Dzisiejsza Polska to dziwny kraj.
W jakim innym państwie wielkie inwestycje rządowe (mam na myśli budowę dróg na „Euro”) kończą się bankructwami ich wykonawców?
W jakim innym państwie parlament podejmuje decyzję, że importowane dla szkół komputery należy zwolnić z podatku VAT, a produkowane przez miejscowe montownie nie?
W jakim innym państwie w mając zamiar realizować recykling śmieci ogłaszanych przetargach wprowadza się słynne kryterium „100% cena”? Przecież jest jasne, że najtaniej będzie wywieźć śmieci „do lasa” albo „prasnąć ku wodzie”!
W jakim innym państwie w przetargach w przetargach publicznych bez żenady wymienia się nazwy firmowe „jedynie słusznych” (oczywiście importowanych) firm i produktów? Nieświadomych idealistów uprzedzam, że chodzi o „Microsoft Windows” i „Microsoft Office”.
W jakim innym państwie bezczelnie opracowuje się specyfikacje produktów w taki sposób, aby tylko importowane produkty mogły ją spełnić ("liczba diod na obudowie ma wynosić 3") – a ewentualne protesty lokalnej konkurencji wyrzuca się po prostu do kosza?
W jakim innym państwie administracja rządowa i samorządowa tworzy preferencyjne warunki dla firm zagranicznych (oczywiście z jedynie słusznego kierunku), a utrudnia jak się da życie podmiotom krajowym?
W jakim innym państwie ewentualne spory gospodarcze wynikające z przetargów publicznych rozstrzyga grono złożone praktycznie jedynie z prawników posiadających „umiejętność formułowania wypowiedzi pisemnych” (to nie dowcip, to fragment autentycznego ogłoszenia Krajowej Izby Odwoławczej!) bez żadnej analizy „zbędnych szczegółów technicznych”?
A równocześnie w tym samym państwie WADZA i publikatory (zwane dziś „mediami”) co chwilę podnoszą larum - „brak innowacji, spada liczba patentów, młodzież nie chce studiować trudnych kierunków inżynierskich, najzdolniejsi wyjeżdżeją za granicę...”. OPOZYCJA z kolei wzywa do kreowania postaw patriotycznych, prezentowania uczuć narodowych, obchodzi kolejne uroczystości...
Dawno temu, zaraz po pierwszej „odwilży” w 1957 r. zakłady mechaniki precyzyjnej MERA w Błoniu wykorzystywane dla potrzeb produkcji zbrojeniowej uruchomiły produkcję zegarków na licencji Moskiewskiej Fabryki Zegarków im. Kirowa. Mój dziadek, przedwojenny kapitalista prawie natychmiast kupił zegarek „Alfa Błonie” - a swojego szwajcarskiego „Atlantica” schował do szuflady. Zapewne uwierzył, że „idzie ku lepszemu” (a może, że najgorsze już minęło) i postanowił poprzeć polskiego producenta. Na tym właśnie polega patriotyzm czasu pokoju!
Dziś MERA Błonie nie istnieje – zbankrutowała w 2003 roku. Ale w Błoniu (i nie tylko w Błoniu) znów produkuje się zegarki najwyższej jakości! Proszę sprawdzić u „wujaszka Google”.
Bardzo jestem ciekaw, czy w kolekcji naszego ministra, Pana Nowaka znajduje się choć jeden polski zegarek i czy prezentuje on go dumnie przy każdej nadarzającej się okazji.
Stare zegarki „Alfa Błonie” posiadały mechanizmy produkowane w Moskwie – dziś polskie manufaktury wykorzystują najlepsze mechanizmy szwajcarskie – ale końcowa produkcja jest realizowana w Polsce!
Rząd „odtrąbił” ostatnio wielki sukces – zakup pociągu Pendolino. Oficjele PO (oczywiście wraz ze wspomnianym ministrem na czele) udali się do Wrocławia, fotoreporterzy zrobili im wiele zdjęć „na tle”, dziennikarze zredagowali odpowiednie informacje. Ale nikt się nie zapytał, czyje potrzeby spełni ten zakup? Czy 20 nowoczesnych składów zmieni wiele z naszej szarej rzeczywistości kolejowej, w której spółka kolejowa „InterRegio” zdecydowała się na wprowadzenie „Regio Bus” na trasie Kraków-Katowice, bo pociąg wlecze się tam ponad 2 godziny (70 km!) podczas gdy autobus z łatwością pokonuje tą trasę w godzinę? Czy słynny pociąg Szczecin-Białystok zwany „Włóczęgą Pólnocy” będzie teraz jechał szybciej?
Skądże! Pociągi Pendolino stworzą nową klasę „IC Premium” czyli zasilą „pociągi delegacyjne” dla bogatych (i tych, którym za bilety płacą firmy lub urzędy), które już dziś oferują komfort (klimatyzacja, czystość) i prędkość nieznaną przeciętnemu pasażerowi spółeczek-córeczek PKP. Polepszą się (choć w sumie niewiele) warunki podróży dla wybranych kosztem rzędu 2 mld złotych. Ja pewnie się na jazdę "polskim" Pendolino załapię (często jeżdżę „Krakusem”).
A tymczasem po cichutku na polskich torach coraz częściej widać pociągi „Elf” lub „Impuls”, które są produkowane w Polsce. To one naprawdę polepszają warunki podróży przeciętnym podróżnym! Ale jakoś nie widać ich promocji – a też są ładne i kolorowe. Czasem gdzieś pojawi się jakieś zdjęcie w gazecie lub w sieci... Ministrów i oficjeli jakoś nie widać na tle produktów PESY czy NEWAGU. Boją się zarzutów o kryptoreklamę? Jak widać w przypadku Pendolino ta obawa nie działa.
Czy wyobrażcie sobie Państwo, że Królowa lub Premier Wielkiej Brytanii jeżdżą Audi, BMW lub Mercedesem? Albo Prezydent Francji? Albo Obama? Skądże! Naturalne jest, że WADZA promuje produkty krajowe! Naturalne – ale nie w Polsce. W Polsce zaraz padnie zarzut o „przekręt”. Dziwne jednak, że ten zarzut nie pada, gdy nasi oficjele promują (nieraz w sposób wręcz żenujący) produkty zagraniczne, często stanowiące bezpośrednią konkurencję dla naszych producentów.
A WADZA oczekuje, że Polska stanie się krajem innowacji! A można wiedzieć w jaki sposób i za jakie środki? Firmy mogą być innowacyjne, jak zarabiają. A polskie firmy są ze wszystkich stron duszone! Koszty budowy dróg wzrosły – Pan Nowak w TV powie „ryzyko biznesowe wykonawców – niech sobie radzą!”. A jak mają sobie radzić, gdy obowiązuje kryterium „100% cena” bez żadnej analizy technicznych warunków i możliwości realizacji zamówienia? Przykład z brzegu - słynny pas startowy w Modlinie. Albo przyjdzie zagraniczna firma, przedstawi nierealną ofertę, prawnicy sprawdzą ją pod kątem formalnym... Potem się wycofa, polscy podwykonawcy zbankrutują (ew. rząd pokryje część strat za dwa-trzy lata - „bo procedury”), mali zdążą zbankrutować, kary okażą się niemożliwe do wyegzekwowania i tak się to toczy.
Larum, że nie ma innowacji! A kto będzie inwestował w innowacje w takich warunkach? Chyba tylko naciągacze od „fabryk osocza” czy innych podobnych przedsięwzięć. Tylko przysłowiowy "Jeleń" inwestuje w instalację recyklingu - przecież w przetargu i tak będzie "krytrerium 100% cena", a prawnicy z KIO to "klepną" - ne zajmują się przecież "szczegółami technicznymi".
Lepiej już założyć bank (tak zresztą sporo przedsiębiorców już zrobiło). Pełna ochrona państwa (tytuły egzekucyjne, sądy elektroniczne, komornicy). A potem można spróbować ten bank sprzedać – i wziąć sporą kasę. Po co się męczyć i robić jakieś „innowacje”? To spore inwestycje, trzeba zatrudnić specjalistów, którzy są drodzy, opracować technologię, zorganizować logistykę produkcji... A skutek niepewny. Na pomoc WADZY nie ma co liczyć – WADZA woli się fotografować na tle Pendolino – fotografie na tle torowiska wychodzą marnie.
Co z tego, że na skutek decyzji o zwolnieniu importowanych komputerów dla szkół padły dwie firmy (wrocławska JTT i de-facto OPTIMUS)? W dawnej siedzibie OTPIMUSA w Nowym Sączu dziś jest urząd pracy. Czarownie jest – okazja dla wdrożenia programu aktywizacji zawodowej i organizacji kursów dekupażu!
WADZA robi wszystko, aby promować „śliczne zagraniczne”. Przecież „kapitał nie ma narodowości”. A związkowcy włoscy „tupnęli nóżką” - i produkcja najlepiej sprzedającego się modelu FIATA – Pandy powędrowała szybciutko do Włoch...
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka