Zdecydowałem się wystartować w tych wyborach samorządowych. Jako, że moja sytuacja życiowa nie pozwala mi na prowadzenie kampanii wyborczej z prawdziwego zdarzeniem, zgodziłem się wystartować na mniej wdzięcznym polu, tj. do sejmiku wojewódzkiego, gdzie nasza partia, tj. Unia Polityki Realnej, ma znacznie mniejsze szanse osiągnąć dobry wynik. Postanowiłem krótko napisać, dlaczego startuje, czemu ma to służyć i co my właściwie, pod szyldem UPR chcemy zdziałać.
1. Nasz start w wyborach do sejmiku wojewódzkiego jest akcją promującą ugrupowanie i jego poglądy. Mam nadzieję, że po latach kiszenia się we własnym sosie i wewnętrznych sporach, uda nam się znów rozwinąć. Osoby interesujące się UPR-em wiedzą, że partia w ostatnich latach przechodziła szereg kryzysów, aż do rozłamu i dwuwładzy. Ostatecznie wyłoniły się z tego dwa ugrupowania: jedno zgrupowane wokół byłego lidera UPR, Janusza Korwin-Mikke, oraz to drugie. Można by rzec przez analogię do przedwojennego PPS, że mamy UPR - Frakcję Rewolucyjną i UPR - Prawicę . Jako, że na połączenie się obu tych ugrupowań w jedno nie ma szans - zbyt silne są animozje osobiste i wizja działania - to mam nadzieję, że nasi liderzy zdobędą się jednak na wspólne akcje, jak na przykład start w wyborach parlamentarnych. Ja należę do tego drugiego ugrupowania. Szanuję oczywiście poglądy Janusza Korwin-Mikke, jest on wielką indywidualnością i przez wiele lat był lokomotywą całego ruchu (de facto jest nią do dziś), wydaje mi się jednak, że przyszłość należy do sposobu pracy, jaki usiłuje podjąć UPR pod (na razie nieformalnym) przywództwem pani Kocik.
2. Czego chce UPR? Przede wszystkim wierzymy w deregulację. Nadmiar przepisów, sięgających we wszystkie dziedziny życia, nie pomaga obywatelom. Próba ujęcia życia w ścisłe karby przepisów, jest skazana na porażkę. Uważamy, że Polskę dławi nadmiar biurokracji. Niestety, prawo wciąż wzbogaca się o nowe ustawy i zarządzenia, a armia urzędników rośnie. W czasie, kiedy z Polski wyemigrowało ok. 2 mln ludzi,jednocześnie wzrosło zatrudnienie w biurokracji o 100 tys ludzi! Myślę, że te procesy nie są niezależne.
Uważamy także, że rozwój gospodarczy bierze się nie z dotacji, nie z systemu ulg, kierowanego ku istotnym, zdaniem urzędników, branżom. Najważniejsze jest stabilne i czytelne prawo, zrozumiałe dla ludzi, a także jego egzekucja. O obniżeniu obciążeń fiskalnych i kosztów pracy nie rozpisuje się, bo te postulaty weszły już do powszechnego obiegu i są w miarę oczywiste dla wszystkich. Startujemy, by przypomnieć jeszcze raz te kilka prostych prawd: dobrobyt nie bierze się stąd, że zostanie zadekretowany prze parlament, ani nie bierze się stąd, że państwo jednym zabierze, a drugim odda. Rozwój gospodarczy ma miejsce tam, gdzie państwo zapewni bezpieczeństwo obywatelom, gdzie istnieje stabilny i przewidywalny system prawny, gdzie powinności wobec państwa mają rozsądny wymiar i widać ich efekty. Z tych obowiązków Państwo Polskie się nie wywiązuje. Zamiast tego budowana jest neofeudalna struktura nowego społeczeństwa stanowego.
Startuję więc jako szeregowy żołnierz, rozpowszechniający konserwatywno - liberalne poglądy w swoim środowisku. Mam nadzieję, że choć parę osób zainteresuję naszymi poglądami i zachęcę do działania: czy to w UPR-rze, czy to w WiP-ie (partia Janusza Korwin-Mikke), czy choć w stowarzyszeniu Koliber. Tak naprawdę zwycięstwo w wyborach nie jest na tym etapie aż tak istotne. Ważniejsze jest budowanie sieci społecznej, zaczątków nowego społeczeństwa obywatelskiego, które - mam taką nadzieję - gdy się wykształci, przejmie władze w Polsce z rąk nieudolnych, obecnych elit i zbuduje Polakom państwo godne wielkiego narodu.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka