Grim Sfirkow Grim Sfirkow
222
BLOG

Czekając na polską Nokię

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 22

Konrad Malec w tekście "Słaby puls biznesu" narzeka na słabość polskiej gospodarki. Ma się ona wyrażać w tym, że najlepsze polskie marki są własnością kapitału zagranicznego. Dostrzega też, że nasza gospodarka to przede wszystkim produkcja towarów pierwszej potrzeby i półfabrykatów. Produkty wysokoprzetworzone są przeważnie sprowadzane.

Autor dostrzega kilak ważnych problemów, inny przypisuje nadmierną wagę. Z jednym wypada się zgodzić: rezultat działania polskie gospodarki jest daleki od tego, na co stać polskie społeczeństwo. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak jest, przy okazji oddzielając ziarno od plew a tekstu Konrada Malca.

1. Narzekanie, że polskie firmy są własnością obcego kapitału jest pozbawione sensu. Ba - że uznając taką czy inną markę za Polską i kupując ją wspieramy "drenaż ekonomiczny własnego kraju". Nie bardzo rozumiem - mamy dążyć do autarchii? Czy kupując w sklepie coś, czego nie wyprodukowałem sam w domu przyczyniam się do "drenażu ekonomicznego gospodarstwa domowego"? Bez przesady. Warto też pamiętać, że np. taki Wedel powstał jako inicjatywa pewnego Niemca, który najwyraźniej postanowił trochę podrenować gospodarkę ówczesnego Królestwa Polskiego. Z tej perspektywy Orlen kupując rafinerię w Możejkach drenuje gospodarczo Litwę. A stacje benzynowe kupione przez tę samą firmę w Niemczech? Ciekawe w takim razie, czy zdaniem p. Malca Orlen jako uczciwa firma nie powinien kupować za granicą przedsiębiorstw, czy też jest wyznawcą kalizmu w tej dziedzinie: my kupujemy - dobrze, oni kupują - źle?

2. Państwa Europy Zachodniej dotują gospodarkę, to prawda. Podobnie USA ostatnio wpompowały w gospodarkę gigantyczne pieniądze. I jaki jest tego rezultat? Moim skromnym zdaniem bardzo kiepski.,Kryzys trwa w najlepsze, a sukcesem jest powrót do sytuacji wyjściowej, którą wcześniej uważano za stagnację. Nie bardzo też rozumiem co p. Malec rozumie pod stwierdzeniem, że Niemcy podnieśli konkurencyjność swojego przemysłu okrętowego? A niby w jaki sposób? Cóż takiego się stało, że nagle niemieckie stocznie z byłego enerdówka są w stanie konkurować z o wiele tańszymi produktami z Chin i Korei? Oczywiście nic, ta konkurencyjność jest czysto wirtualna, co wyjdzie na jaw dopiero po paru latach, gdy kolejny zastrzyk rządowych pieniędzy zostanie przetrawiony. Zresztą firmy nie powstają dzięki zastrzykom rządowych pieniędzy. Powstają na bardzo różne sposoby. Np. taki Microsoft, jeszcze 30 lat temu, był małą firmą, bez kapitału, a tylko z pomysłem. O ile wiem, nie dostał ani grosza rządowej pomocy (gdzieś przeczytałem, że obecnie obroty Microsoftu są większe niż całego europejskiego rynku IT, niestety, nie mogę znaleźć linka). Albo taki Bata, jedna z najlepiej znanych marek butów. Facet wpadł na pomysł przymuszony kłopotami finansowymi swojego małego zakładu szewskiego. Zabrakło mu skóry - więc wymyślił, że uszyje buty z wielokrotnie tańszego płótna. No i mu się udało, zostawił w tyle całą konkurencję. Gdyby dostał na tę skórę zapomogę od państwa, przedsiębiorstwo Bata pewnie nigdy by nie powstało. Zresztą dziś pewnie takie pomysły są jeszcze trudniejsze do realizacji. Gdyby wtedy istniała biurokracja zajmująca się tym, co to jest but, jaka jest jego definicja, ile musi być buta w bucie, żeby był butem, to zapewne Bata nie został by milionerem, ale skończył w więzieniu za długi.

3. Wypada więc zapytać: dlaczego w Europie Zachodniej firmy mogą produkować nie tylko półprodukty, ale także są w stanie przygotować i wyprodukować i wypromować produkty wysokoprzetworzone? Jedną z odpowiedzi na to pytanie jest czas - taka Nokia, na jaką ma nadzieje autor tekstu - powstała 200 lat temu! Najpierw jako przedsiębiorstwo przemysłu drzewnego. Nokia high-tech to rezultat bardzo długiego rozwoju. Ale to tylko część odpowiedzi. Gospodarka jest systemem przypominającym las. Aby wyrosła wielka, gigantyczna firma, najpierw musi być ileś tam małych firm - sadzonek, i powiedzmy jedna na tysiąc wpadnie na pomysł, który przyniesie jej duże zyski i umożliwi wzrost do poziomu średniego. Potem jedna na tysiąc z tych firm średnich znów wpadnie na pomysł, zarobi na nim i urośnie do etapu dużej firmy - i tak dalej, aż do firmy giganta, międzynarodowej korporacji. W Polsce firmy małe i średnie radzą sobie bardzo dobrze - produkują większą część polskiego PKB. Wiele spośród nich produkuje rzeczy wysokozaawansowane technologicznie, prowadzi badania. Moim zdaniem problem w Polsce mamy z tym, że przechodzenie przez firmy z etapu średniej na dużą jest bardzo trudne. Jednym z problemów jest rosnąca lawinowo biurokracja, problemy prawne. Jest też inny powód, opisany w jednym z felietonów przez Rafała Ziemkiewicza. Jeżdżąc jako dziennikarz po Polsce, wiele razy i w każdym regionie kraju spotykał się z osobami, które opisywały mu historię zniszczenia ich dobrze prosperującej firmy przez przestępców i urzędników, działających razem. Jego zdaniem znana wszystkim historia Kluski, JTT, czy Olewnika (po porwaniu syna banki wycofały się z kredytowania jest przedsiębiorstw) to tylko wierzchołek góry lodowej, że w Polsce marnowanych jest bardzo wiele talentów, pomysłów i przedsiębiorczości, właśnie na tym średnim/małym poziomie. Jedną z takich historii opisał w powieści "Żywina".

Przyznaję więc rację autorowi artykułu, że problem polskiej gospodarki kryje się w państwie. Nie jest to jednak problem niedostatecznego wpływu rządu na gospodarkę. Jest to raczej problem bezwładu państwa, które nie umie panować nad uprawnieniami urzędników, którzy z kolei swoje uprawnienia potrafią wykorzystywać do własnych celów. Nie przypadkiem partia, która nawoływała do oczyszczenia życia publicznego z patologii - PiS - największe poparcie zdobyła wśród drobnych przedsiębiorców. To oni najwięcej tracą na sytuacji, kiedy możliwość rozwoju firmy jest hamowana przez urzędników, którzy dbają o to, aby prawdziwe pieniądze zarabiali właściwi ludzie, wskazani przez ludzi jeszcze bardziej właściwych.

Tak więc na polską Nokię będziemy jeszcze czekać. Kluczową sprawą jest naprawa państwa tak, aby nie hamowało naturalnych procesów, aby nie było dodatkową barierą w rozwoju firm w dodatku działającą na podstawie bardzo niejasnych, personalnych kryteriów.

 

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka