barbie barbie
2670
BLOG

Jak kupuje się w Polsce (np. "Pendolino")

barbie barbie Gospodarka Obserwuj notkę 29

Polska ma wyraźny kłopot z zakupami. Dotyczy to zarówno przetargów publicznych, jak i zakupów realizowanych przez przedsiębiorstwa i firmy. Przykłady można mnożyć:

Program budowy autostrad, słynny pas startowy w Modlinie, różne „afery”, które dotknęły nawet Policję – ostatnio głośno o kontrowersjach wokół kontraktu na „pendolino”. Wbrew propagandzie nie są to więc jednostkowe „wypadki przy pracy”, lecz raczej reguła. Przyczyny trzeba więc szukać w obowiązującym systemie.

Niektórzy za przyczynę uznają powszechnie stosowane kryterium najniższej ceny. Wbrew powszechnej opinii nie uważam, aby było ono przyczyną wszelkich nieszczęść, dziwią mnie jednak sytuacje, w których zamawiający na podstawie własnej (mam nadzieję rzetelnej) analizy przeznacza na zakup kwotę np. 150 mln zł, a wybiera w wyniku przetargu ofertę opiewającą na ok. 100 mln zł. I w dodatku osoby odpowiedzialne za realizację projektu uważają to za wielki sukces - „zaoszczędzono” przecież aż 50 mln zł! Coś tu jest nie w porządku – albo błąd popełnili kosztorysanci zamawiającego – albo cena wybranej oferty jest zbyt niska, co powinno rodzić podejrzenie o zastosowanie wpływających negatywnie na efekt końcowy oszczędności.

Ponieważ odpowiednie wydziały odpowiedzialne za zakupy chcą mieć „kłopot z głowy” (wybór oferty na podstawie kryterium „100% cena” trudno podważyć) w dokumencie SIWZ (Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia) zamawiający najczęściej stara się umieścić takie zapisy, aby mógł je spełnić tylko już wybrany wcześniej oferent. W rezultacie walka o przyznanie zamówienia przenosi się na etap wcześniejszy, w którym opracowywany jest dokument SIWZ. Jeśli uda się tak przygotować SIWZ, aby spełniał go jedynie z góry wybrany oferent samo postępowanie przetargowe staje się czystą formalnością. Weźmy po lupę zakup Pendolino:

W specyfikacji umieszczono wymaganie uzyskania homologacji na prędkość 250 km/h oraz współpracy z ERTMS-II. W efekcie złożono tylko jedną ofertę – i zapewne właśnie tego oczekiwał zamawiający. Wprowadzając wymaganie homologacji do 250 km/h uniemożliwiono tym samym złożenie ofert firmom, które posiadały w swej gamie produkcyjnej jedynie zespoły trakcyjne dostosowane do systemu ETCS-I i prędkości 200 km/h. Odcinek pilotażowy ETCS-II Legnica – Bielawa (Granica Państwa) miał być oddany w kwietniu 2014 r. ale jakoś nie znalazłem informacji o zakończeniu tych prac. „Rynek kolejowy” donosi jedynie o planach uruchomienia ERTMS II na linii Łódź – Skierniewice – Warszawa do końca 2015 roku...

Podobną „minę” wprowadziła do swych zamówień na pociągi „Flirt” (producent Stadler) Łódzka Kolej Aglomeracyjna – no i ma teraz ten sam kłopot jak PKP InterCity z Pendolino.

Praktyka rozstrzygania postępowań na długo przed ich ogłoszeniem jest powszechna. Wielu oferentów (praktycznie z dowolnej branży) po ogłoszeniu postępowania natychmiast zdaje sobie sprawę „pod kogo” jest ono ustawione i nie przedstawia swych ofert, bo wie, że wymagania SIWZ przygotowano w taki sposób, aby nie mieli żadnych szans pokonania wybranego z góry oferenta. Szkoda im po prostu czasu i pieniędzy. Oczywiście wiele firm stara się dowiadywać o planach zakupowych aby odpowiednio wcześnie (jeszcze przed opracowaniem SIWZ) rozpocząć lobbying. Jeśli nie przyniesie on rezultatu – po prostu rezygnują z udziału w postępowaniu. Prowadzi to czasem do kuriozalnych sytuacji, bo w wyniku lobbyingu wielu potencjalnych dostawców powstaje SIWZ-potworek, który zawiera równocześnie elementy wielu rozwiązań i w rezultacie jego wymagań nie może spełnić żaden oferent! Wiele wymagań jest wręcz kuriozalnych – np. w słynnym już SIWZ na wynajem samochodów dla ZUS. Tu mieliśmy do czynienia również z typową sytuacją – otóż wymagania przygotowano tak, aby wyeliminować pewną grupę dostawców – proszę zgadnąć, kto do tej grupy należał – to wcale nie takie trudne!.

Opisana powyżej praktyka otwiera znakomite pole dla korupcji. Przecież proces przetargu de-jure jeszcze się nie rozpoczął, więc nie będzie łatwo udowodnić przyjęcie jakiejkolwiek korzyści w celu uzyskania zamówienia. Nawet jeśli możliwe byłoby wyeliminowanie tych zjawisk wiązałoby się to z bardzo dużymi kosztami „osłony antykorupcyjnej”! Przecież nie ma jeszcze przetargu – a więc co miałyby CBA, CBŚ, ABW (czy inny organ) osłaniać? Całą instytucję? Ale stąd już mały kroczek do oskarżeń o nieuprawnioną prowokację – a praktyka wykazuje, że jest to bardzo dobra metoda obrony. Do niedawno możliwe było złożenie protestu przeciwko specyfikacji faworyzującej jednego dostawcę – ale pod pretekstem celowego przedłużania postępowań taką możliwość skutecznie wyeliminowano. To znaczy oczywiście można – ale pytanie za ile i co to da...

Zakupy w Polsce są w rezultacie realizowane w 2 etapach:

Pierwszym – dyskretnym, w którym następuje prawdziwy wybór oferenta (wojna handlowców-lobbystów w celu „właściwego przygotowania” SIWZ),

Drugim – oficjalnym i „przeźroczystym” w którym właściwie nie podejmuje się żadnych merytorycznych decyzji– wygrywa najtańsza (w przypadku Pendolino jedyna złożona) oferta, która formalnie spełnia wymagania specyfikacji.

Najczęściej wszystko idzie bez problemów – wygrywa z góry przewidziany oferent. Ale często także „zgrzyta” - jak to, to nikt z przygotowujących specyfikacje na „pendolina” czy „Flirta” nie wiedział, że w Polsce nie da się ich homologować na ERTMS-II i 250 km/h? Nie wierzę, aby w zarządach obu spółek kolejowych nie było fachowców – problem jednak w tym, że chyba nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Zapadła bowiem „decyzja biznesowa”, a inżynierom najprawdopodobniej polecono „dopracować szczegóły techniczne” w taki sposób, aby w wyniku „postępowania w warunkach swobodnej konkurencji” wygrał już wcześniej wybrany dostawca. Tak dzieje się we wszystkich branżach – od „komputerowej” po zakupy papieru do drukarek czy do toalet.

Opisana powyżej i powszechnie wykorzystywana praktyka to wynik całkowitego wyeliminowania z procesu wyboru oferty etapu porównania właściwości technicznych oferowanych produktów lub usług. Kto ma zadać firmie podejmującej się wykonania pasa startowego dla ciężkich odrzutowców pytanie o to, jaki skład mieszanki betonowej oraz jaką metodę jej układania zamierza zastosować? Panie i panowie z działu przetargów? A może radcy prawni?

Przecież oni się na tym kompletnie nie znają. Muszą jednak udowodnić swoją ważność (a często i sens istnienia) więc koncenrują się na tym, na czym się znają – wymuszeniu najniższej ceny jako kryterium, najdłuższego terminu płatności, wprowadzaniu wymogów referencyjnych (czy firma w ostatnich 3 latach wykonała 50 km pasów startowych), czy wszędzie są przecinki, spisy treści i podpisy osób uprawnionych itp.?

Oferta formalnie (na papierze) spełnia SIWZ- spełnia. Jest najtańsza – jest. Wykonawca godzi się na płatność za pół roku po „odbiorze inwestycji” bez dokładnej znajomości warunków tego odbioru – godzi się! A więc my jesteśmy w porządku – mamy na wszystko teczkę RWD (Ratuj Własną D...).

Przesadzam? Skądże – proszę sprawdzić skład KIO – czy są tam specjaliści – inżynierowie? Czy KIO powołuje biegłych inżynierów? Przeglądałem (przyznaję – dość pobieżnie) „Zeszyty orzecznicze KIO” - praktycznie wszystkie rozstrzygnięcia dotyczą różnych „kruczków prawnych”. W jednym z orzeczeń zaś przeczytałem - „SIWZ jest najważniejszym dokumentem w postępowaniu...”. A tymczasem to ten najważniejszy dokument powstaje w sposób wielokrotnie budzący poważne wątpliwości na długo przed rozpoczęciem całej procedury przetargowej.

Włożono ten ERTMS-II i 250 km/h do SIWZ – bo miała wygrać firma X – a nie firmy A, B lub C. Nic to, że w Polsce mamy dopiero wdrażany ETCS-I (Grodzisk Mazowiecki -Zawiercie na „gierkowskiej” CMK z lat 1970). ETCS-I pozwala na jazdę 200 km/h. Gdyby wprowadzono takie (realistyczne!) wymaganie do SIWZ pewnie byłoby więcej ofert niż jedna i „decyzja biznesowa” mogłaby zostać podważona.

Jeśli nie przerwie się tego procederu i w dalszym ciągu nie będzie się dokonywać prawdziwej oceny technicznej składanych ofert, a tylko „stawiać ptaszki” przy wymaganiach wcześniej przygotowanego w „odpowiedni sposób SIWZ” będzie tak jak jest – zakupione pociągi nie będą mogły jeździć, pasy startowe będą się łuszczyć, mosty pękać, systemy komputerowe działać kulawo... Za to wielu będzie żyło dostatniej!

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Gospodarka