Grim Sfirkow Grim Sfirkow
680
BLOG

"Rysiek był moim przyjacielem"

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Kultura Obserwuj notkę 30
Taki powód podał Jerzy Illg, redaktor naczelny wydawnictwa "Znak", dla którego zdecydował się zrezygnować z opublikowania książki o Kapuścińskim. "Rysiek był moim przyjacielem, nie mógłbym spojrzeć mu w oczy, gdybym wydał taką książkę" (tutaj).
Cóż takiego straszliwego może być w tej książce? Kapuściński był gejem? Lubił młode dziewczęta? Przyjaźnił się z senatorem Piesiewiczem (i podzielał upodobania)? Nie ma przecież rzeczy, której by nie wybaczono celebrycie. W takim razie jest to albo coś bardzo grubego, albo jest to jedynie pretekst. Autor biografii (Artur Domosławski, publicysta Gazety Wyborczej, tu jest jego blog) raczej nie twierdzi, że odkrywa jakieś porażające fakty z życia prywatnego swojego bohatera.
Najprawdopodobniej chodzi więc o to drugie - o pretekst, by nie opublikowano książki przedstawiającą Kapuścińskiego w krytycznym świetle. Jego "przyjaciele" nie chcą na to pozwolić.
Zainteresowanie Kapuścińskim mam dawno za sobą. A czytałem go jeszcze na początku lat 90, kiedy nie wszyscy wiedzieli, że "wielkim pisarzem był" i wydania jego książek były tanie, w miekkich oprawach. Ale przyznaję - zrobiły na mnie duże wrażenie (fascynacja to za wielkie słowo). Szczególnie "Szachinszach" i "Cesarz", którego przeczytałem dwa razy pod rząd. No i przy lekturze "Cesarza" nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że nie jest to prawdziwy reportaż. Dlaczego? Ano dlatego, że rozmówcy (prawdziwi? fikcyjni?) posługiwali sie bardzo skomplikowanym aparatem pojęciowym. A tymczasem ich słowa musiały być tłumaczone co najmniej dwa razy: raz z języka amharskiego (? - w Etiopi jest wiele języków), potem z angielskiego. Miałem wątpliwości, czy tak skomplikowane treści można było oddać w podwójnym tłumaczeniu. To wzbudziło moją nieufność i w taki oto sposób książka Kapuścińskiego, która dała mi najwięcej satysfakcji czytelniczej, jednocześnie spowodowała, że zacząłem zarówno autora, jaki przekazywane przez niego treści traktować z dystansem. Mam nadzieję, że książka Domosławskiego rozwieje moje wątpliwości.
Sam Domosławski (proszę spojrzeć jak się ubiera - na blogu jest filmik, jakie są jego zainteresowania - alterglobalizm) wydaje mi się człowiekiem, który nie wyrósł z młodzieńczego idealizmu. Zastanawiam się, czy zdaje sobie sprawę, że pakując się w taki temat może sobie zarobić wielu wpływowych wrogów. Ale nie koniecznie. Warto zauważyć, że jego krytyka Kapuścińskiego wypływa z pozycji "alterglobalistycznych" - czyli lewackich. Być może więc u "prawicowego oszołoma" było by to niewybaczalnym krokiem, za który spotkała by go śmierć cywilna, u niego może być postrzegane jako "bezkompromisowość", "idealizm" i tak dalej. A nie "wściekły szał lustratorski", "hunwejbinizm IV RP" i tak dalej. Przekonamy się.
Najsmutniesza jest w tym wszystkim jakże symptomatyczna postawa naczelnego wydawnictwa "Znak". Wydanie książki Grossa, która mogła wielu ludzi zaboleć, nie było problemem. Problemem jest książka, która dotyka bezpośrednio "Rysia", przyjaciela naczelnego. Czy tak ma w Polsce wyglądać publicystyka? Jak ktoś jest moim kumplem, to nie pozwolę go skrzywdzić? Czy tak ma wyglądać humanistyka (Illg jest  doktorem nauk humanistycznych), że nie wydrukuje recenzji książki "Zdzisia", bo "to mój przyjaciel, nie mógłbym spojrzeć mu w oczy" ? To są pytania, na które naczelny wydawnictwa Znak, doktor nauk humanistycznych powinien sobie odpowiedzieć
 

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Kultura