Świat się zmienia! To oczywiście truizm, ale czasem dzieje się to na tyle powoli, że większość tego nie zauważa. Jakie zmiany uważam za najważniejsze?
Kryzys klasycznej demokracji przedstawicielskiej:
Coraz częściej nie zdaje ona egzaminu. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie są tego znakomitym dowodem. Przecież władze Ukrainy, które zaatakowano na słynnym „Majdanie” zostały wybrane w demokratycznych wyborach. Obserwatorzy tych wyborów wypowiedzieli się o ich przebiegu pozytywnie. A jednak wielu spontanicznych przedstawicieli ludu zdecydowało się wystąpić przeciw demokratycznie wybranemu prezydentowi i rządowi! W wyniku tego protestu zmuszono prezydenta do ucieczki oraz powstał nowy rząd. Kto go powołał? Parlament! Czy uległ zmianie jego skład? Czy odbyły się już nowe demokratyczne wybory? Decyzję o powołaniu nowego rządu, który zaproponował zasadniczą zmianę orientacji politycznej ze „wschodniej” na „zachodnią” podjęli przecież ci sami „przedstawiciele ludu”. Wiele posłów musiało więc zmienić całkowicie swoje poglądy. Czy wobec tego można uważać, że w dalszym ciągu reprezentują tych, którzy na nich głosowali?
Drugi przykład to parlament Krymu – też nagle okazało się, że większość przedstawicieli „ludu krymskiego” zapragnęła przyłączenia do Rosji. Podobny wynik dało referendum. Chwileczkę – a przedtem to i lud i jego przedstawiciele byli w większości za przynależnością do Ukrainy?
Uwiąd demokracji przedstawicielskiej dał o sobie znać również w Polsce. Okazało się, że skuteczna (choć może nie do końca zgodna z oczekiwaniami) poprawa bytu rodzin opiekujących się dziećmi o znacznym stopniu niepełnosprawności jest możliwa dopiero w wyniku spektakularnej akcji protestacyjnej, po której „wódz” (czyli Premier Tusk - „dobry władca”) podejmuje autorytatywną decyzję i żąda jej niezwłocznego wykonania! A dlaczego nie zadziały normalne procedury demokratyczne? Czy w Sejmie nie składano w tej sprawie interpelacji? Dlaczego doprowadzono do sytuacji, w której zdesperowani rodzice niepełnosprawnych dzieci zdecydowali się na tak dramatyczną formę protestu? Gdzie byli ich „przedstawiciele”? Dlaczego znów zadziałał mechanizm „JA podjąłem decyzję – a wy to klepnijcie i to szybko!”. Przecież Duma też błyskawicznie klepnęła decyzję o przejęciu przez Rosję Krymu!
Dryfowanie w kierunku rządów autorytatywnych odbywa się oczywiście z różną prędkością w różnych krajach. Tam, gdzie silne są do dziś samorządowe tradycje demokracji lokalnej, współpracy sąsiedzkiej dryf ten jest wolniejszy – w krajach, w których takich tradycji właściwie nie było – szybszy. Parlamenty coraz bardziej przypominają teatrzyki kabaretowe, w których występują różne dziwne indywidua. Sala posiedzeń plenarnych naszego Sejmu zapełnia się w zasadzie jedynie wówczas, gdy Wodzowie zarządzą „mobilizację szabel” na głosowanie. Posłowie zresztą zazwyczaj nie bardzo wiedzą nad czym głosują – realizują po prostu zalecenia Wodza swojej bandy (przepraszam – partii politycznej). Jest to racjonalne zachowanie – wszak to Wódz decyduje o tym, czy poseł (lub posłanka) będą mieli szansę wyboru na następną kadencję lub czy otrzymają jakąś „spokojną posadę” - np. pełnomocnika ds. budowy elektrowni termojądrowej za drobne 50000 zł miesięcznie. Ponieważ najłatwiej steruje się miernotami „Wodzowie” starają się jak najszybciej eliminować zbyt popularnych „towarzyszy partyjnych” - dzieje się tak we wszystkich polskich partiach bez wyjątku. Obecna „kampania wyborcza” do Parlementu Europejskiego przypomina czasy PRL – wtedy również PolitBiuro decydowało, kto „dostanie jedynkę” na „określonym terenie”. Nie warto dalej się rozwodzić - „koń jaki jest – każdy widzi” - wśród kandydatów brakuje chyba tylko „Ciciolliny” (dla młodych – gwiazda porno, która została wybrana do parlamentu włoskiego). Jest za to sporo byłych ministrów! Czy ktoś jeszcze pamięta ten wierszyk?
„Mister Twister, były minister,
Mister Twister, biznesmen i bankier,
Właściciel fabryk, gazet i kolei...”
Cóż – „Garbage in – garbage out”
Spora część tego Świata została już sprzedana i opłacona (oczywiście na kredyt) już dawno temu. Pozostaje rewolucja – ale ona tak czy owak (jak uczy historia) urodzi terror.
Tak zwana demokracja stała się prawdziwym „opium dla ludu”. Raz na kilka lat organizowane są igrzyska wyborcze, podczas których lud wrzuca kartki do urn – lecz podobnie, jak posłowie w Sejmie większość nie wie na kogo i dlaczego głosuje. O właściwy wynik fety wyborczej zadbają „środki masowego przekazu”, feta się skończy i wszystko wróci do starego, dobrego porządku. Sala sejmowa znów będzie świecić pustkami zapełniając się jedynie na głosowania, pensja oraz „refundacja kosztów” będą wpływać regularnie na konto posła (z dodatkiem „euro” lub bez), wyborcy nie będą mieli żadnej realnej możliwości kontroli działania swych przedstawicieli. Czasem tylko przyjadą pod Sejm górnicy, rodziny niepełnosprawnych dzieci, nauczyciele czy zdesperowani bezrobotni. Na tak zwanym „zachodzie” żyje się przynajmniej (jak na razie) spokojniej. Za PRL śpiewaliśmy na melodię „Remedium” Maryli Rodowicz:
„Wsiąść do pociągu odpowiedniego,
zadbać o bagaż, zadbać o bilet!
Ściskając w ręku pakiet zielonych
patrzeć, jak Polska zostaje w tyle”
Dziś młodzi odlatują Ryanairem lub innym EasyJetem.
(Ciąg dalszy nastąpi)
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka