Grim Sfirkow Grim Sfirkow
123
BLOG

Krytyka krytyków Orkiestry

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 15

Żeby od razu wyjaśnić - Jerzego Owsiaka przesadnie nie lubię. Orkiestrę oceniam raczej pozytywnie. Uważam, że na temat Jerzego Owsiaka i Orkiestry można mieć różne zdanie. Dla mnie nie jest to żadna święta krowa. Uważam, że bardzo dobrze kiedy każda akcja, nawet ta, która ma duże, społeczne poparcie znajduje krytyków, którzy patrzą organizatorom na ręcę. Jednak trudno nie zauważyć, że w przypadku Orkiesty i Owsiaka krytyka rzadko jest merytoryczna, a częściej nacechowana emocjami. Co mnie bardzo boli - często tak wyrażają się ludzie, których lubię, szanuje i a ich zdanie traktuję poważnie. Tu odniesę się do wypowiedzi Łukasza Warzechy, Janusza Korwina- Mikke, i Rafała Ziemkiewicza.

W części krytyki mają rację. Rację ma Łukasz Warzecha wskazując na niewidoczne koszty akcji, za które dopłacają samorządy. Ale sory - samorząd, to samorząd. Obywatele rozliczą go przy kolejnych wyborach na co wydał pieniądze. No chyba, że na Orkiestrę dostał dotację z budżetu centralnego. Trudno też stwierdzić, czy telewizja zyskuje, czy traci na emicji wiadomości z Orkiestry. Warzecha stwierdził, że czas antenowy kosztuje. Owszem, ale pozytywne skojarzenie też kosztuje, a to dostaje stacja telewizyjna od Owsiaka. Jak to policzyć?

Korwin - Mikke szczerze przyznał, że nie cierpi ideologii promowanej przez Orkiestę, Jerzego Owsiaka i Przystanek Woodstock. No cóż, również nie lubię liberalizmu nieodpowiedzialnego- jak można by rozwinąć hasło "róbta co chceta". Sęk w tym, że jako wielokrotny bywalec Przystanku Woodstock nie zauważyłem szerzenia tej ideologii. Każdy kto był na Przystanku przyzna, żadnego "róbta co chceta" tam nie było, za to była regulamin, który trzeba było przestrzegać, bo kręciły się wszędzie służby porządkowe. Słynne kąpiele błotne również nie były bynajmniej powszechne, zawsze parunastu gości się znajdywało - najczęściej w dosyć młodym wieku, którzy się się w błocku wykąpali. Zrobiono z tego wizytówkę festiwalu - raczej niesłusznie.

Janusz Korwin - Mikke boi się szerzenia ideologii, prowadzącej do wiary w lewicowe bzdury, kierujące młodych ludzi ku destrukcji. Zacznijmy od tego, że lewica raczej również nie jest zwolennikiem pana Owsiaka i jego akcji. Dlaczego? Bo lud pracujący miast i wsi, zamiast przeprowadzić rewolucję i znieść kapitalizm, daje się uspokajać akcjom charytatywnym, między innymi Orkierze. Niestety, ale zbieżną argumentację dostrzegam i u Rafała Ziemkiewicza i u Korwina -Mikke. "Owsiak zajmuje się szpitalami, więc państwo się nimi przestaje zajmować". Przepraszam, a czy my przypadkiem właśnie nie o to walczymy, żeby państwo odwaliło się najuprzejmiej od szpitali? Zastanówcie się, Panowie. Taki argument w ustach  przedstawiciela lewicy jest zrozumiały, ale u was? Zaraziliście się od Foltyna i Sierakowskiego?

Dostało się też uczestnikom Przystanku Woodstock, wykomplanym w błocku rewolucjonistom. Pragnę p. JKM uspokoić: byłem na Woodstock wielokrotnie i przesadnego szerzenia się ideologii nie spostrzegłem (zresztą proszę przejrzeć mój blog, żeby ocenić na ile się dałem). Za to zdarzało mi się słyszeć w rozmowach między uczestnikami, jak o Owsiaku mówili "ten stary pajac", a o tak niepokojącej wielu "Pokojowej wiosce Kriszny" funkcjonowało powiedzenie "Pokojował wioska Wiochmenów". Takich ludzi jak jak, którzy lubią muzykę, a ideologie traktują co najmniej nieufnie, jest wbrew pozorom wielu. Oczywiście, byli też naprawdę  zindoktrynowani w sposób, jaki niepokoi JKM, mnie zresztą też. Tyle, że oni raczej to ze sobą przywieźli, niż tu złapali. I wielu ich nie było. Te fakty dotarł chyba do p. Owsiaka i stąd zmiana formuły Przystanku, a także jego otwarte przyznanie się po jakiej stronie politycznej uczestnik Przystanku Woodstock powinien się opowiedzieć (stąd pewnie ja już tam nie pojadę, chyba po to, żeby robić ferment).

Korwin - Mikke niepokoi się, że zindoktrynowani w "ideologii Woodstock" zrobią w Polsce to, co zrobiło pokolenie '68 w USA. Przejdą do aministracji i zrobią odgórną, lewicową rewolucję. Przypominam sobie kolegów z tamtych czasów, czy któryś z nich trafił do administracji? Do partii politycznej? Gdzie tam. Większość zwyczajnie pracuje, część w swoich firmach, część przejęło biznesy po rodzicach. Także ideologia, jaką miała większość uczestników była raczej "dobrze się bawić", niż "robić rewolucję". Zresztą uczestnicy dawali nie raz przykłady przedsiębiorczości. Pamiętam jednego kolegę, który przyjechał na przystanek bez pieniędzy. "Jak sobie radzisz? - pytam. A on opowiada, że stoi u Harego Kriszny w kolejce po jedzenie, potem idzie na koniec kolejki (kilometrowej) i sprzedaje za dwa tazy tyle. "Co ja sobie nie poradzę ? - zakończył - ja z Otwocka jestem!".

Dalej: Ziemkiewicz napisał, że Orkiestra to swego rodzaju usypiacz sumienia. Moim zdaniem to bardzo zły argument. Równie dobrze można to powiedzieć o dowolnej akcji charytatywnej czy społecznej. "Ks. Isakowicz - Zalewski usypia sumienie, bo pisze o mordzie na Wołyniu, a powinno robić to państwo poprzez swoje organy" - prawda to czy fałsz? G... prawda. Tak argumentować nie można.

Na koniec - JKM argumentuje, że w systemie socjalistycznym każde pieniądze na dobroczynność są zmarnowane, bo władza kalkuluje, żeby nie wydawać niepotrzebnych pieniędzy. Jeśli Owsiak daje na szpitale, to władza nie da, bo i po co? Tyle, że w takim razie dotyczy to każdej działalności charytatywnej, jaką się prowadzi w Polsce, a nie tylko Orkiestry. Czy JKM to miał na myśli? Mamy nie kupować świec Caritasu, mamy nie wspierać hospicjów, domów dziecka, bo "w socjalizmie każdy pieniądz na dobroczynność jest zmarnowany"? Lubię JKM i przeważnie podzielam jego poglądy, ale tu się zagalopował.

Może moja krytyka krytyków również komuś wyda się emocjonalna. Czy mam emocjonalny stosunek do Orkiestry? Tak, ale do tej sprzed lat. Najbardziej mi utkwił w pamięci drugi finał, na którym pierwszy raz poszedłem sam na koncert. Wtedy rzeczywiście "się działo": ze sceny leciała rzeźnia, a pod sceną pogo i to na ostro, łokcie szły w ruch. Zamiłowanie do muzyki raczej ostrzejszej, niż lżejszej, pozostało mi do dziś. Potem Orkiestra się oswoiła, zamiast młodych zespołów rockowych, występowały dziecięce zespoły taneczne, zamiast gości z podbitym okiem (takiego wolonatariusza widziałem w czasie pierwszej Orkiestry)  pieniądze zaczęli zbierać "znani aktorzy". Tamta Orkiestra była szalona i łobuzerska. Ta dziesiejsza, kompletnie mnie nie rusza. Ale to już inna historia.

Widzę jednak pożytek z Orkiestry, niezależnie od ideologii i osoby Jerzego Owsiaka. Jest to dla Polaków szkoła dobroczynności, jest to wielka propaganda na rzecz dzielenia się - i to dobrowolnego - z bliźnimi swoimi pieniędzmi. Jest to bardzo dobra rzecz, bardzo tradycyjna i bardzo na pohybel wszelkiej lewicy. Przypominam, że w Polsce akcja społeczna to jest coś, co w pierwszym rzędzie kojarzy się z przekrętami. Przekonać Polaków do tego, żeby jednak otworzyli portfele nie jest łatwo. Trzeba do tego "moralnej przemocy". I bardzo dobrze, lepsza przemoc moralna, niż przemoc urzędu skarbowego.

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka