Agencja PAP podała, że Komisja Europejska widzi rozwiązanie kryzysu gazowego w zwiększeniu wydobycia surowca UK, Rumunii, Norwegii i w... Polsce. Przecieram oczy ze zdumienia: czyli jednak te wielkie złoża gazu w Polsce, o których się czasem przebąkuje, to nie legenda w rodzaju tajnego tunelu KGB pod Wisłą? Skoro mamy złoża, które mogą skompensować ubytek importu z Rosji, to się pytam: po co my ten gaz z Rosji kupujemy, zamiast go wydobywać? A jeśli to mają być rezerwy na wszelki wypadek, jak Rosja odetnie gaz, no to chyba najwyższa pora je uruchomić?
Jeśli to prawda, a Komisja Europejska wie co mówi, to należy zapytać: co robiły polskie rządy przez ostatnie 20 lat w tej sprawie, łącznie z rządem PiS i PO? Bo że jakaś tam postkomuna bardziej liczyła na łapówki, niż na rozwijanie wydobycia krajowego, to ja rozumiem. Ale PiS?
No i co z "rządem miłości"? Czy jak KE tupnie, to "Słońce Peru" przypomni sobie, że w Polsce mamy złoża gazu, które można eksploatować? I co wtedy? Jak wytłumaczyć rodakom, że musieli płacić rachunki za gaz na łapówki dla naszej i rosyjskiej mafii, kiedy w tym samym czasie spali na złożach gazu? Czy złoża gazu w Polse specjalnie są blokowane przez lobby prorosyjskie, albo promafijne, aby pieniądz płynął pełnym strumieniem tam, gdzie płynąć powinien? Śledzę uważnie blog Andrzeja Szcześniaka - może on wyjaśni o co właściwie Komisji Europejskiej chodzi?
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka