) uważają, że ich polityka jest słuszna, czemu nie zaufają Brytyjczykom i nie pozwolą im się wypowiedzieć?” – pytał Colin Hart, szef skupiającej przeciwników ustawy organizacji Coalition for Marriage (Koalicja na rzecz Małżeństwa). Domagają się oni między innymi, by legalizacja małżeństw osób tej samej płci została przegłosowana w referendum. Debatę nad ustawą w parlamencie zaplanowano na wiosnę. Projekt, mimo sprzeciwu wielu posłów Partii Konserwatywnej, na pewno przejdzie w Izbie Gmin, bo ma pełne poparcie opozycyjnej Partii Pracy i stanowiących z Torysami koalicję rządzącą Liberalnych Demokratów. Cameronowi należy zapisać na plus, że pozwala posłom swojej partii głosować według własnego sumienia i nie zamierza stosować partyjnej dyscypliny. Natomiast w Izbie Lordów sprawa przedstawia się nieco inaczej. Prawie 60 proc. jej członków, jak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie „tęczowego” portalu Pink News, nie aprobuje projektu i uważa, że głosowanie należy odłożyć. Istnieje wprawdzie możliwość przyjęcia ustawy tylko przez Izbę Gmin, ale tę procedurę stosuje się tylko w wyjątkowych sytuacjach. W XX w. zdarzyło się to zaledwie siedem razy. I wątpliwe, by stało się tak tym razem. George Carey, były arcybiskup Canterbury, tak posumował debatę nad ustawą w przemówieniu skierowanym do Camerona: „Jeśli nie obchodzi pana prawdziwa nierówność, ta między bogatymi i biednymi, jeśli w tej sprawie niewiele pan robi, proszę nie robić zamętu w tak wspaniałej instytucji jak małżeństwo. Bo małżeństwo należy wzmacniać, nie osłabiać”.

Teresa Stylińska

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka