Grim Sfirkow Grim Sfirkow
43
BLOG

Służby i państwo prawa (na marginesie sprawy Olewnika)

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 0

Służby specjalne zdają się być swego rodzaju fastrygą na pastwie. Tzn. wtedy, kiedy interes państwa jest zagrożony i prawo nie daje państwu dostatecznej ochrony, wtedy niejawne działania, poza granicami prawa dla maluczkich, mają przywrócić porządany stan. Poważnie traktowane państwo prawa musiało by w takim momencie skapitulować. Dzięki służbom, wciąż ma coś do powiedzenia.

Przypomina mi to pewne zdażenie z czasów, kiedy państwo prawa było dopiero postulatem. Koła oświeceniowe dopiero postulowały, by prawo opierało się na konstytucji i by wszelka dowolność w jego interpretacji, albo wszelkie widzimisie władzy zniknęło, zastąpione racjonalnym systemem prawnym. W tych czasach miało miejsce ciekawe zdażenie czy afera: król Fryderyk II wbrew prawu przyznał rację w sporze pewnemu młynażowi przeciw jakiemuś bodaj junkrowi. Prawo było po stronie junkra i wszystkie instancje sądów przyznały mu rację. Ale niestrudzony młynarz poszedł walczyć o swoje nawet u króla. I krół przyznał mu rację i to wbrew swoim doradcom, z których jakiś nawet popadł w niełaskę za to, że ośmielił się mieć odrębne zdanie. Król pruski albo chciał grać rolę dobrego władcy działającego przeciw złym doradcom, albo autentycznie stwierdził, że takie a nie inne prawo jest złe. Uznał, że jako władca ma prawo i obowiązek postąpić wbrew niemu. Czy miał rację? To trudno powiedzieć nie znając sprawy. Faktem jest, że wówczas to król był instancją, która poprzez swoją siłę, władzę i majestat mogła zmienić postanowienie prawa. Dziś to służby specjalne są właśnie takim czynnikiem. Różnica jest taka, że robią to sekretnie, tak by państwo prawa pozostało nienaruszone, oraz, że nie biorą za to "poprawienie matrixa" odpowiedzialności. Pojawia się ni stąd, ni z owąt agent Smith i robi swoje. W celi, zamiast mordercy bez czci, wiary i sumienia, pojawia się trup, którego skrupuły pchnęły do samobójstwa.

W sprawie Olewnika widać działania "niewidzialnej ręki". Można by pomyśleć, że  to rodzina pokrzywdzonego szuka zemsty i zapłaciła komu trzeba, by poszczególni mordercy popełnili samobójstwa. To było by na swój sposób uczciwe rozwiązanie. Niestety, raczej tak nie jest. Wypada przypuszczać, że to siła, która najpierw uznała, że majątek Olewników jest im niejako nienależny, więc na mocy posiadanej nieformalnej władzy postanowiła ich go pozbawić, teraz zaciera ślady swojej działalności. Polskie służby, pozbawione silnej ręki władcy, działają jak uszkodzony system immunologiczny, akatując własne komórki.

Wydaje się też, że jest to symptom niewydolności państwa prawa, ale nie jako realizacji tej idei w Polsce, ale raczej samej idei. Kim są ludzie, którzy zdecydowali się zamachnąć na majątek Olewników i mają na tyle długie ręcę, że sięgają nawet monitorowanych dzień i noc cel? Są to ludzie, którzy uważają się za rzeczywistych właścicieli Polski, za takich, co stoją powyżej prawa dla maluczkich, za ulepionych z lepszej gliny od reszty. Ci ludzie potrzebują mechanizmu, który wyrówna jawną niesprawiedliwość, że jakiś np. Olewnik, czy inny Kluska, człowiek znikąd, zdobędzie majątek i poważanie bez ich namaszczenia, pomocy i udziału. Dla takich ludzi prawo jest tylko pustym słowem, albo narzędziem do realizacji celu. Nie jest powiązane z systemem wartości, albo z jakąś etyką. Wartością jest korzyść, to jest słuszne, co im służy.

U innych, u stojących niżej również rodzi się potrzeba wyjścia poza państwo prawa, bo nie daje ono im spodziewanej sprawiedliwości. Przeciwnie, prawo jest instrumentalnie wykorzytywane do ich gnębienia i trzymania w ryzach. Więc unikają go, oszukują, wykorzystują wszystkie możliwe dziury. Oczukiwanie państwa przestaje być naganne, staje się powodem do dumy, dowodem zaradności.

W ten sposób, niezauważenie, państwo coraz bardziej staję się fasadą, za którą dzieje się prawdziwa polityka, i wymierza się prawdziwą, a nie udawaną sprawiedliwość. Jednak to prawdziwe życie nia ma nic wspólnego z potocznie rozumianym prawem, czy z ideami wolności, równości i braterstwa, za to więcej ze społeczeństwem stanowym. Tak właśnie następuje erozja systemu politycznego, ci którzy na nim pasożytują sami w końcu doprowadzą do jego zagłady. Znowu pojawi się potrzeba instancji ostatecznej, która będzie władna zmienić system prawny samym aktem woli. Dla jednych i dla drugich: i tych którzy rządzą państwem z ukrycia, i tych, którzy unikają nieprawiedliwego państwa, system obecny jest szkodliwy, bo nie realizuje aspiracji jednych, ani nie zapewnia drugim sprawiedliwości i jasnych reguł. Kto więc będzie bronił państwa prawa i demokracji przez dyktaturą, gdy nadejdzie jej pora?

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka