Wczoraj w Programie Trzecim, w audycji Trójka Przekracza Granice, gościł (chyba) lider zespołu "Kapela ze wsi Warszawa". Audycja była poświęcona przykładom muzyki ze świata, której nie da się słuchać (jak dla mnie opera z Hong Kongu rządzi. No i ten Polak z Chicago był genialny, co to grał walczyki i kujawiaki z... Murzynami, chciałbym to zobaczyć). Redaktor Michniewicz zapytał gościa o to, czy i ich muzyka nie spotyka się z niezrozumieniem, zaskoczeniem, traktowana jest jak dziwadło, którego nie da się sluchać, niczym muzyki z Etiopi. Muzyk po chwili wahania przyznał, że jest taki kraj, w którym ich muzyki ludzie nie bardzo chcą słuchać, traktują w najlepszym razie z przymrużeniem oka, a najczęściej w ogóle ignorują i nie rozumieją, i że ten kraj nazywa się... Polska! Redaktor drążył, dlaczego tak jest? Na to muzyk odpowiedział, że we Francji, czy innych krajach zachodnich, gdy ktoś powie, że jest ze wsi, to rozmowa zaraz zchodzi na to, jakie w tej wsi robi się sery i wina. W Polsce pochodzenie wiejsckie jest czymś, czego ludzie się wstydzą. Jednym słowem: to co pochodzi ze wsi w statystycznym Polaku nie wzbudza pozytywnych skojarzeń, a wręcz przeciwnie.
To prawda, ale nie do końca. Powiedzmy raczej, że wieś nie wzbudza pozytywnych skojarzeń u ludzi aspirujących do czego więcej, doprzynależności do elity. Np. wśród studentów. To właśnie ta grupa najcześciej słucha płyt i chodzi na koncerty i to w tej grupie to, co robi "Kapela ze wsi Warszawa" wzbudza mieszane uczucia. Dlaczego? Czy nie lubią wsi? Myślę, że rzecz jest jeszcze bardziej skomplikowana. Oni nie mieli by nic przeciwko pochodzeniu ze wsi, ale francuskiej, niemieckiej, irlandzkiej, angielskiej. To polski folklor jest pogardzany i traktowany za zasadzie obciachu, ale już irlandzki czy szkocki - przeciwnie!
Sam tego doświadczyłem, grając kiedyś w kapeli. Miałem kilka pomysłów jak wykorzystać pewne folklorystyczne motywy w muzyce, i podzieliłem się tymi pomysłami w kolegami. Oni odparli: "stary, folklor jak najbardziej, bardzo lubimy motywy irlandzkie". Kiedy wyjaśniłem, że chodzi raczej o polskie, albo ruskie motywy, to wyrazili swoją dezaprobatę.
Przeciętny mieszkaniec Polski nie ma nic przeciw wsi, a na weselach bawi się disko-polo, w którym nie brakuje motywów ludowych (bardziej lub mniej uświadomionych). Ale i tutaj dostrzegłem, że ludzie póbujący aspirować do czegoś więcej, do pokazania się jako nowoczesnych, rezygnują z elementów tradycyjnych. W okolicy, z której pochodzi moja żona, na weselach do niedawna oczywistym elementem był rytuał oczepin i tzw. wianek (tutaj można przeczytać więcej). Charakterytyczne, że obrzęd ginie teraz, kiedy coraz więcej młodych ludzi z okolicy kończy studia i zaczyna pracować w mieście i wychodzi za mąż, albo żeni się z ludźmi spoza okolicy. Myślę, że się tego starego, wiejskiego obyczaju wstydzą!
Muszę w tym miejscu dokonać autorefleksji: dlaczego ja nic takiego nie czuję? Przecież wszyscy moi krawni, cała rodzina, żona, ogromna większość znajomych pochodzi z tej czy innej wsi, w tym czy innym regionie kraju. A ja, kurtka, ani się tego nie wstydzę, ani nie ukrywam, w ogóle nigdy nie był to dla mnie żaden problem. Może dlatego, że ja już bezpośrednio ze wsi nie jestem. Ze wsi byli moi rodzice, wieś znam głównie z wakacji i dłuższych pobytów w dzieciństwie. Nie musiałem się z niej "wyrywać", nie odczuwałem kompleksów wobec tych, którzy wyrwali się wcześniej, skończenie studiów i "praca w mieście" nie był dla mnie wymarzonym celem, ale normalną koleją życia, zdobytą pewnym wysiłkiem, ale nie wyrwaniem się z poprzedniego środowiska. (O właśnie, prosze zwrócić uwagę na słowo "wyrawać się". Ze wsi się nie wyjeżdża, ze wsi się "wyrywa".) Tu pewnie jest część odpowiedzi na pytanie, dlaczego młodzi ludzie często pochodzący ze wsi, tematu wsi unikają - jest to dla nich symbol starego życia, które zostawili za sobą. Celem dla nich jest to, co jest wsi przeciwieństwem.
Ale to nie wszystko: znam sporo ludzi, którzy ze wsią nie mają dawno niczego wspólnego (rodzice, albo dzidkowie ze wsi), albo w ogóle nic nigdy nie mieli. U nich obserwuje podobny brak zainteresowania, albo negatywne nastawienie do tradycji ludowych - polskich oczywiście. Czy udziela im się kompleks "uciekiniera ze wsi"? Tutaj przyczyna jest nieco inna. Również jest to kwestia aspirowania tym razem do Europy, Zachodu, USA. To tamte kraje i tradycje wzbudzają pozytywne odczucia. To co jest związane organicznie z Polską jest kojarzone negatywnie. Cała polska scena muzyczna dla młodzieży, to próba wpisania się w to, co się dzieje na zachodzie. Kolejne generacje młodych, polskich muzyków, nie aspirują do tego, żeby rozwijać to, co robili ich poprzednicy, ale żeby "być polską odpowiedzią" na to, co właśnie jest modne w Londynie, Nowym Jorku, czy Paryżu. Nasi muzycy kolejno naśladują powstające na zachodzie mody: rock, punk, metal hip - hop - wszystko to naśladownictwo, żadnej aspiracji do oryginalności. Jest to jedno wielkie wołanie "nie jeteśmy stąd, nie chcemy być stąd! chcemy wyjechać i zrobić karierę na Zachodzie, a ten miejscowy syf zostawić za sobą, bo tam jest cywilizacja, pieniądze, kultura, a tutaj wiocha!".
Podsumowując: to co dostrzegł muzyk "Kapeli ze wsi Warszawa" nie jest problemem Polski, ale raczej polskich elit. Nasze elity od wczesnej młodości kierują się w ocenach tym, jak co jest oceniane na Zachodzie. Zresztą, czy muzycy "KZWW" też nie kierują się zdaniem Zachodu? Czy wybierając taką a nie inną formę muzyczną nie naśladowali zespółów robiących analogiczne rzeczy w Europie Zachodniej? Czy nie świadczy o tym porównanie muzyka, że "we Francji wieś jest spoko, a w Polsce nie"?
Myślę, że nic tak nie świadczy o buractwie, prymitywizmie i braku poczucia własnej wartości naszych elit, jak ten pogardliwy stosunek do własnej tradycji. Z środowisk elitarnych w Polsce pochodzą słuchacze muzyki rockowej i alternatywnej. Stąd nie wróżę wielkiej kariery w naszym kraju zespołowi "Kapela ze wsi Warszawa", choć bardzo chciałbym się mylić.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura