Apropos dyskusji o prowincji, jaką mamy na blogach Kłopotowskiego, Wildsteina i Ezekiela: wczoraj wróciłem właśnie z prowincji, z imprezy, zakrapianej, a jakże. Najpierw poszliśmy na mszę, a potem do "remizij", gdzie odbyło się składkowe "wesele". Wódki zabrakło, musieliśmy dowozić. Sam niestety nie miałem możliwości przyłączyć się na całego do zabawy, albowiem byłem zmotoryzowany. Za to mogłem na spokojnie obserwować zabawę krewnych i znajomych mojej żony. Wieś w której to się odbywało - ok 100 dusz.
Skoro licytujemy się na swoje jednostkowe doświadczenia, to tu było tak: nikt się nie schlał w trupa, choć wódki poszło morze, nikt się z nikim nie pobił, w ogóle nie było takich klimatów. W trakcie imprezy dwóch "wójków" (moja żona długo tłumaczyła mi stopien pokrewieństwa, jaki ich z nią łączy) przyszło "w pikuty" czy jak to się nazywa, tj przebrali się za "Żydów", ubrali łachmany, dorysowali sobie brody węglem, jeden założył chomąto i dzwonił krowim łańcuchem, wpadli pod stół, ukradli gościom po parę butów i kazali wykupywać za wódkę. To taki lokalny obyczaj weselny. Bo impreza była z okazji 60 (!) rocznicy ślubu dziadka i babci, stąd byli traktowani jak para młoda. Był też świadek, całkiem czerstwy jeszcze, tylko starsza druchna nie przyjechała, choć była zaproszona. Były spontaniczne śpiewy, tylko tańców nie było. Wieczorem remizę posprzątaliśmy, wszyscy grzecznie poszli/pojechali do domu, tylko jeden wójek uparcie chciał wracać do domu samochodem prowadząc - a ledwie mówił, ale dał się ostatecznie przekonać, że to kiepski pomysł.
No i cóż - tu prowincja, tam prowincja, może jest tak, że każdy ma swoją, i że uogólnienia prowadzą na manowce. Bo nie ma jednej polskiej prowincji. Co innego wieś uwłaszczeniowa, zasiedziała z dziada pradziada, co innego wieś przesiedleńcza, a jeszcze coś innego PGR. Jeśli ocenia się prowincję, trzeba to wziąć pod uwagę.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka