Chevaliers pozwala sobie pokpiwać z opinii redaktorów Magierowskiego i Zychowicza, że za zamieszki w UK odpowiada złe wychowanie młodzieży i polityka wpierania wielokulturowości. Generalnie jego zarzuty sprowadzają się do stwierdzenia, że kiedyś to wcale tak różowo nie było i że autorzy Rzepy ulegają prawicowym stereotypom o dawno minionym złotym wieku i świetności dawnych, starych czasów. Komentatorzy na blogu swoje dodali na temat tego, że w czasach wiktoriańskich, to była hipokryzja że hoho, że udający porządnych ojców rodzin mężowie, tak naprawdę pędzili do burdeli, że zdrady i aborcja były na porządku dziennym.
Zacznijmy może od tego - a macie kochani na to jakieś dowody? Jakieś dane? Czy tylko to takie wasze uważanie? Czy aby z pochwały złotego wieku nie wpadamy tu w równie nieprawdziwy stereotyp o tym, że kiedyś, to była tylko dzicz, ruja i poróbstwo, a cywilizowane czasy to są teraz, a w przyszłości będzie jeszcze lepiej?
Co do zdania Chevaliersa, że w zasadzie, to nie wiadomo skąd się wzięły te zamieszki, i dlaczego właśnie tam, to podał on przykład na zamieszki z roku 1780. Sądzę, że między rokiem 1780 a 2011 mamy całą epokę, której niemały fragment wypadało by uznać za złoty wiek Zjednoczonego Królestwa, przynajmniej pod względem siły politycznej, militarnej, gospodarczej i kulturalnej. Trudno, żeby ten wiek nie przejawiał się też w sferze społecznej. Więcej nawet - ten złoty wiek wynikał właśnie z siły brytyjskiego społeczeństwa. Moja teza jest taka, że siłą tą była jednak siła moralna, upowszechnienie pewnych zasad postępowania, dziś pochopnie ocenianych jako hipokryzja.
Zadałem sobie trochę trudu, żeby sprawdzić jak to właściwie było i poguglałem w poszukiwaniu statystyk. Spadło mi w ręce takie coś: wydawnicto pod znamiennym tytułem "A century of change". Proponuję zerknąć w prezentowane statystyki i sprawdzić - czy w UK faktycznie nic się przez obecne stulecie nie zmieniło? Szczególnie znamienne są wskaźniki przestępczości. Między rokiem 1900 a 2001 policja zanotowała wzrost rejestrowanych przestępstw z 2.4 do 89 na tys mieszkańców, czyli gdzieś około czterdziestokrotnie (!). Systematyczny spadek zabójstw został zahamowany w latach 60 i rósł do połowy lat 90. Wygląda na to, że UK faktycznie miało swój złoty wiek, przynajmniej pod względem bezpieczeństwa na ulicach i że ważną cezurą pod tym względem były lata sześćdziesiąte. W świetle tych danych, podważenie konserwatywnych dogmatów przez kontrkulturę lat 60' miało poważne skutki, choć z całą mocą pokazało się to dopiero w kolejnym pokoleniu. Wielokulturowość również ma znaczenie, bo przybysze z obcych krajów są nosicielami wzorców, przejmowanych przez angielską biedotę. Jeden z brytyjskich komentatorów określił to jako przejmowanie przez białych gangsterskiej kultury czarnych. Jak tam z tym jest, to oczywiście nie wiem, ale trudno na wieść o masowych kradzieżach nie przypomnieć sobie znanego twierdzenia jednego z bohaterów jakże niepoprawnej politycznie powieści "W pustyni i w puszczy", że "jak Kali ukraść, to dobrze".
Podsumowując, Chevaliers pozornie trafnie "historycznie" wypunktował Magierowskiego, ale bliższe przyjrzenie się sprawie pokazuje, że tak naprawdę się czepia i próbuje go wpędzić z schemat "dawnych, dobrych prawicowych czasów", by unieważnić jego tezy bez sięgania po twarde dane. Dane te pokazują jednak, że Marek Magierowski i Piotr Zychowicz (tak na marginesie - również historyk) mają sporo racji.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka