Kolejna zabawna sytuacja ze zbierania podpisów. Stałem dziś pod metrem z kolegami z Prawicy Rzeczpospolitej i zaczepiałem ludzi, czy by nie chcieli nam dać autografu. No i trafił się jakiś smagły koleś, który na moją zaczepkę powiedział, że on po Polsku nie mówi. Ja mu na to (po angielsku), że jeśli jest obywatelem polskim to może nas poprzeć w wyborach do parlamentu podpisem. Koleś powiedział, że niestety, jest obywatelem tureckim, więc nic z tego. Ja na to, że w takim razie sory. A on, że podpisał by, o ile nie zbieramy na Kaczyńskiego. Lekko zaskoczony zapytałem, co ma do Kaczyńskiego.
A on mi wygłosił długie przemówienie, stojąc przy mnie blisko - gdzieś wyczytałem, że w Azji tak się właśnie rozmawia, twarze w odległości 15 centymetrów, więc jego sposób mówienia nie poczytałem za agresywny. Choć gdyby tak podszedł do mnie ktoś w Wołominie, to znaczyło by lekceważenie, lub chęć wyłudzenia papierosa. No ale co kraj to obyczaj.
Kolega - Turek objaśnił mi więc, że Lecha Kaczyńskiego bardzo szanował, żebym nie myślał, że jest uprzedzony, albo że popiera Rosjan, czy że jest przekupiony. Ale Jarosław Kaczyński po prostu nie rozumie współczesności i powinien być bardziej "open minded". Co przez to rozumie, zapytałem. On na to, że powinien zrozumieć, że nie wszyscy Polacy to moherowe berety (użył sformułowania "moher berets", albo "moher berety", widać, że się osłuchał z tym epitetem). Że Turcja to kraj wprawdzie islamski, ale oni są po pierwsze Turkami, a w Polsce na święta wywiesza się flagi Watykanu. Ja mu na to, (łamaną algielszczyzną, bo na takie dyskusje nie byłem przygotowany, w ogóle mam mało okazji do rozmów po angielsku), że katolicyzm to nie tylko religia, to część kultury i naszej historii. Że jesteśmy katolikami od tysiąca lat. On mi na to, że oni też są muzułmanami od tysiąca lat, ale u nich jest to inaczej. I że Kaczyński tego nie rozumie. I że 90% znanych mu obcokrajowców w Polsce myśli to samo co on. I że w ogóle, to jest Kaczyński faszystą, jego zdaniem. Pytam - co to znaczy faszysta. A on mi - że przychodzą do ludzi rano, przeszukują, używają przemocy. Niestety, zabrakło mi słów, żeby koledze -Turkowi wyjaśnić, że to za Tuska jest tak jak mówi. Ale chyba nie był zainteresowany. Tłumaczyłem mu, że nie ma racji, że w Warszawie na prezydenta miasta z ramienia PiS startował kandydat, który jest agnostykiem i że jego ogląd sprawy nie pasuje do polskich realiów. On jeszcze, że woli już Palikota. Ja mu na to, że Palikot parę lat temu był katolikiem. On na to, że Palikot to błazen i że jemu wolno. A Kaczyński to poważny polityk i że to zobowiązuje. A w ogóel, to do Kaczyńskiego ma dwa główne zarzuty: w Turcji nie do pomyślenia jest, żeby zmieniać zdanie argumentując, że poprzednio było się na lekach i że nie do pomyślenia jest wykorzystywanie śmierci i pogrzebu w polityce. Ja mu na to, że PO też wykorzystywało pogrzeb w polityce. Powiedział mi wtedy, że to że ktoś robi coś źle, to dla ciebie nie jest usprawiedliwieniem. Dobrze, powiedziałem, zgadzam się, ale ja na to potrzę z innej strony. Mój problem z Kaczyńskim polega na tym, że jest zbyt lewicowy. Lewicowy? - Turek zdziwił się. No tak, mówię, przeciez sam powiedziałeś, że to faszysta, czyli narodowy socjalista. Koleś wpadł w pewną konfuzję w tym momencie, ale go nieprzekonałem. Powiedział - wiem, że w Polsce rzeczy są czasem inne niż gdzie indziej. Faktycznie - przyznałem - my na przykład jesteśmy partią bardzo konserwatywną i bardzo liberalną, to raczej się żadko zdaża w Europie, nie wiem jak w Turcji. Na tym rozmowę skończyliśmy. Na odchodnym Turek - który przy okazji pochwalił się, że studiuje (czy studiował) dyplomację i w związku z tym wie o czym mówi i dużo wie o historii Polski - że życzy mi wszystkiego najlepszego, życzy powodzenia naszej partii konserwatywnej i liberalnej i żebym nie poczytał jego wypowiedzi za arogancję. Bardzo grzecznie zakończył, trzeba mu przyznać ;-)
Muszę powiedzieć, żę ta rozmowa dała mi do myślenia. Po pierwsze, przekonałem się ile z języka angielskiego zapomniałem i jak bardzo brakuje mi słów. Po drugie, jak bardzo przekaz tego co się w Polsce dzieje jest serwowany na obce języki z pozycji prorządowych. Nasz Turek przecież nie mówił po polsku, więc informacje czerpał z mediów anglojęzycznych. Szeroko rozumiana prawica ma tu wiele do odrobienia. Po trzecie, o Kaczyńskim słyszałem nie tylko z mediów, ale i z rozmów z ewentualnymi polskimi kolegami na studiach. A to pokazuje jaka kategoria wyborców śpieszy na studia dyplomatyczne i rozmawia z przybyszami z zagranicy. Chociaż to raczej logiczne - obcych języków uczą się osoby skierowane na zagranicę, a nie na Polskę, co oczywiście rzutuje na ich poglądy polityczne.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka