Zapewne wielu z nas pamięta musical „Chicago” i świetną piosenkę adwokata Billa Flynna - „Razzle-Dazzle”. Oto jej fragmenty z tłumaczeniu z www.tekstowo.pl:
...
Roxie, nie masz się czym martwić.
To wszystko to cyrk, dziecko.Trzy cyrkowe sztuczki.
To próby w całym świecie showbiznesu.
Ale dziecko, pracujesz z gwiazdą, największą!
…
Pokaż im stare Razzle-Dazzle
Razzle Dazzle
Daj im akt z odrobiną połysku,
I reakcja będzie oszałamiająca.
Daj im stare hokus-pokus
Koralik i piórko,
Jak będą widzieć z blaskiem cekinów w oczach?
…
I zrobią z ciebie gwiazdę!
Razzle-Dazzle oznacza „jarmarczny”. Z całym współczuciem i szacunkiem dla wszystkich, których tragedia smoleńska dotknęła osobiście trudno znaleźć lepsze określenie dla aktywności różnych osób związanej z tą katastrofą. Efektowne fotomontaże z płonącym Tu-154M na pierwszych stronach „Gazety Polskiej”, prezentowanie wielkoformatowych bohomazów o prymitywnej, mającej „łapać za serce” symbolice, sprzedaż różnych gadżetów i plakatów (znaczki z napisami „Żądamy Prawdy”, „Wierzę w zamach” itp.), książek i broszurek (właśnie wyszła kolejna wersja „Raportu Zespołu Parlamentowego), produkcje filmowa, „teatrzyk objazdowy” z gwiazdą w osobie Pana Macierewicza dający spektakle od Świnoujścia po Sanok i od Suwałk po Jelenią Górę – jednym słowem potężna machina „przedsiębiorstwo Smoleńsk” zazdrośnie pilnująca swej wyłączności na czerpanie korzyści z tej tragedii. Co się stało z „Rzepą” po tym jak p.Gmyz śmiał „zajechać miedzę” GaPolowi? Szybko „przymknięto” konkurencję i próbuje się przejmować co cenniejsze jej aktywa. Kto zyskał – łatwo sprawdzić. Podobno już nakład „GP Codziennie” jest większy niż „Rzeczpospolitej”. Jednym słowem - „nasz jest ten kawałek podłogi, na którym się tą kasę robi...”.
Razzle-Dazzle narzuca jednak określone wymagania. Obserwując z boku działalność Pana Antoniego Macierewicza muszę stwierdzić, że jest on mistrzem godnym adwokata Billy Flynna z „Chicago”. NB. postać Billy Flynna powstała w oparciu o obserwację działalność jednej kancelarii adwokackiej.
Proszę zwrócić uwagę na umiejętne podtrzymywanie napięcia przez Pana M! Całkiem regularnie pojawiają się coraz to nowe „porażające fakty” zgodnie z radą:
„Co zrobić, jeśli twoje zawiasy rdzewieją?
Co zrobić, jeżeli faktycznie jesteś tak obrzydliwa?”
„Razzle Dazzle 'em
A oni nigdy nie załapią!
Daj im stare Flim Flam Flumox,
Oszustwa i przekręty
Bez oszustw i przekrętów
Nie wiedzą, że jesteś po prostu przeciętna”
Trzeba przyznać, że Pan Antoni M. jest autentyczną gwiazdą!Znakomita mowa ciała, podkreślanie wygłaszanych tez gestami i minami (choć jak dla mnie zbyt dużo w tym wzorowania się na Benito Mussolinim), umiejętne dozowanie napięcia - „wkrótce ujawnimy, nowe, porażające fakty” itp. Pan A.M. bezbłędnie opanował też zasadę - „niczego nie prostuj, tłumaczą się tylko winni!”. Nie ważne, że „nowe, porażające fakty” przeczą poprzednim „porażającym faktom”. Przecież na to i tak nikt nie zwraca uwagi. Ta reguła obowiązuje w całym „Przedsiębiorstwie Smoleńsk” - wystarczy zestawić ze sobą choćby filmy Pani Gargas. Zespół „Przedsiębiorstwa Smoleńsk” dobrze wie, że tak zwana „publika” właściwie nie ma pamięci i że tłum myśli chwilą. Trzeba mu więc podrzucać coraz to nowe, nośne hasła. „Gwiazdy” muszą jednak znać swoje miejsce w szeregu (wielkość liter na afiszu). Pamiętacie Państwo, jak w zeszłym roku tłum na „Krakowskim” zaczął skandować „Antoni, Antoni...”. Przerażony tą reakcją tłumu Pan Macierewicz momentalnie porwał mikrofon i zaintonował „Jarosław, Jarosław...”. Zadowolenie, które pojawiło się na twarzy stojącego obok Prezesa potwierdziło, że pozycja Pana Macierewicza w tym szeregu jest niezagrożona.
Pisząc ta notkę słucham wywiadu z p. dr Maciejem Laskiem. I stawiam tezę, że on osobiście i jego „zespół” nie mają najmniejszych szans w starciu z p.Antonim Macierewiczem i całym ZP. Pan Lasek stwierdza „nasz Raport został skrócony, mamy o wiele więcej szczegółowych materiałów...”. Panie Doktorze – a kogo to obchodzi! Proszę spojrzeć na prezentację Pana Biniendy – czy zawierają szczegóły? Jednym z głównych zarzutów do Państwa Raportu jest to, że „powiela” on raport MAK i prezentuje „Ruski punkt widzenia”. No i co z tego, że opracowali Państwo długą, bardzo długą listę rozbieżności? Czy ktoś z Zespołu Parlamentowego się do niej ustosunkował, czy ktoś w ogóle ją przeczytał? Kto się będzie „takimi szczegółowymi pier....mi” zajmował? Czy da się je umieścić na transparentach? Nie da się – a więc nie mają żadnego znaczenia!
Proszę zwrócić uwagę, czym interesuje się Zespół Parlamentarny – nie tym, dlaczego samolot znalazł się na tak niskiej wysokości – ale tym, ile milimetrów miała brzoza albo gdzie i kiedy nastąpiły te bezgłośne wybuchy! I to właśnie Państwo otworzyli im to pole dyskusji „zmiękczając” stanowisko w sprawie przestrzegania instrukcji i minimów – zwłaszcza w locie z Prezydentem. A teraz mówi Pan w wywiadach - „brzoza i jej wysokość nie miała większego znaczenia”. Ma Pan rację – ale co z tego? Ta wypowiedź została obrócona przeciwko Panu! Jest Pan ze swym Zespołem prawie na straconej pozycji – bo upłynęło już zbyt wiele czasu. Stawia ta Pana od razu w defensywie.
Jeden z ekspertów ZP myli stopy z metrami, plecie totalne bzdury niezgodne z mechaniką lotu – i nadal jest „wiarygodny”. Dla innych znów kadłub samolotu to „mocna, cienkościenna rura”, którą najlepiej porównać do puszki od piwa, prędkość lądowania samolotu wynosiła 9 m/s (czyli ok. 30 km/h), błoto jest miękkie i nie może powodować uszkodzeń konstrukcji (a samoloty rozbijają się na kawałki o wodę), porównuje się „twarde lądowanie” na pustyni z uderzeniem w ziemię obracającego się „na plecy” samolotu itp. O sztucznej mgle, fałszywych radiolatarniach, „meaconingu” i innych głupstwach nawet nie wspomnę. Czy pamiętacie Państwo, aby Pan Macierewicz, któryś z jego ekspertów lub członków zespołu coś sprostował? Czy poinformowano o odrzuceniu jakieś „hipotezy”? Jeśli nawet to „półgębkiem” - zgodnie z regułą „tłumaczą się tylko winni – niech więc tłumaczą się Autorzy „Raportu Millera”.
Pan Macierewicz i eksperci ZP podobno zapraszają do dyskusji. Jak jednak wygląda to zaproszenie? Czy ktoś słyszał wypowiedź „chcielibyśmy przedyskutować publicznie mechanikę lotu samolotu w przypadku utraty końcówki skrzydła – zapraszamy specjalistów do otwartej dyskusji”? Skądże! Każdy spektakl „teatrzyku Pana M.” kończy się jego podsumowaniem „porażające i bezsporne dowody”, „bezdyskusyjne ustalenia” i tym podobne „otwarte pytania”. Po tym następują inwektywy wobec ewentualnych interlokutorów - „zaprzańcy”, „ruskie pachołki”, „agenci wpływu”. Doszło już nawet (na spotkaniu z Panem M. w Czeladzi) do rękoczynów! Zaiste, piękne zaproszenie do „otwartej” dyskusji. Za Panem M. podąża grono „wiernych”, powtarzających jak mantrę bzdury „konstruktorów Dreamlinera” i innych „Assistant Professors” czy „Certified Engineers” z zaciągu polonijnego. Jeśli ktoś ma przeciwne zdanie – to wszystko może być użyte przeciwko niemu! Przykładem może być Prof.Artymowicz, który niebacznie pochwalił się długoletnim posiadaniem licencji FAA „Private Pilot”. Wierne Panu M. blogerki i blogerzy napadły natychmiast na niego, że nie ma pojęcia o „VIP’owskich odrzutowcach” i może się wypowiadać jedynie o „podniebnych motorynkach” - tak, jakby sami posiadali naloty powyżej 10000 godzin na maszynach B747, A380 – no i oczywiście Tu-154 (ze szczególnym uwzględnieniem działania przycisku „uchod” w warunkach lądowania we mgle w „przygodnym terenie”). Praktyka w pilotażu jak wiadomo przeszkadza w omawianiu wypadków lotniczych – podobnie, jak posiadanie prawa jazdy na samochód osobowy wyklucza możliwość wypowiedzenia się na temat katastrofy autobusu...
„Smoleńskie” Razzle-Dazzle wygrywa!
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości