barbie barbie
2346
BLOG

Panowie WŁADZA, nie przy służbie!

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 84

Linia obrony obozu rządzącego w "aferze taśmowej" jest dość jasna i opiera się na kilku filarach:

Po pierwsze– podsłuch jest nielegalny i wstrętny, a panowie rozmawiali „prywatnie”,

Po drugie – znaleźć jak najwięcej „kwitów” na redaktorów „Wprost”,

Po trzecie– organy podległe rządowi (ABW, Policja) działały poprawnie, wszystkie nieprawidłowości popełniła (niezależna od rządu) prokuratura,

Po czwarte – zadawanie znanych mi dobrze z czasów PRL pytań: „Komu to służy?”, „Kto za tym stoi” itp.

    Nie pierwszy to przypadek, gdy nasz rząd nie zauważa, że jednak coś się zmieniło i społeczeństwo dysponuje już wieloma mechanizmami umożliwiającymi nadzór nad działaniami rządzących. Pierwszym silnym sygnałem był przypadek ACTA. Porozumienie opracowywane „pod stołem” stało się zapalnikiem silnego protestu w obronie wolności internetu. Premier Tusk zareagował organizując pokazowe spotkanie z internautami, na którym zaprezentował się jako „dobry Pan” i ugasił w ten sposób możliwy „uliczny pożar”.

Niestety, nasza „władzunia” nie wyciągnęła z tego żadnych wniosków.

    Dziś kontrola społeczna nie jest realizowana jedynie przez prasę. Jak wynika z dostępnych publicznie informacji to nie dziennikarze śledczy „Wprost” wpadli na ślad „intrygi dworskiej” organizowanej w knajpie „Sowa i przyjaciele”. Redakcja „Wprost” po prostu otrzymała drogą elektroniczną nagrania rozmów prowadzonych w tej restauracji. Zresztą zdaje się nie ona jedna. Ciekawe, że redakcji nie zaproponowano kupna tych materiałów – z powszechnie dostępnych informacji wynika, że udostępniono je nieodpłatnie wskazując po prostu serwer dostępny w Internecie, z którego można je pobrać.

Redakcja „Wprost” dokonała ich opracowania oraz po prostu je opublikowała, dzięki czemu cała sprawa uzyskała odpowiedni rozgłos spotęgowany zresztą „efektownymi” działaniami organów państwa – prokuratury we współpracy z ABW i policją.

    Władza w Polsce wydaje się nie rozumieć, że społeczeństwo dysponuje dziś wieloma narzędziami umożliwiającymi kontrolę postępowania rządzących. Powszechne jest na przykład filmowanie kamerkami samochodowymi radiowozów policyjnych, których kierowcy nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego, działań funkcjonariuszy, publikowanie w Internecie dowodów aroganckich zachowań różnych prominentów itp. Ujawniana jest w ten sposób hipokryzja władzy na różnych szczeblach – od szeregowego funkcjonariusza aż po komendanta głównego oraz od sołtysa do premiera i prezydenta. Co jeszcze gorsze – większość ludzi władzy nie rozumie, że obywateli może po prostu maksymalnie wkurzać okazywana im arogancja, której przejawem jest np. jazda „równiejszych” przez miasto z prędkością ponad 100 km/h. Każdy z nas może podać takie przykłady. Jednak jest również dość sporo ludzi, którzy z racji swojego zawodu mają znaczny wgląd w codzienne postępowanie „osób na świeczniku”. Legendarna dyskrecja służących, pokojówek, kamerdynerów oraz „maitre d'hotel” należy już do przeszłości. Dawniej nawet jeśli pragnęliby ujawnić różne „sprawy i sprawki” swych chlebodawców nikt by ich kiedyś po prostu nie słuchał – a poza tym obowiązywała zasada „nie przy służbie!”.

    Dziś sytuacja się zmieniła. Standardy społeczne uległy znacznemu obniżeniu – wystarczy posłuchać jakiej „łaciny kuchennej” używają w zwykłych rozmowach dziewczęta, które już dawno przestały się rumienić. Równocześnie powszechnie dostępne stały się nowoczesne środki techniczne – w przypadku jakiejkolwiek demonstracji widać las podniesionych rąk trzymających smartfony.

    Ludzie władzy nie mogą dziś oczekiwać, że ich spotkania w miejscach publicznych pozostaną niezauważone. Ludzie władzy są łatwo rozpoznawalni i oczywiście ich postępowanie budzi naturalną ciekawość. Dawniej możliwości kolportowania plotek były bardzo ograniczone – ot „pani Gadalińska powiedziała pani Madalińskiej”. Dziś jest inaczej – wystarczy przeglądnąć różne serwisy społecznościowe. Ludzie władzy i inni celebryci znajdują się cały czas na cenzurowanym i ich postępowanie jest (i zawsze było) szeroko komentowane.

    Zasięg Internetu jest jednak wbrew pozorom dość ograniczony – gdyby na przykład nagrania tych rozmów z restauracji opublikowano jedynie w Internecie zapewne nie wybuchłaby żadna większa afera. Ot, trochę „flames” na różnych forach, które bardzo szybko by wygasły. Prasa i telewizja to jednak zupełnie co innego. Pomimo, że nakłady spadają, to jednak publikacja prasowa jest zupełnie czym innym niż notka w Internecie. Dziś już prawie wszyscy wiedzą, że Prezes Narodowego Banku Polskiego używa na co dzień rynsztokowego języka, co oczywiście bulwersuje opinię publiczną. Przy okazji oczywiście zostały ujawnione mechanizmy władzy – zakulisowe „ucieranie” stanowisk, intrygi personalne itp.

    Mnie osobiście przeraża niefrasobliwość nagranych rozmówców. Przecież to rozmawiają jedni z ważniejszych ludzi w Polsce, rozmawiają o sprawach państwowych przygotowując szkielet ważnej ustawy mającej określone konsekwencje dla finansów państwa! Dlaczego ci panowie nie biorą pod uwagę, że znajdują się w miejscu publicznym? Dlaczego nawet nie biorą pod uwagę, że kogoś może zainteresować ich rozmowa? Dlaczego nie zachowują żadnych środków ostrożności? Panowie - „nie przy służbie!”. Przy takich rozmowach musi obowiązywać zasada „close the door, please”.

Mam zwyczaj mówić swoim studentom – „nie bójcie się tak zwanych hackerów – bójcie się bandytów!”.

   Hacker zmieni pierwszą stronę WWW i oczywiście się tym pochwali. Ucierpi na tym oczywiście reputacja administratora serwera, co zapewne nie jest przyjemne. Bandyta komputerowy będzie zaś starał się zatrzeć wszelkie ślady swojej działalności. Załóżmy, że nagrań w restauracji „Sowa i przyjaciele” i innych restauracjach „rządowych” dokonały służby wrogiego nam państwa. Pytanie – natychmiast się tym pochwalą? Jak je wykorzystają? Ciekawe, że nagrań dokonano rok temu, a dopiero dziś zaczęto je upubliczniać? Czy chodzi o destabilizację sytuacji politycznej, której moment starannie wybrano?

Nie lubię teorii spiskowych – lubię polegać na faktach. A faktem jest, że zawsze znajdą się ludzie lub instytucje takimi rozmowami. O ilu podobnych nagraniach nikt się nie dowiedział? Ile z nich wykorzystano w niecnych celach?

    W jaki sposób władza może przeciwdziałać takim „wpadkom”? Jedynym rozwiązaniem jest dyskrecja!Powinna ona charakteryzować zarówno dla ministra spraw wewnętrznych, jak i prezesa każdego banku. A tymczasem słuchając opublikowanego nagrania nie sposób nie odnieść wrażenia, że rozmawiają dwie osoby absolutnie pewne siebie i swojej wszechmocy. Istni „właściciele państwa polskiego” dla których wszyscy inni to „misie, który można bardziej okraść”.Jednym słowem „my mamy WADZE i co nam zrobicie”. Padają słowa o „nieistnieniu państwa”, planowane są średnio legalne „przepływy finansowe”, żądanie zmian w składzie rządu – i wszystko bez żadnej żenady. Nikt nie bierze pod uwagę, że ta rozmowa może dać wiele do myślenia i pobudzić do działania wiele wrogich nam sił?

    Wszyscy Polacy powinni potraktować te „taśmy” jako bardzo poważne ostrzeżenie. Nie chodzi bynajmniej o to, że „tak się robi politykę”. Dworskie intrygi istniały w starożytnej Grecji i Rzymie, na wszystkich dworach królewskich i papieskich, w rozwiniętych demokracjach (choćby słynna WaterGate) i będą istnieć zawsze. Warto jednak, aby ludzie władzy pamiętali, że ich działania są pilnie obserwowane i nawet wbrew ich intencją mogą być wykorzystane przeciwko Polsce. Panowie Belka i Sienkiewicz skompromitowali się publicznie. To najmniejsza szkoda – zawsze można ich wymienić i pewnie w końcu tak się stanie. Problemem jest jednak to, że skompromitowali oni także najwyższe nasze wspólne dobro Państwo Polskie.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (84)

Inne tematy w dziale Polityka